Poskromienie niepokornego geniusza


Czy jest jeszcze coś, czego nie napisano o Cristiano Ronaldo? Najbardziej medialna postać w dzisiejszym futbolu przyciąga każdego dnia zainteresowanie milionów dziennikarzy. Poza José Mourinhem, skrzydłowy United jest chyba najbardziej znaną osobistością na światowych salonach piłkarskich. Każdy z nich posiada nieosiągalny dla reszty warsztat, a w swoim rzemiośle osiągnął już praktycznie wszystko. Trofea, o które inni bezskutecznie walczą przez całe lata swojej kariery, obaj Portugalczycy zdobyli, stawiając w piłce pierwsze kroki.


Udostępnij na Udostępnij na

Zarówno bohatera dzisiejszej opowieści, jak i trenera Interu, cechowała jeszcze jedna rzecz: obaj byli uważani za jednych z najbardziej aroganckich ludzi na świecie. Nie było wszakże dnia bez jakiegoś szokującego zdania wyrwanego najczęściej z kontekstu wypowiedzi udzielonych przy okazji pomeczowych konferencji prasowych. O ile Mourinho wręcz kocha się w grach psychologicznych, siejąc swoimi wypowiedziami spustoszenie w głowach oponentów, o tyle w przypadku Ronaldo powiedzieć już tego nie można. Jestem w stanie postawić tezę, że wychowanek słynnej szkółki Sportingu Lizbona, Alocochete, jest ostatnio wręcz nieprzyzwoicie nudny i grzeczny. O czym tu pisać, skoro gwiazda z Manchesteru nie tylko nie rzuca już na lewo i prawo kontrowersyjnymi wypowiedziami, ale i na boisku przedkłada dobro zespołu nad własne interesy?

Amerykański sen Portugalczyka

Do napisania niniejszego felietonu przekonał mnie wywiad, jakiego Portugalczyk udzielił stacji Eurosport oraz niedawne spotkanie United z Blackburn Rovers. Zanim jednak postaram się obalić stereotyp o rozkapryszonym dziecku, za jakie powszechnie Ronaldo jest uważany, skupię się na chwilę na jego wizerunku. Odnoszę bowiem wrażenie, że to właśnie jego styl bycia najbardziej kłuje w oczy tysiące kibiców, wygwizdujących go przy okazji meczów piłkarskich.

Aby zrozumieć człowieka, należy czasem poznać jego historię, w tym przypadku będącą odzwierciedleniem snu milionów młodych adeptów szkół piłkarskich na całym świecie. Okres, w jakim Cristiano Ronaldo osiągnął lokalną sławę, podbijając serca kibiców Nationalu, był wręcz piorunujący. Skoro o jego niezwykłym talencie mówiło się już na całej Maderze, to kwestią czasu był transfer do dużego klubu. Zaledwie pięciu lat Portugalczyk potrzebował, aby regionalna popularność zamieniła się w rozgłos na skalę światową. To rzecz osiągalna tylko dla geniuszy. Pytanie, które za chwilę zadam, wydaje się kluczowe w kwestii całej sprawy. Wydaje mi bowiem, że wielu ludzi nie potrafi ogarnąć rozmiaru zmian, które dotknęły Cristiano w tak młodym wieku. Gdy Ronaldo miał osiemnaście lat, największy boss świata, jakim jest bez wątpienia sir Alex Ferguson, wyłożył za niego ponad dwanaście milionów funtów. Choć to może zły przykład, w historii naszego rodzimego futbolu, żaden piłkarz nie zbliżył się nawet do połowy tej sumy. Może się przewrócić w głowie, prawda?

Na wywiad do stacji Eurosport gwiazdor United przyjechał jak zwykle modnie ubrany i opalony. Dbałość o własny wygląd to najcięższy grzech dla oponentów Portugalczyka. Być może to wielkie uogólnienie, ale męski szowinizm, jaki cechuje większość kibiców na świecie, nie pozwala im przejść obojętnie obok zawsze starannie ułożonej fryzury czy idealnie wydepilowanych brwi najlepszego piłkarza globu. Łamiąc w zeszłym sezonie wiele barier futbolowej sztuki, Ronaldo pobił wszelkie piłkarskie rekordy, czym odebrał jakiekolwiek argumenty swoim antagonistom. Jak więc w takiej sytuacji nie przyczepić się do wyglądu? Może to i dobry piłkarz, ale przecież pedał, płaczek i lala. Bardzo to małostkowe, ale jakże ludzkie.

Mentalna ewolucja

Gdy oglądałem wyżej przytoczony wywiad, moją uwagę przyciągnęły dwie rzeczy. Wielu myśli, że skrzydłowy z Old Trafford zawdzięcza obecną pozycję w piłkarskiej hierarchii wyłącznie genom i talentowi. Nic bardziej mylnego. Na pytanie hiszpańskiej dziennikarki, w jaki sposób spędza wolny czas, Ronaldo zapytał od razu, czy chodzi o Manchester, czy Funchal, gdzie po sezonie odwiedza rodzinę. Jaka to różnica? – usłyszał. – W sezonie, kiedy mieszkam w Manchesterze, w wolnym czasie praktycznie nie wychodzę z domu. Reżim treningowy jest tak wysoki, że nie mogę sobie pozwolić na zabawę. Nigdy w życiu nie byłbym w stanie utrzymać tak wysokiej formy przez całe rozgrywki, gdybym nie odpoczywał. Aby być dobrze przygotowanym do każdego meczu, śpię po dziesięć godzin na dobę. Zresztą często zostaje po treningach, aby ćwiczyć stałe fragmenty gry, więc w ciągu dnia nie mam praktycznie wolnego czasu. – wyjaśnił Portugalczyk. Imponujące, tym bardziej, że wydawałoby się, iż piłkarz z jego reputacją, niczego już nie musi.

Mecze United w tym sezonie pokazują, że Ronaldo ewoluował mentalnie. Jego gra nie jest już tak widowiskowa i pełna fajerwerków technicznych jak w zeszłym sezonie. Nie wynika to jednak absolutnie ze spadku formy. Portugalczyk jest nadal najlepszym snajperem w drużynie i, z dwunastoma bramkami, plasuje się na drugim miejscu klasyfikacji strzelców w Anglii. Na szczęście dla fanów Czerwonych Diabłów zaprzestał wreszcie nieskończonej ilości dryblingów, których skuteczność była często zerowa. Popisy pod publiczkę czy aroganckie traktowanie rywali należą już raczej do przeszłości. Czerpanie wręcz masochistycznej przyjemności z ośmieszania kolejnych obrońców zostało wyparte przez chęć osiągnięcia jak najlepszych wyników przez zespół. To na pewno olbrzymia zasługa Alexa Fergusona. Szkot, jak mało który trener na świecie, potrafi poskromić nawet największego aroganta w drużynie. Zdolności wychowawcze managera United to jednak nie wszystko: – Olbrzymi wkład w moje wszystkie ostatnie sukcesy mają koledzy z zespołu. Bez ich asyst nie byłoby moich czterdziestu dwóch bramek w zeszłym sezonie. Dzięki nim osiągnąłem tak wiele, ale przede wszystkim nauczyłem się, jak niezwykle istotna jest współpraca na boisku.

Nie jestem arogancki!

W niedawnym wywiadzie dla oficjalnej strony Arsenalu Arsene Wenger powiedział, iż częste faule na Ronaldo są wynikiem jego nieodpowiedniego zachowania na boisku, jak i poza nim. To jak to w końcu jest? Bufon czy normalny facet? Zakochany w sobie chłopiec czy dojrzały mężczyzna? Niech odpowie sam: – Ci którzy mnie znają, wiedzą jaki naprawdę jestem. Boli mnie czasem to, co się o mnie pisze, bo tak naprawdę jestem serdeczny dla ludzi. Myślę, że po prostu niektórych gryzie to, do czego doszedłem w tak młodym wieku. Pracowałem jednak na to bardzo ciężko i nie mam zamiaru za to przepraszać. Jestem dobry w tym co robię, może nawet najlepszy i nie interesuje mnie, czy się to komuś podoba czy nie.

Czy to wszystko oznacza, że tabloidy muszą znaleźć sobie nowy obiekt zainteresowań? Nie do końca. Jeśli chodzi o życie prywatne Cristiano, zapewne jeszcze nie raz o nim usłyszymy. Jak sam twierdzi kocha kobiety i według niego to zupełnie naturalne, że w tym wieku korzysta z życia. Jednak aby zobaczyć wypełnione rubryki towarzyskie, trzeba poczekać do wakacji, bo w Manchesterze, poza treningiem Portugalczyk najczęściej śpi. W kwestii futbolu zmienia się natomiast wiele. Niech świadczy o tym choćby sytuacja z meczu z Blackburn, kiedy to nie tylko nie dał się sprowokować faulującemu go całe spotkanie Stephenowi Warnockowi, ale w końcu sam uspokoił rozpalonego Anglika. Nudy, nieprawdaż?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze