W drugiej kolejce Pucharu Narodów Afryki w grupie B Sudan zremisował z Angolą 2:2. Gospodarze tego spotkania dwukrotnie musieli gonić wynik, ale wydatnie w tej sztuce pomogli im sami rywale.
W dzisiejszym meczu spotkały się ekipy z dwóch różnych biegunów, lider grupy B Angola i zamykający tabelę Sudan. Nic zatem dziwnego, że przed spotkaniem to właśnie piłkarzy Angoli wymieniano jako faworytów. Ci najwyraźniej postanowili przekuć te prognozy w czyn i już w 9. minucie otworzyli wynik spotkania. Konkretnie uczynił to Manucho, który wykorzystał fatalny błąd Massunguny, dynamicznie wbiegł w pole karne i mocnym uderzeniem w lewy róg bramki dał prowadzenie swojej drużynie.

Gol wyraźnie podrażnił gospodarzy tego spotkania, którzy odważnie ruszyli do ataku. Akcje Sudańczyków były jednak dość nieporadne i najczęściej kończyły się przed polem karnym rywala. Po drugiej stronie cierpliwie swoje akcje starali się konstruować reprezentanci Angoli, ale również nie byli w stanie stworzyć większego zagrożenia. Mimo wszystko goście prezentowali coś, co określilibyśmy większą kulturą gry. Sudańczycy w swoich akcjach byli nieco bardziej chaotyczni i niepoukładani. W tym szaleństwie jest metoda – pisał niegdyś Szekspir. W 32. minucie dowiedli tego gospodarze, którzy doprowadzili do wyrównania. Świetnym dośrodkowaniem z prawej strony popisał się Mudather, w polu karnym najwyżej wyskoczył Ahmed i strzałem głową umieścił piłkę w bramce.
Ostatni kwadrans pierwszej połowy był prawdziwą erupcją nudy. Piłkarzom obu drużyn najwyraźniej zależało na tym, żeby utrzymać remisowy wynik do gwizdka, toteż w zasadzie nie oglądaliśmy żadnej ciekawszej akcji. W sukurs piłkarzom przyszedł arbiter i w końcu dał sygnał do zakończenia pierwszej połowy.
Druga część rozpoczęła się natomiast od mocnego uderzenia. Dosłownie. Po ładnej dwójkowej akcji w pole karne gospodarzy wbiegł jeden z piłkarzy Angoli, a obrońca Sudanu interweniował tak niefortunnie, że sprokurował rzut karny. „Jedenastkę” pewnym strzałem na bramkę zamienił Manucho. W kolejnych minutach nieco lepiej prezentowali się goście, którzy szybkimi akcjami próbowali podwyższyć prowadzenie. Akcje Sudańczyków charakteryzowała natomiast przede wszystkim duża niedokładność i brak precyzji.

Na tę nieudolność gospodarzy remedium postanowili znaleźć goście, którzy w 73. minucie sami pomogli Sudańczykom w doprowadzeniu do wyrównania. Z zamieszania w polu karnym ponownie skorzystał Ahmed, który w niegroźnej, wydawałoby się, sytuacji strzelił swoją drugą bramkę. Chwilę później gospodarze mogli pójść za ciosem, ale tym razem na posterunku był bramkarz Angoli, który wybronił strzał z ostrego kąta. Kilkadziesiąt sekund później golkiper gości, Fernandes, znów zachował zimną krew i sparował uderzenie z bliska.
Ostatni kwadrans to obrazek znany już z końcówki pierwszej połowy. Żadna z drużyn nie przejawiała większej chęci do odważnych ataków i w efekcie obie ekipy podzieliły się punktami. Ostatecznie Sudan zremisował z Angolą 2:2.