Grad bramek mogli oglądać kibice zgromadzeni na Weserstadion, gdzie miejscowy Werder podejmował Borussię Dortmund. Pomimo faktu, że do przerwy utrzymywał się rezultat bezbramkowy, po ostatnim gwizdku sędziego na tablicy świetlnej widniał wynik 3:3.
Pierwsza połowa nie należała do najciekawszych. Obie drużyny próbowały swoich sił w ofensywie, jednak skutecznie przeszkadzali w tym… sędziowie, którzy najwidoczniej nie mieli swojego dnia. Pierwszą groźniejszą okazję mieli gracze Borussii Dortmund. Po rzucie rożnym do piłki dopadł Kuba Błaszczykowski, jednak piłka po jego strzale zatrzymała się na linii bramkowej i została natychmiastowo wybita przez obrońców Werderu.
Druga część spotkania zaczęła się od zdecydowanych ataków gospodarzy. Mimo wszystko nie udało im się pokonać bramkarza gości – Romana Weidenfellera. Przełomowy moment spotkania miał miejsce w 59. minucie, gdy sędzia słusznie podyktował rzut karny dla BVB, po faulu na napastniku gości. Do piłki podszedł Alex Frei i zdecydowanym uderzeniem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Werder wciąż przeważał, jednak nie był wstanie udowodnić bramką swojej dominacji. Gospodarze przełamali się dopiero w 68. minucie, gdy gola dla gospodarzy zdobył Baumann. Jest to dopiero pierwsza bramka Baumanna w obecnym sezonie dla Werderu. Gospodarze wciąż atakowali i gdy wszystko wskazywało na to, że kolejna bramka jest tylko i wyłącznie kwestią czasu, skutecznie kontratak wykorzystali goście. Po bardzo ładnej akcji gości na prowadzenie wyprowadzi Hummels. Na wyrównanie kibice musieli czekać aż do 88. minuty, gdy na listę strzelców wpisał się Pizzaro. Zawodnik wypożyczony z angielskiej Chelsea nie miał problemów z pokonaniem bramkarza gości i pewnym strzałem po ziemi wpisał się na listę strzelców. Dramatyczna końcówka udzieliła się obu zespołom. W 91. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Claudio Pizzaro ominął bramkarza gości i wpakował piłkę do pustej bramki. Gdy kibice na Weserstadion zaczęli świętować, goście wyprowadzili kontratak. W 92. minucie Kuba Błaszczykowski idealnie wyłożył piłkę do Zidana, a ten nie miał problemów z ulokowaniem jej w siatce rywala. Pomimo znacznej przewagi gospodarzy, mecz zakończył się podziałem punktów. Powinno to satysfakcjonować oba zespoły, chociaż gdyby mecz prowadziła inna trójka sędziowska, bremeńczycy nie mieliby problemów ze zgarnięciem trzech punktów.