Polonia podbiła Wrocław


Pojedynek Śląska Wrocław z Polonią Warszawa zapowiadał się jako najciekawszy spośród sobotnich meczów Ekstraklasy. Emocji nie zabrakło, a z niezwykle cennych trzech punktów cieszą się podopieczni Bogusława Kaczmarka, którzy wygrali 1:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Wysoka pozycja obu zespołów w ligowej tabeli sprawiła, że na trybunach stadionu przy ul. Oporowskiej pojawił się komplet widzów. Od początku spotkania nieznaczną przewagę posiadali goście, którzy w siódmej minucie stworzyli sobie pierwszą dobrą okazję. Na nieszczęście dla gospodarzy, wykorzystali ją perfekcyjnie. Piłkę po zagraniu Radosława Majewskiego wzdłuż linii pola karnego w siatce umieścił Łukasz Trałka.

Taki obrót sytuacji zmusił Śląsk do bardziej ofensywnej gry, która miała opierać się na grze bocznymi sektorami boiska, gdzie ustawieni byli Janusz i Marek Gancarczykowie. Tyle tylko, że dobrze funkcjonująca tego wieczoru obrona Polonii nie pozwalała na wiele. Pierwszą dobrą okazję miejscowi stworzyli sobie dopiero w 44. minucie. Po dośrodkowaniu Sebastiana Mili z rzutu rożnego niecelny strzał głową oddał Jarosław Fojut. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie i w lepszych nastrojach do szatni schodzili przyjezdni. Podsumowując, pierwsza odsłona charakteryzowała się przede wszystkim ostrą grą z obu stron, stąd sędzia sześciokrotnie sięgał po żółty kartonik.

W ciągu ostatnich trzech kwadransów tempo gry wyraźnie się poprawiło i na boisku mieliśmy jeszcze więcej emocji. W 56. minucie powinno paść wyrównanie. W polu karnym Polonii faulowany był jeden z zawodników WKS-u i sędzia nie zawahał się podyktować „jedenastki”. Dodatkowym ciosem dla piłkarzy z Warszawy była druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka dla Jodłowca. Jednak, ku rozpaczy kibiców Śląska, rzutu karnego nie wykorzystał Przemysław Łudziński, nie trafiając nawet w światło bramki.

Gra w przewadze jednego zawodnika spowodowała, że to miejscowi już do końca posiadali przewagę. Po godzinie spotkania bliski szczęścia był Tomasz Szewczuk, ale jego uderzenie z ostrego kąta na korner sparował Sebastian Przyrowski. W 73. minucie dobrą pozycję wypracował sobie Vuk Sotirovic. Tyle tylko, że precyzja strzału Serba była daleka od ideału, ponieważ piłka przeleciała kilka metrów nad bramką. Kilka minut później futbolówka, tym razem po uderzeniu Mili, odbiła się od jednego z piłkarzy Polonii i minimalnie minęła słupek. Końcowy fragment meczu, to bezskuteczne próby doprowadzenia do wyrównania przez gospodarzy. Podopieczni Bogusława Kaczmarka realizowali na tyle dobrze zadania taktyczne, że po ostatnim gwizdku arbitra cieszyli się z kompletu punktów. 

Po meczu powiedzieli:

Ryszard TarasiewiczNa pewno liczyliśmy na zwycięstwo w tym spotkaniu, choć w moim odczuciu rozegraliśmy dobre zawody. Uważam, że Polonia nie stworzyła sobie tylu dobrych sytuacji, co my. Nie mam żadnych pretensji do Łudzińskiego o niewykorzystany rzut karny, ponieważ to się zdarza. Również do całego zespołu, który zostawił na boisku dużo walki i zdrowia. Ciężko gra się nawet wówczas, gdy rywal musi radzić sobie w osłabieniu, a dobra dyspozycja piłkarzy nie zawsze przekłada się na korzystny rezultat.  

Bogusław Kaczmarek – Muszę przyznać, że mieliśmy dobrze rozpracowanego przeciwnika. Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, a jak już wspomniałem przed meczem, jest to dla mnie szczęśliwe miejsce. Nawet w momencie, kiedy został podyktowany rzut karny przeczuwałem, że gola nie stracimy. Moja drużyna pokazała dzisiaj charakter grając w „dziesiątkę” z tak wymagającym rywalem, jakim bez wątpienia jest Śląsk. To pozwoli nam teraz uwierzyć, że mamy realne szanse na zajęcie któregoś z trzech pierwszych miejsc w tabeli na koniec sezonu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze