Polska liga bramkarzami stoi?


Czy bramkarze w naszej lidze mają najlepszą promocję?

30 sierpnia 2019 Polska liga bramkarzami stoi?
Rafał Rusek / PressFocus

Bycie bramkarzem jest bardzo specyficznym i trudnym zawodem. Za większość straconych bramek wina spada właśnie na ciebie, jesteś przez większość meczu odłączony od reszty drużyny i każdy uznaje cię za wariata. W końcu kto zamiast strzelania pięknych bramek czy wykonywania efektownych sztuczek chciałby się tarzać w rękawicach po murawie?


Udostępnij na Udostępnij na

– W grze bramkarza podczas meczu najważniejsza jest podwójna koncentracja i silna psychika. Cały czas musi być maksymalnie skoncentrowany, aby szybko reagować. Na boisku jest jak saper na polu minowym. Jeden błąd i zespół traci bramkę. Wszyscy jednak muszą pracować na treningach jednakowo ciężko, a bramkarze dodatkowo zmuszeni są rozwijać swoją psychikę, koordynację i refleks – w takich słowach o trudzie bycia bramkarzem wypowiadał się dla strony GKS-u Katowice Janusz Jojko.

Świetny Steinbors

Trenerzy w Arce Gdynia się zmieniają, jednak nie zmienia się obsada bramki. Każdy szkoleniowiec nadmorskiej ekipy zaczyna ustalać skład od Łotysza Pavelsa Steinborsa. Mimo upływu lat Pavels nie schodzi poniżej pewnego poziomu i kto wie, czy gdyby nie on między słupkami, to Arka dawno by nie spadła z ekstraklasy. Co roku wymienia się go wśród czołowych golkiperów ligi i nie ma się czemu dziwić.

W końcu „Żółto-niebiescy” od lat słyną z grania bardzo prostego i siermiężnego futbolu, byle na zero z tyłu. Jest to świetne pole do popisu dla Łotysza, który w większości meczów musi heroicznie ratować gdynian. Jednak dzięki swoim świetnym interwencjom kupił sobie zaufanie kibiców i zarządu drużyny z Trójmiasta. W przegranym meczu przeciwko Zagłębiu Lubin założył po raz setny bramkarską koszulkę w barwach Arki Gdynia.

Dodatkowo niespełna 34-letni bramkarz doceniany jest nie tylko w naszej ojczyźnie. Wobec jego postawy między słupkami nie przeszedł obojętnie Slavisa Stojanović. Selekcjoner w eliminacjach postawił właśnie na Steinborsa i mimo czterech porażek na koncie nie zamierza rezygnować z jego usług.

Wejście smoka Stipicy

Dante Stipica równie szybko jak Pavels Steinbors zaskarbił sobie sympatię trenera i kibiców. Chorwat przychodził do klubu jako znak zapytania. Z jednej strony w CV regularna gra w Hajduku Split. Natomiast z drugiej sezon 2018/2019 przesiedziany na ławce rezerwowych w CSKA Sofia.

Jednak były bramkarz Hajduka szybko udowodnił, że wszelkie obawy wobec jego osoby były znacznie na wyrost. Chorwat został najlepszym zawodnikiem lipca zdaniem kibiców Pogoni i znacznie przyczynił się do świetnego startu sezonu „Portowców”.

Jego niesamowite interwencje nieraz ratowały Pogoń z opałów i pozwalały później odwrócić losy meczu. Zwłaszcza w drugiej kolejce w meczu przeciwko Arce Gdynia znacznie przyczynił się do zmiany przebiegu meczu. W 58. minucie kapitalnie obronił strzał sam na sam Kamila Antonika. Następnie „Duma Pomorza” przejęła inicjatywę i ostatecznie wygrała 2:0.

Jednak oprócz umiejętności stricte bramkarskich Dante ma jeszcze jedną cechę, którą uwielbiają kibice. Charakter. Chorwat utożsamia się z klubem i kibicami. Potrafi już się częściowo porozumiewać po polsku i świetnie komunikuje się z duetem Zech – Triantafyllopoulos. Dodatkowo swoją postawą buduje on pewność siebie nie tylko swoją, ale i grających przed nim stoperów. Każdy obrońca chciałby mieć kogoś takiego jak Stipica między słupkami.

Przypadek Dusana Kuciaka

Dusan Kuciak jest jednym z najbardziej zasłużonych bramkarzy w historii ekstraklasy. Jako pierwszy zagraniczny golkiper w historii ma on na koncie ponad 200 występów w lidze. Jednak to nie w obecnej drużynie Słowak wyrobił sobie renomę.

Dusan w 2011 roku trafił do stołecznej ekipy, Legii Warszawa. Słowak przez niespełna pięć sezonów zagrał w barwach „Wojskowych” aż 193 razy we wszystkich rozgrywkach, zachowując czyste konto aż 80 razy. Kuciak był synonimem jakości i wariactwa między słupkami. Jednak ten wariat wielokrotnie wygrywał swoimi interwencjami Legii mecz. Został on doceniony do tego stopnia, że w wieku 31 lat dołączył do Hull City, które wówczas walczyło o awans do Premier League.

Niestety Anglii nie podbił i już po roku wrócił z podkulonym ogonem do Polski, by bronić barw Lechii Gdańsk. Jednak w Trójmieście czuł się jak ryba w wodzie i ponownie zaczęto go wymieniać wśród najlepszych bramkarzy w lidze. Dusan przeżywa drugą młodość i z nim między słupkami Lechia Gdańsk może spać spokojnie.

Majecki i Drągowski – w młodych siła?

Radosław Majecki po rocznym wypożyczeniu do Stali Mielec w sezonie 2017/2018 wrócił do ekstraklasy. Jednak nie od razu udało mu się wywalczyć miejsce w składzie. Na ligowy debiut musiał czekać aż do 14. kolejki sezonu 2018/2019. Natomiast po wywalczeniu miejsca w składzie oddał je tylko na moment, w którym doznał kontuzji.

Majecki w listopadzie skończy dopiero 20 lat, jednak już teraz między słupkami sprawia wrażenie bardzo doświadczonego. Potrafi świetnie przewidzieć kolejny ruch napastnika i bardzo dobrze się ustawia. Dodatkowo nie popełnia on większych błędów i jest pewnym punktem „Wojskowych”. Jednak nie tylko w Legii ma pewny plac. Majecki cieszy się zaufaniem Jacka Magiery i to właśnie na niego selekcjoner kadry U-20 postawił w bramce w trakcie młodzieżowych mistrzostw świata.

Już teraz zaczyna się coraz głośniej mówić o jego potencjalnym transferze poza granice naszego kraju. Majecki mimo raptem 30 meczów w barwach pierwszego zespołu Legii już teraz sprawia wrażenie gotowego na zagraniczny wyjazd.

Natomiast jego bieg kariery bardzo mocno przypomina mniej ekscentrycznego Bartłomieja Drągowskiego. Były bramkarz Jagiellonii zdaniem wielu, grając w ekipie z Podlasia, był skrajnie arogancki i nie był gotowy do wyjazdu do Włoch. Początkowo brak gotowości na wyjazd się potwierdzał. Drągowski w barwach Fiorentiny przez trzy sezony zagrał tylko dziewięć razy. Przełomem dla niego było wypożyczenie do Empoli. Beniaminek Serie A grał skrajnie ofensywny futbol, który dla Polaka był świetną promocją.

Drągowski bronił niczym w transie i był blisko uratowania w pojedynkę Empoli od spadku. Szczególnie w pamięć zapadł mecz przeciwko Atalancie. Wybronił on aż 17 strzałów, z czego gdyby wpuścił cztery bądź pięć z nich, nikt by nie miał większych pretensji. Jednak mimo 17 celnych strzałów ekipy z Bergamo mecz zakończył się wynikiem 0:0, a Bartłomiej trafił na pierwsze strony gazet sportowych.

Styl gry zespołów Esa

Styl gry zespołów polskiej ekstraklasy powoduje, że bramkarzom jest znacznie łatwiej się wybić w naszej lidze. W ich przypadku najłatwiej zasłonić wiele mankamentów, takich jak wyszkolenie techniczne, i chociażby Pavels Steinbors co mecz musi wyjmować kilka, kilkanaście strzałów.

Zwłaszcza ekipy z dołu tabeli potrafią świetnie wypromować bramkarzy. Rok temu po rundzie jesiennej zachwycaliśmy się nawet Hamrolem z Korony Kielce. Dodatkowo Niemcowi udało się znaleźć klub grający w Eredivisie. Matthias ostatecznie wylądował w FC Emmen, które ubiegłą kampanię ukończyło na 14. miejscu. Tacy bramkarze jak właśnie Hamrol pokazują, że polska ekstraklasa jest świetnym oknem wystawowym dla bramkarzy. To ich często wymieniamy wśród czołowych piłkarzy ligi. Dodatkowo często po co najwyżej niezłym sezonie mogą liczyć na oferty z klubów zagranicznych.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze