Piotr Marciniec: Trzeba udowodnić swoją wartość w Fortuna 1. Lidze (WYWIAD)


Rozmawiamy z kapitanem Polonii Warszawa

25 lipca 2023 Piotr Marciniec: Trzeba udowodnić swoją wartość w Fortuna 1. Lidze (WYWIAD)
kspolonia.pl

Polonia Warszawa przebojem wdarła się do Fortuna 1. Ligi, a choć jej pierwszy mecz w tych rozgrywkach – mimo że dobrze się zaczął – nie zakończył się szczęśliwie, nie składa broni. Co poszło nie tak w spotkaniu z GKS-em Tychy? Jaki jest obecnie największy atut „Czarnych Koszul”? Jak klub zmieniał się na przestrzeni czasu? Na te i na wiele innych pytań odpowiedział kapitan zespołu, Piotr Marciniec. Zapraszamy na rozmowę!


Udostępnij na Udostępnij na

W pierwszym meczu po powrocie do Fortuna 1. Ligi Polonia prowadziła już 2:0 i wydawać się mogło, że trzy punkty zostaną przy Konwiktorskiej. Korzystnego rezultatu nie udało utrzymać się do końca, „Czarne Koszule” musiały uznać wyższość rywala, jednak w dalszym ciągu są drużyną, która na zapleczu ekstraklasy może trochę namieszać, w co wierzy Piotr Marciniec – kapitan, jeden z najdłużej grających w zespole zawodników.

Bartosz Głowacki/Kspolonia.pl

***

Piotrze… Mecz z GKS-em Tychy. Jakie to było spotkanie? Wynik mógł być zdecydowanie inny. Zbyt mocno się rozluźniliście?

Wydaje mi się, że tu nie chodziło o rozluźnienie czy skupienie, bo od początku byliśmy mocno skoncentrowani na robocie. Dobrze weszliśmy w mecz, dwie bramki od razu na dzień dobry, a tak naprawdę do 30. minuty nie mieliśmy kontroli. Jak analizowałem to spotkanie, to wynik na początku był bardzo dobry, ale gra nie była porywająca.

Gra była szarpana…

Tak, gra była szarpana, nie było płynności, brakowało uspokojenia w dobrym momencie. To był taki piłkarski ping-pong. Bramka do przerwy zdobyta przez GKS troszkę podcięła nam skrzydła, a ta zdobyta przez niego na początku drugiej połowy też nie pomogła. Jeśli chodzi o koncentrację, to nie szukałbym problemu.

To gdzie on się pojawił?

Nie potrafiliśmy dominować i prowadzić gry, bo to GKS posiadał piłkę, a my mieliśmy problemy z tym, żeby się przy niej utrzymać. Było to widać w szczególności w drugiej połowie, gdy wynik nie był już korzystny.

GKS Was czymś zaskoczył?

Nie. Problemu raczej szukałbym w nas, a nie w tym, czy zaskoczył nas przeciwnik. Analizowaliśmy grę GKS-u, wiedzieliśmy, co będzie grał i jak my możemy na jego sposób gry reagować. Może to też ten pierwszy mecz w tych rozgrywkach. Ja byłem ciekaw, co zaprezentują Tychy, bo dawno w tej 1. lidze nie grałem. Nie wiedziałem do końca, jaki jest teraz poziom, jak to wygląda na boisku, bo przecież inaczej, gdy ogląda się coś na wideo i analizuje, a inaczej, gdy widzi się to z poziomu murawy.

Fortuna 1. Liga stała się bardziej wymagająca od Twojego ostatniego występu w niej?

Zdecydowanie. Kiedy wcześniej grałem w 1. lidze, byłem młodym chłopakiem, młodzieżowcem, więc teraz różne rzeczy postrzegam inaczej, ale na pewno rozgrywki te stały się bardziej fizyczne, bardziej techniczne i pod wieloma aspektami wymagające. Na boisku widać też jakość indywidualną zawodników.

Rozumiem. Chciałem zapytać o sam klub, bo jesteś w nim już długo i sporo z tą drużyną przeszedłeś. Jak zmieniała się Polonia z perspektywy czasu?

To są diametralne zmiany, na bardzo duży plus: organizacyjne, sportowe. Klub się rozwija. Ja, przychodząc na Konwiktorską, do 3. ligi, przychodziłem z trochę innym wyobrażeniem. Myślałem wtedy, że wszystko funkcjonuje idealnie, ale pierwsze pół roku było po prostu średnie. Nie wywalczyliśmy wtedy awansu i nie wyglądało to zbyt dobrze, jednak później, z każdym kolejnym miesiącem rozwój Polonii nabrał tempa i było to widać także na boisku, determinował to choćby wynik sportowy drużyny.

Tak, ruszyliście z górki po tym słabszym sezonie i zaczęliście piąć się w górę. Kolejne awanse to spora frajda i estyma? Zaskoczony, że przychodziło Wam to stosunkowo łatwo?

Zaskoczony nie byłem, bo ja przychodziłem do Polonii właśnie z taką myślą, żeby zrobić krok w tył po to, aby później móc zrobić dwa kroki w przód – to się idealnie udało. Byłem może zaintrygowany tym, że kiedy zaczęliśmy sezon z trenerem Smalcem – ten drugi w 3. lidze – to jego początek był trudny. Wtedy nastąpiła przebudowa drużyny i to od razu nie zaskoczyło, trzeba było się zgrać i dotrzeć.

Wszystkie te trudniejsze momenty pokazały siłę naszej drużyny, zrobiliśmy awans – bardzo fajne przeżycie. Ten ostatni sezon w 3. lidze był stosunkowo trudny i ja nie powiedziałbym, że wygranie przyszło nam łatwo. Tak samo w eWinner 2. Lidze, w której mieliśmy trudny początek, a dopiero później przyszła seria meczów bez porażki.

Widzisz siebie, gdzieś za dwa lata, z Polonią w ekstraklasie?

Nikt nie broni marzyć, ale ja jestem realistą i obecnie staram się dobrze wkomponować w 1. ligę, w której jeszcze nie pokazałem swojej jakości. Mówienie o ekstraklasie w tym momencie jest troszkę na wyrost. Trzeba to robić małymi krokami, szczebel po szczeblu, aczkolwiek widziałbym się w niej. Proste, że chcę się rozwijać, wiem, że stać mnie na to, żeby sobie poradzić w przyszłości w ekstraklasie, ale tak jak mówię, teraz trzeba udowodnić swoją wartość w 1. lidze i to nie jednym, dwoma występami, tylko bardzo solidnym sezonem. To długotrwały proces.

Starasz się studzić nastroje…

Studzę nastroje, bo liga jest wymagająca, i żeby awansować, to trzeba mieć naprawdę solidną, poukładaną i budowaną od dłuższego czasu drużynę.

Muszę zapytać o trenera Smalca. Uważasz, że to osoba, która w znaczący sposób wpłynęła na rozwój Twojej kariery?

Tak, bez dwóch zdań. To zasługa całego sztabu, trenera Smalca. Przez ostatnie dwa lata bardzo mocno rozwinąłem się jako zawodnik. Moja świadomość piłkarska, wizja czy rozumienie gry poszły do przodu, zdaję sobie z tego sprawę i jestem bardzo wdzięczny za to, że przy trenerze mogłem tak podnieść swoje umiejętności.

Teraz czeka Was mecz z faworytem, Wisłą Kraków. Jak podchodzisz do tego spotkania, jakoś dodatkowo się motywujecie? Pamiętając jeszcze starcia Polonii z „Białą Gwiazdą” z ekstraklasy, wiem, że ta druga przy Konwiktorskiej nigdy nie miała łatwo.

W tę niedzielę na pewno też nie będzie miała łatwo. Zdajemy sobie sprawę z tego, z kim gramy, jaki to będzie mecz i że to będzie bardzo wymagający przeciwnik. Jednak my nie musimy się jakoś specjalnie motywować, bo na każde spotkanie wychodzimy zmotywowani tak samo. Zawsze chcemy wygrać – to pozwoli nam osiągać wyznaczone sobie cele. Przygotowujemy się tak jak do wszystkich innych rywali.

Fajnie, bo zagrają ze sobą dwie uznane w Polsce marki, które kiedyś stanowiły o sile ekstraklasy. Dziś my, tak jak i oni zresztą, jesteśmy w odbudowie, a choć ta siła piłkarska Wisły jest dobrze znana, to faworyt nie zawsze wygrywa i to jest właśnie piękno futbolu. Stawimy krakowianom czoła w niedzielę i punkty zostaną przy K6.

Takie mecze przyciągają kibiców. Atmosfera na Polonii staje się coraz lepsza, zwłaszcza gdy spojrzymy na ostatnie lata. Ta zmiana jest dla Was, jako zawodników, przyjemna?

Oczywiście, że tak. Pamiętam jeszcze mecze z mojego początkowego okresu w Polonii, to ta frekwencja nie była najlepsza. Wiadomo, 3. liga, nie było za bardzo wyników i nie było czym tych kibiców przyciągnąć. Teraz idzie to w bardzo fajnym kierunku. Na swoim przykładzie widzę, jak rozwija się wszystko także na trybunach. Im więcej fanów, im lepsza atmosfera, tym przyjemniej nam się gra – to daje dodatkową motywację. Jeśli mogę tutaj, to serdecznie wszystkich zapraszam, żeby jak najliczniej stawiali się przy Konwiktorskiej.

Na koniec powiedz mi, Piotrze, co jest największym atutem Waszej drużyny? Jak to widzisz?

Niełatwo znaleźć jeden, ale taki główny… siła jest w drużynie, z każdym kolejnym dniem jesteśmy coraz mocniejsi. Nawet po tej ostatniej porażce nie spuszczaliśmy głów i nie załamujemy się, bo wiemy, że razem sporo możemy osiągnąć.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze