Polacy za granicą, którzy zaliczyli regres w sezonie 2023/2024


Dla niektórych naszych zawodników w klubach zagranicznych kończący się sezon nie był udany

25 maja 2024 Polacy za granicą, którzy zaliczyli regres w sezonie 2023/2024
Dawid Szafraniak

Z racji końca sezonu w większości lig europejskich kilka dni temu pisaliśmy o naszych zawodnikach, który mają szczególnie udane miesiące. Teraz skupiliśmy się na mniej przyjemnym podsumowaniu. Mieliśmy sporo przypadków, że polscy piłkarze notowali niestety regres formy, a nawet niektórzy tracili podstawowy skład w swoim klubie. Wśród tych mających problemy znaleźli się także zawodnicy regularnie powoływani do reprezentacji. To na pewno mogło bardzo niepokoić.


Udostępnij na Udostępnij na


Kilka dni temu pisaliśmy o polskich piłkarzach z klubów zagranicznych,którym ostatnie kilkanaście miesięcy przyniosło sporą poprawę reputacji. Tym razem wybraliśmy zawodników mających w ostatnim czasie spore problemy w swoich klubach. U niektórych było to dosyć zaskakujące, a inni sami na to zapracowali gorszymi występami. Kto zatem zaliczył największy regres w sezonie 2023/2024?

Nicola Zalewski

W reprezentacji olbrzymi progres, w AS Roma za to niestety regres, i to bardzo znaczący. Nicola Zalewski z miesiąca na miesiąc był coraz bardziej zagubiony w swoim klubie i przez to na dobre stracił podstawowy skład. W jego przypadku jedni użyją słowa regres, a inni po prostu stwierdzą, że 22-latek przestał się rozwijać i nie może przeskoczyć pewnego poziomu. Gdy nowym trenerem Romy został Daniele De Rossi, postanowił zmienić ustawienie i traktował Zalewskiego nie jako wahadłowego, ale skrzydłowego. To jednak nic nie dało, bo wychowanek klubu nie dawał zbyt wiele z przodu i przez to sporadycznie otrzymywał szanse na grę.

Statystyki Nicoli Zalewskiego w sezonie 2023/2024
21 spotkań w Serie A i 1 asysta (885 minut)
9 spotkań w Lidze Europy i 2 asysty (478 minut)
2 spotkania w Pucharze Włoch (102 minuty)

Nie jest to dobry dorobek, skoro w samych europejskich pucharach nasz zawodnik uzbierał połowę tego, co rozegrał w Serie A. Mimo takiej sytuacji w klubie Zalewski był całkiem innym zawodnikiem w wiosennych spotkaniach reprezentacji. Gdy przyszedł czas baraży o awans na Euro, Michał Probierz twardo na niego postawił i się nie zawiódł. Nicola spisywał się świetnie i był jednym z wygranych tego zgrupowania, pokazując spore umiejętności. W letnim oknie transferowym Zalewski będzie szukał nowego klubu, bo już pojawiły się doniesienia, że AS Roma wystawiła go na listę transferową. Zmiana otoczenia powinna mu bardzo dobrze zrobić, a może dobrą postawą na Euro zwróci na siebie uwagę ciekawych klubów.

Kamil Piątkowski

Jak nie idzie, to nie idzie. Nadal żyjemy jednym świetnym półroczem Piątkowskiego w Jupiler Pro League. Poza tym jego zagraniczna przygoda jest strasznie mizerna. Jesienią w Salzburgu środkowy obrońca ponownie nie miał zbytnio szans na regularną grę, a i cały czas przytrafiały mu się problemy zdrowotne. Ratunkiem miało być wypożyczenie do Granady walczącej o utrzymanie w La Liga. I tej szansy Piątkowski zdecydowanie nie wykorzystał. Zaczął tam szybko grać, zanotował świetny debiut i potem przytrafiły mu się dwie poważne wtopy. Najpierw czerwona kartka, potem po powrocie fatalny mecz z Villarrealem. Przez to stracił skład i już zaufania trenera nie odzyskał.

Spadek Granady z La Liga powoduje, że przed Piątkowskim kolejne ważne okno transferowe. Wątpliwe, by jeszcze miał czego szukać w Salzburgu, więc czeka go poszukiwanie kolejnego nowego klubu. Na razie niewiele wiadomo, jaki może być jego kierunek, chociaż mimo słabego czasu pierwsze zainteresowanie z La Liga zostało odnotowane. Jego sytuację monitoruje Las Palmas, o czym informował dziennikarz Michał Mitrut. Czy jest zatem szansa na miękkie lądowanie? Oby tak, bo to nadal perspektywiczny obrońca, który może wystrzelić i grać na dobrym poziomie.

Jakub Kamiński

Spore rozczarowanie, mając na uwadze debiutancki sezon naszego skrzydłowego w Bundeslidze. Kamiński wtedy dobrze rokował i radził sobie momentami bardzo przyzwoicie, co pozwalało wierzyć w dalszy dobry rozwój. Sezon 2023/2024 to jednak brutalne przebudzenie z fajnego snu. Były zawodnik Lecha Poznań zdołał rozegrać zaledwie 22% minut w porównaniu z poprzednim sezonem. To jest wręcz przepaść i kompletne zaskoczenie, jak mocno trener Nico Kovac przestał w niego wierzyć.

Jakub Kamiński w sezonie 2022/2023
– 31 występów, 4 gole i 3 asysty (2071 minut)

Jakub Kamiński w sezonie 2023/2024
– 17 występów, 2 asysty (463 minuty)

Nie bez winy jest tu oczywiście sam zawodnik. 21-latek podczas zimowej przerwy zasłużył na otrzymanie szansy po powrocie rozgrywek ligowych. Cierpliwości trenerowi wystarczyło tylko na dwa spotkania i Kamiński ponownie wylądował na ławce. Szansa nie została wykorzystana i pozostało czekać na kolejne. Prawdziwy przełom nastąpił w samej końcówce sezonu, gdy nowy trener Ralph Hasenhüttl dał w końcu Jakubowi trochę więcej minut. Najpierw nasz skrzydłowy zanotował asystę w starciu z Darmstadt, a następnie w ostatniej kolejce w meczu z Mainz. Takie zakończenie rozgrywek to dobry sygnał i nadzieja na to, że jego sytuacja ulegnie poprawie w nowym sezonie.

Mateusz Wieteska

Gdy doświadczony już defensor zamieniał Clermont na Cagliari, wydawało się, że to będzie odpowiedni kierunek na początku przygody z Serie A. Wieteska z marszu wskoczył tam do podstawowego składu i nawet czerwona kartka w drugim meczu nie zmieniła jego sytuacji na gorsze. Stało się tak chwilę później, gdy Mateusz spisywał się po prostu coraz gorzej na boisku. Efektem tego było wylądowanie na ławce aż na dwa miesiące, z jedną przerwą i występem w Pucharze Włoch. To już wywołało spore obawy, że pierwszy sezon po transferze do Włoch będzie mocno nieudany.

Na początku roku jednak Wieteska na moment wrócił do składu i rozegrał znowu kilka spotkań, by potem co jakiś czas dostawać szanse z ławki rezerwowych. Udało się tym samym przekroczyć barierę tysiąca minut w całym sezonie, ale to na pewno nie jest szczyt marzeń samego zawodnika. Szczególnie mając na uwadze bardzo solidny poprzedni sezon w Ligue 1. W Serie A nastąpiła jednak trochę weryfikacja obecnych umiejętności Wieteski, który chociaż do przodu gra dobrze, to jednak w defensywie bywa często spóźniony i powolny. Nad tym musi mocno popracować, by odmienić swoją sytuację. Oby ten regres był tylko chwilowy.

Dawid Kownacki

Kolejny raz doznaliśmy wielkiego rozczarowania, obserwując Kownackiego w Bundeslidze. Chociaż z tym obserwowaniem to też nie było aż tak dosłownie, bo po transferze do Werderu Brema tych minut przez cały sezon było bardzo mało. Nie mogło jednak być inaczej, skoro polski napastnik trafił do klubu ze sporą rywalizacją w ataku i sam sobie niewiele pomógł. Na nic zdały się udane letnie sparingi, bo gdy przyszedł czas na rozgrywki ligowe, to po początku sezonu szybko przekonał się, że będzie tam wyłącznie rezerwowym.

Z biegiem sezonu Kownacki z ławki pojawiał się bardzo sporadycznie, a jak już, to z reguły na dosłownie same końcówki spotkań. Nie było zatem szans, by się mocniej wykazać, a gdy dostawał tych minut więcej, to i tak niewiele wnosił do drużyny i był krytykowany.

Było to na pewno sporym szokiem, bo przychodził do Werderu przecież po bardzo dobrym sezonie w 2. Bundeslidze. W barwach Fortuny Duesseldorf strzelił 14 goli, do których dołożył 9 asyst. Taki dorobek dawał nadzieję, ale jednak rzeczywistość pierwszego sezonu w Werderze okazała się mocno brutalna. Oby taki regres zmobilizował Kownackiego do ciężkiej pracy i może następny sezon przyniesie przełom.

Michał Karbownik

Bardzo cicho zrobiło się w ostatnich miesiącach o czterokrotnym reprezentancie Polski. Karbownik w zakończonym sezonie 2. Bundesligi grał z reguły regularnie, ale już nie tak efektownie jest rok wcześniej w barwach Fortuny Duesseldorf. Nie był to już tak przebojowy zawodnik w ofensywie, czego mocno brakowało kibicom Herthy Berlin, którzy mocno liczyli na jego popisy ofensywne. 23-latek skupił się mocniej na pracy defensywnej, co udało mu się w jakimś stopniu poprawić, ale kosztowało go to zbyt mało odwagi do przodu.

Trzeba zatem uznać to za pewien regres młodego lewego obrońcy, bo jednak był to zawodnik regularnie łączony z reprezentacją. Na ten moment tego tematu nawet nie ma w przestrzeni publicznej, a większe szanse na wyjazd na Euro ma chociażby Tymoteusz Puchacz. Jest to o tyle ciekawe, że jego Kaiserslautern zakończyło sezon kilka pozycji niżej, a jednak popularny „Puszka” był mocno chwalony za swoją dyspozycję. Liczymy na to, że Karbownik jeszcze wejdzie na fajny poziom w swoim klubie, i oby nastąpiło to jak najszybciej.

Piotr Zieliński

Ostatni sezon w barwach Napoli z całą pewnością nie był udany dla naszego najlepszego pomocnika. Zaczął go co prawda bardzo dobrze, bo od początku rozgrywek był istotną postacią i miał wielki wkład w wyniki. Taki stan jednak długo się nie utrzymał i forma Zielińskiego szybko stała się mizerna. Na to wszystko na pewno miało wpływ wiele czynników związanych z oficjalnym odejściem z klubu po wygaśnięciu kontraktu i oczywiście samych plotek transferowych. Od dawna było jednak jasne, że nowym przystankiem 30-letniego zawodnika będzie Inter Mediolan, świeżo upieczony mistrz Włoch.

Po wypłynięciu pierwszych doniesień o rzekomych rozmowach z Interem były obawy, jaki los spotka Zielińskiego wiosną. Spodziewano się, że będzie mu trudniej o grę, bo Napoli zechce inwestować w zawodników, którzy wiążą przyszłość w klubie. Poważny taki sygnał pojawił się, gdy postanowiono nie zgłosić polskiego pomocnika do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Z czasem okazało się, że nie było dramatu, bo gdy Zieliński był zdrowy, to trochę minut złapał. Samo Napoli ma za sobą fatalny sezon, więc i nowi trenerzy szukali różnych rozwiązań na poprawę wyników. Oby ten regres reprezentanta Polski był chwilowy i liczymy na to, że w nowym otoczeniu odzyska świeżość. Wcześniej oczywiście wierzymy w niego podczas nadchodzącego Euro.

Szymon Włodarczyk

Wiele można było sobie obiecywać po transferze z Górnika Zabrze do Sturmu Graz. Włodarczyk trafił do klubu, który słynie z dobrego rozwijania napastników. Normą są tam dobre wyniki strzeleckie graczy występujących na szpicy i początek tej austriackiej przygody sugerował, że tak samo będzie w przypadku 21-latka. Na starcie hat-trick w pucharze krajowym, a następnie cztery gole w pięciu ligowych kolejkach. Lepszego startu w nowym otoczeniu Włodarczyk nie mógł sobie wymarzyć. Pojawiały się wtedy nawet przymiarki do reprezentacji Polski, ale na tym się skończyło.

Regres jednak przyszedł niespodziewanie szybko. Nasz napastnik strzelił jesienią jeszcze zaledwie dwa gole i jego pozycja w drużynie z tygodnia na tydzień stawała się coraz słabsza. W końcu doszło do tego, że wchodził zaledwie z ławki, a potem miewał mecze, w których nie dostawał żadnych szans. Jego ostatnie trafienie ligowe z 5 listopada było ostatnim, jakie zaliczył w barwach Sturmu Graz. Ten sezon pokazał mu, jakie jeszcze ma braki, i teraz czas na ciężką pracę, by jeszcze o swoją szansę zawalczyć. Nie należy go skreślać, bo już pokazał, że potrafi być skuteczny. Kluczowy dla niego będzie nowy sezon, bo jak wiadomo, austriacki klub nie czeka długo i lubi co chwilę wzmacniać siłę ataku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze