Pojedynek o podium w tabeli La Liga


Sevilla podejmie u siebie FC Barcelonę

27 lutego 2021 Pojedynek o podium w tabeli La Liga

Ostatnio, gdy spotkali się razem, Sevilla pewnie pokonała Barcelonę na Estadio Sanchez Pizjuan 2;0. Był to pierwszy mecz półfinałowy Pucharu Króla. Sevilla zrobiła krok milowy stronę finału rozgrywanego na stadionie w Sevilli. Jednak nie będzie to Sanchez Pizjuan ani też Benito Villamarin. Sevilli szczególnie zależy na pewno na występie w finale rozgrywanym w swoim mieście. Po kolejnym tygodniu z ukochaną Ligą Mistrzów nadszedł czas na powrót mocno krytykowanej w Europie La Liga. Pojedynek Sevilli z Barceloną już po samych nazwach drużyn zapowiadał się wyśmienicie.


Udostępnij na Udostępnij na

Sevilla w lidze idzie jak burza. Nie ma co ukrywać, jest jedną z najlepszych drużyn w całej stawce. Poziomem w końcu na stałe zagościli w czwórce najlepszych. Barcelona z kolei zmaga się z pewnymi problemami, choć wydaje się, że z treningu na trening jest ich coraz mniej. W lidze „Blaugrana” ostatnio również nie zawodzi, z wyłączeniem meczów z Cadizem. Beniaminek jest zespołem totalnie nieprzewidywalny. Ostatnia strata punktów Barcy miała miejsce w meczu właśnie z ekipą Alvaro Cervery. Ostatni porażka w lidze również przypadła na pojedynek z byłym klubem Kamila Kosowskiego. W tabeli ostatnich 10 meczów Sevilla i Barcelona plasują się odpowiednio na 2 i 1 miejscu. Ten mecz musi po prostu być dobry. Miejmy nadzieję, że czeka nas prawdziwe partidazo.

Argentyńska moc

Nie jest rzeczą najtrudniejszą na świecie wytypować gwiazdę tego spotkania. Jeśli trzeba postawić na jedno nazwisko to prawdopodobnie 90 % kibiców wskazałoby Leo Messiego. Nic dziwnego, Argentyńczyk tak naprawdę w wielu meczach sam utrzymuje Barcelonę na powierzchni. Po słabszym początku sezonu, gdy liczyliśmy mecze bez gola z gry wrócił „stary” Messi. Strzela, asystuje, kreuje, robi to, do czego nas przyzwyczaił przez lata. Już przeskoczył w klasyfikacji trofeo Pichichi swojego przyjaciela z Atletico Madryt, Luisa Suareza.

Po stronie Sevilli wobec nieobecności Lucasa Ocamposa nie trudno jest wykreować gwiazdę urodzoną właśnie w Argentynie. Papu Gomez, nazywany prawo nożnym Messim jawi się jako ofensywna odpowiedź Sevilli na Messiego. Wiadomo to nie jest ten sam poziom co Leo, ale wciąż potrafi zagrać naprawdę spektakularne spotkanie. Monchi ściągnął Papu na Pizjuan zimą za śmieszne 5,5 miliona euro. Argentyńczyk z ligą przywitał się naprawdę znakomicie. Wszedł na boisko w meczu z Getafe i strzelił spektakularnego gola z dystansu. Jednak od tego czasu nie pokazał nic wielkiego. Przyzwoite spotkanie zagrał przeciwko Huesce, ale w liczbach cisza. Czas się przebudzić Panie Alejandro. Kibice czekają na błysk geniuszu, polotu i finezji. Pytanie brzmi tylko, czy zobaczymy filigranowego Argentyńczyka na murawie od początku meczu.

Defensywa Sevilli

Nie trudno domyślić się, kto jest utożsamiany z którą formacją. Jules Kounde, kolejny piłkarz, który może błyszczeć w tym spotkaniu. Błyszczał we wspomnianym już wcześniej spotkaniu półfinałowym Pucharu Króla. Strzelił gola po naprawdę fenomenalnym rajdzie rozpoczynającym się z pozycji środkowego obrońcy. Dosłownie ośmieszył defensywę Barcelony, a szczególnie Umtitiego, któremu założył piłkarski kanał. Na końcu pokonał samego Ter Stegena, ale to nie za to jest najbardziej ceniony w Sevilli. Jules Kounde już teraz postrzegany jest kategoriach najlepszego środkowego obrońcy na świecie. Trzeba powiedzieć, że wciąż nie zadebiutował w reprezentacji Francji. Jeśli to nie wydarzy się w nadchodzących meczach to trudno będzie to zrozumieć. Kolejny transferowy majstersztyk Monchiego. Obok niego gra Diego Carlos, piłkarz zupełnie inny. Skała złożona z mięśni biegająca po boisku i likwidująca kolejnych rywali. Doskonale się uzupełniają. Dodatkowo na bramce stoi znakomity fachowiec, Bono. To wszystko składa się na zaledwie 6 straconych bramek w ostatnich 10 meczach ligowych.

Ofensywa z Katalonii

W Barcelonie niezwykle ważne są powroty kontuzjowanych. Kluczowym może okazać się Ronald Araujo, którego brak najbardziej odczuwalny był w meczu z PSG. Jednak to nie dzięki defensywie Barcelona nie przegrała żadnego z ostatnich 10 ligowych spotkań. Blaugrana w tym sezonie jest całkowicie nieprzewidywalnym zespołem. Przed meczem trudno wyrokować, jak akurat dziś zagra klub z Katalonii. Jednego można być pewnym, będą próby gry ofensywnej. W ostatnich 10 meczach Barca zdobyła 25 bramek. Nikt w lidze nie jest pod tym względem lepszy. Futbol to jednak nie są skoki narciarskie, tu nie liczą się noty za styl, a punkty. O ile w ostatnich meczach tych nie brakuje, o tyle w przekroju całego sezonu kibice na pewno nie są zadowoleni.

Tylko dzięki problemom Realu Madryt i Atletico są wciąż w grze o tytuł mistrza Hiszpanii. Choć widząc nastawienie kibiców, trudno optymizm. Lepiej 5 razy wygrać 1:0 niż raz 5:0 i zaliczyć kilka wpadek. Tu liczy się efektywność, a nie efektowność. Na pewno fani z utęsknieniem wyczekują powrotu na zieloną murawę Ansu Fatiego, który przed kontuzją gwarantował obie te rzeczy. Dembele może i miewa dobre mecze, ale zdecydowanie brakuje regularności. Choć przynajmniej jest zdrowy. W razie problemów piłka na pewno trafi pod nogi Messiego, a koledzy będą od niego oczekiwać cudów.

Sevilla do tego meczu podchodzi w naprawdę komfortowych warunkach. Dwa punkty straty do Barcelony, które można odrobić jednym meczem. Dodatkowo jeden zaległy mecz do rozegrania. W przypadku wygrania dziś oraz w zaległym spotkaniu zespół z Andaluzji będzie miał 4 punkty przewagi nad Barceloną. Trudno podejrzewać Blaugranę o wygranie wszystkich pozostałych meczów do końca sezonu. Wygrana Sevilli otworzy jej bardzo szeroko drzwi do końcowego podium La Liga, choć do końca zostanie jeszcze 13 kolejek do rozegrania. W pewnym momencie sezonu wydawało się, że Barcelona może nawet nie zagrać w Lidze Mistrzów, ale rzeczywistość bardzo szybko zweryfikowała oczekiwania tych źle życzących Barcy. 9 punktów przewagi nad Realem Sociedad to bardzo bezpieczna przewaga. Koeman nie powinien tego zepsuć. Oby także piłkarze nie zepsuli nam tego popołudniowego spektaklu. Liczymy na kawał hiszpańskiego partidzao!

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze