Bayern Monachium przegrał wyjazdowe spotkanie z Energie Cottbus 0-2. To była największa niespodzianka sobotnich meczów 24. kolejki Bundesligi. W innych pojedynkach mieliśmy polskie akcenty, aczkolwiek "biało - czerwoni" nie odegrali głównych ról.
Za naszą zachodnią granicą chyba nikt nie spodziewał się, że Energie będzie mogło pokonać Bayern. Drużyna z Łużyc takiego wyczynu dokonała tylko raz i to prawie osiem lat temu. Tak więc dwubramkowe zwycięstwo we wschodnich Niemczech odbierane jest jak wygrana sosnowieckiego Zagłębia z Legią w Polsce.
Ale na sukces Chociebużan zapracowali przede wszystkim Branko Jelic – zdobywca dwóch goli oraz Gerhard Tremmel, który obronił rzut karny wykonywany przez Francka Ribery.

Z kolei VfB Stuttgart z Bochum udało się wywieźć tylko punkt. Dla coraz lepiej spisującego się VfL nie jest to wynik marzeń, choć odebranie dwóch punktów aktualnym mistrzom Niemiec zawsze cieszy. W zespole gospodarzy wystąpił Tomasz Zdebel i był to dla niego bardzo dobry mecz. Swój udział w spotkaniu miał też Marcin Mięciel, który wszedł na ostatnie pół godziny, ale nie wyróżnił się niczym szczególnym.
Niezły za to występ w barwach Arminii Bielefeld zaliczył Artur Wichniarek. Reprezentant Polski zaliczył asystę przy golu Christiana Eiglera. Ostatecznie Arminia zremisowała z Hannoverem 96 2-2.
Swojego przedstawiciela mieliśmy też dziś na boisku w Rostock. Tamtejsza Hansa podejmowała Herthę Berlin Łukasza Piszczka, który na placu gry pojawił się na kwadrans przed końcem spotkania. Pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem.