Jakub Kosecki poszedł w ślady ojca, Romana, i być może w przyszłości czeka go naprawdę ciekawa kariera, chociaż dorównać tacie będzie mu niezwykle ciężko. Na razie można dopatrzyć się analogii – obaj dżentelmeni przygodę z piłką rozpoczynają (lub rozpoczynali) w Legii Warszawa.
W Młodej Legii Kosecki junior rozegrał trzy mecze już jesienią, ale dopiero w styczniu tego roku został z nim podpisany kontrakt do czerwca 2011 roku. Wiosny nie rozpoczął zbyt dobrze, bo przeciwko bytomskiej Polonii nie wykorzystał karnego. Przed dwoma tygodniami udało mu się jednak zaliczyć pierwsze trafienie w legijnych barwach – przeciwko Jagielloni.
Zazwyczaj syn nie lubi być porównywany do ojca pod względem piłkarskim. Nie inaczej jest z Jakubem. – Mój tata kiedyś grał w piłkę i robił na boisku to, co chciał. A teraz ja gram w piłkę, to ja robię akcję czy strzelam gola i nie interesuje mnie, jak by się w danej sytuacji zachował mój tata. Nie lubię takich porównań – przyznaje otwarcie 19-latek.
– Jestem młody i nie pamiętam taty z boiska – dodaje napastnik. Na pewno jednak junior wie, iż równie spektakularną karierę jak ojciec zrobić mu będzie ciężko – Roman Kosecki z elką na piersi wystąpił 51 razy (12 goli), grał też w aż sześciu zagranicznych klubach. Popularny „Kosa” wystąpił też w 69 meczach reprezentacji Polski (19 bramek).
Zadanie dla Kuby trudne, ale nikt nie mówi, że niewykonalne. Co będzie czas pokaże.