W ten weekend angielskie kluby walczyły o kolejne sukcesy nie tylko w Premiership, ale też FA CUP. Rozgrywki zapowiadały się emocjonująco, ale chyba nikt nie spodziewał się tylu niespodzianek.
Kolejkę ligową otwierał mecz Liverpoolu z Newcastle. Na Anfield mieliśmy okazję zobaczyć jednostronne widowisko. Gospodarze od pierwszych sekund utrzymywali szybkie tempo, a na uzyskanie 3. bramkowej przewagi wystarczało im tylko 10. minut. Wynik otworzył Pennant, który bardzo dobrze spisywał się w tym spotkaniu. Dominację „The Reds” potwierdzili w 45′ minucie znajdujący się równie w fenomenalnej formie Torres i w 51′ Gerrard.
Na Madejski Stadium Reading podejmował Manchaster City. Mecz zakończył się zdecydowanym zwycięstwem gospodarzy 2:0. Swoje strzały na bramki zamienił Shane Long i jego zmiennik Dave Kitson.
Pokaźne widowisko zapewnili piłkarze z White Hart Lane gdzie Tottenham podejmował West Ham. Jedenastka gospodarzy zdominowała bezpardonowo pole gry, a co najważniejsze potrafiła wykorzystać dogodne sytuacje. Zawodnikiem meczu został Berbatov, który zaskakiwał swoją postawą strzelając dwa gole dla barw klubu. Pozostałe dwie bramki strzelili Gilberto i Bent. Mecz zakończył się wynikiem 4:0.
Ostatnim zamykającym sobotę meczem było spotkanie Wigan z Arsenalem. Mimo zapowiadanej 3. punktowej zdobyczy przez Londyńczyków podopieczni Wengera nie sprostali gospodarzą i spotkanie zakońcyzło się wynikiem 0:0. Konfrontacja zdecydowanie nie należała do najciekawszych, a całe spotkanie można śmiało nazwać – nudnym. Pozostałe mecze zakończyły się remisem dla Blackburn, które podejmowało słabiutkie Fulham i skromną wygraną na wyjeździe drużyny Evertonu.
Puchar
Ćwierćfinały FA CUP. Chyba brakuje słów żeby opisać to, co się działo w ciągu tych dwóch utopijnie zwykłych dni. Każdy kto interesuje się angielską piłką z pewnością przeżył duże zaskoczenie. O czym mowa? Właśnie o dwóch z czterech meczów 1/4 finałów FA CUP. Tą sobotę zapamiętają nie tylko angielskie kluby, ale i wszyscy kibice.
Old Trafford. Manchester United – Portsmouth. Kolejny mecz niepokonanych „Czerwonych Diabłów” , zwykły, wiosenny już dzień. Jak zazwyczaj stadion tętnił jednym kolorem. Po pierwszym gwizdku pana Atkinsona chyba nikt nie spodziewał się takiego potoku wydarzeń na boisku, a zwłaszcza tak kontrowersyjnej konfrontacji. Na początku Manchester realizował swój plan jednak zabrakło skuteczności. Dużo sytuacji podbramkowych i zarazem niezadowalająca ilość niewykorzystanych okazji. W drugiej połowie już nie było tak sympatycznie. W przerwie Ferguson zmienił Van der Sara na Tomasza Kuszczaka. Można było się spodziewać zwrotu sytuacji „Czerwonych Diabłów” i nadzieja na dobry wynik. W 76. minucie jednak losy meczu odmieniły się diametralnie. Polak chcąc wybić piłkę z własnego pola karnego rzucił się pod nogi Milana Barosa, który sprytnie upozorował faul i mieliśmy rzut karny. Mało tego, na domiar wszystkiego sędzia, jak się okazało po meczu, nie słusznie ukarał Kuszczaka czerwoną kartką. Do jedenastki podszedł Muntar i skutecznie wykonał swoje zadanie. Tym dość szokującym faktem ManU stracili nadzieję na awans do półfinału. Jak podają angielskie media prawdopodobnie władze Manchesteru będą odwoływać się od kary dla polskiego bramkarza.
Drugą niespodziankę zafundowali nam piłkarze Barnsley, którzy gościli Chelsea Londyn. Mecz od samego początku zapowiadał zwycięstwo „The Blues” jednak siły opuściły podopiecznych Granta. Do pierwszej połowy utrzymywał się remis, a obie drużyny, zwłaszcza Londyńczycy, raziły nieskutecznością. Gdy wydawało się, że to drugie 45. minut zadecyduje o potoku na korzyść gości Kayode Odejayi w 66. minucie natychmiastowo odwrócił losy spotkania. Po długich atakach gospodarzy w końcu, fenomenalnym zagraniem popisał się Howard, a piłkę do bramki Cudiciniego mocnym strzałem skierował Kayode. Tym sposobem Barnsley pokonało wirtuozyjną Chelsea.
W niedzielnych meczach Bristol Rovers przegrało bardzo wysoko bo aż 1:5 z West Brom na własnym stadionie. Z pucharu odpadli także „Boro” ,którzy na własnym stadionie podejmowali Cardiff. Mecz zakończył się wynikiem 0:2.
Być może właśnie dzięki tym niespodzianką, „oklepane” FA CUP odzyska swój blask, a o jego sile przekonamy się w półfinałowych spotkaniach, które odbędą się na Wembley w Londynie 5 i 6 kwietnia. W 1/2 walczą:
Barnsley FC – Cardiff FC
West Bromwich – Portsmouth