PD: Osasuna podbiła Vicente Calderon


Z czterech niedzielnych pojedynków w żadnym nie zabrakło goli. W Madrycie oraz Barcelonie zwycięstwa odniosły drużyny plasujące się przed 29. kolejką w strefie spadkowej.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwszy raz w tym sezonie niedziela była mniej obfita w spotkania aniżeli sobota. Nie oznacza to jednak, że podobne proporcje panowały w ilości emocji, jakie zagwarantowali nam piłkarze w sumie ośmiu ekip.

godz. 17

Odrodzenie Osasuny

Na Vicente Calderon przyjechał zespół Osasuny, która przed 29. serią spotkań zajmował 18. pozycję w ligowej tabeli. Tym samym klub z Pampeluny już do końca obecnej edycji sezonu będzie walczył o utrzymanie. W znacznie lepszej sytuacji było Atletico, które do czwartego miejsca premiującego grą w eliminacjach Champions League traciło pięć punktów.

Już w ósmej minucie kibice miejscowych przecierali oczy ze zdumienia, gdy gości na prowadzenie wyprowadził Walter Pandiani. Kwadrans po rozpoczęciu gry, podopieczni Abela Resino zdołali na taki obrót sytuacji skutecznie odpowiedzieć – gola zdobył Forlan. Przybysze z Baskonii nie mieli jednak zamiaru odpuszczać rywalowi i  tuż przed końcem pierwszej połowy celnym strzałem popisał się Vadozc, zapewniając swojemu zespołowi zejście na przerwę w świetnych nastrojach.

Ostatnie trzy kwadranse ponownie od mocnego uderzenia rozpoczęli goście, bowiem w 48. minucie swoja drugą bramkę zdobył Pandiani. Atletico zaskoczone takim przebiegiem zawodów nie potrafiło w odpowiedni sposób zareagować i  prezentowało się mizernie. O formie, przede wszystkim obrońców „Rojiblancos”, świadczy sytuacja z 69. minuty spotkania, kiedy to Masoud z łatwością ograł kilku defensorów rywala i umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Franco. Na około kwadrans przed końcem rozmiary porażki zmniejszył Pablo Ibanez.

Zwycięstwo 4:2 pozwoliło piłkarzom z Pampeluny na opuszczenie strefy spadkowej. Dla Atletico była to druga porażka z rzędu, co powoduje że szanse na zajęcie miejsca wyższego niż piąte w końcowej klasyfikacji wyraźne spadły.

Bezcenne zwycięstwo Espanyolu

W drugim spotkaniu, które również rozpoczęło się o godzinie 17. ostatni w tabeli Espanyol podejmował Deportivo La Coruna. W przypadku porażki gospodarze byliby już jedną nogą w Segunda Division.

Po 40 minutach klub z Barcelony dość niespodziewanie prowadził 2:0. Autorami bramek byli dwaj Ivanowie – Alonso oraz De La Pena. Tuż przed końcem pierwszej odsłony kontaktowego gola zdobył Lassad. W drugiej części piłkarze z Galicji starali się doprowadzić do wyrównania, ale zamiast pokonać bramkarza rywali, Alberto Lopo skierował piłkę do bramki strzeżonej przez golkipera swojego zespołu. Miało to miejsce w 90. minucie, co oznaczało, że losy meczu są już rozstrzygnięte i Espanyol wzbogaci się o bezcenny komplet punktów. „Papużki” wciąż mają prawo mieć nadzieję na utrzymanie się w szeregach najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii.

godz. 19

Forma Valencii idzie w górę

Ostatnie tygodnie były dla środowiska związanego z Valencią CF trudnym okresem. „Nietoperze” znalazły się nie tylko w kryzysie finansowym, ale również prezentowały słabą formę na boisku. Wiktoria sprzed dwóch tygodni z Racingiem jawiła się jako moment przełomowy. W niedzielę podopieczni Unaia Emery’ego mieli szansę udowodnić, że trzy punkty zdobyte w Santander nie były dziełem przypadku. Na Estadio Mestalla miejscowi podejmowali Getafe CF.

W pierwszej połowie, czego można było się spodziewać, przewagę posiadali gospodarze. W 20. minucie kapitalnym zagraniem popisał się Silva, co spowodowało, że Mata znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem gości i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce. Kilka minut później piłkarz, który zaliczył asystę przy pierwszym golu, ponownie odegrał kluczową rolę. Po faulu na nim sędzia podyktował rzut karny, a doskonałą szansę wykorzystał Villa i zrobiło się 2:0. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.

Po zmianie stron do tworzenia bardziej ofensywnych akcji zabrali się przyjezdni. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ponieważ już w 49. minucie „jedenastkę” wykorzystał Casquero. „Los Ches” nie mieli jednak zamiaru zmarnować przewagi, jaką zbudowali w ciągu pierwszych trzech kwadransów i kilka minut później znów prowadzili różnicą dwóch bramek. Na połowę rywala zapędził się Raul Albiol i strzałem lewą nogą dał swoim kibicom powody do zadowolenia. Po godzinie gry losy pojedynku były już rozstrzygnięte. Jacobo sfaulował w swoim polu karnym Villę, za co sędzia ukarał go drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartką, natomiast „Nietoperzom” przyznał rzut karny. Wyborną okazję wykorzystał sam poszkodowany. Więcej bramek już nie padło i klub ze stolicy Lewantu wygrał zasłużenie 4:1.

godz. 21

Racing zdobył Gijon

Spotkaniem kończącym 29. kolejkę było starcie Sportingu z Racingiem. Obie ekipy przed pojedynkiem w Gijonie miały na swoim koncie taką samą liczbę 33 punktów. Wszystko wskazywało więc na wyrównane i emocjonujące widowisko.

Od początku nieznaczną przewagę zyskali gospodarze, a w ich szeregach najbardziej wyróżniającą się postacią był Mate Bilic. Starania zarówno Chorwata, jak i jego kolegów z zespołu nie przynosiły jednak efektów. Również piłkarzom z Santander nie udało się skutecznie zakończyć jednej z kilku ofensywnych akcji, jakie udało się im przeprowadzić. Po pierwszych 45 minutach bezbramkowy remis.

Drugie trzy kwadranse przyniosły decydujące rozstrzygnięcia. W 56. minucie bramkarza gospodarzy pokonał Nikola Zigic. Sporting musiał zaatakować z jeszcze większą intensywnością, ale podobnie, jak w pierwszej połowie nie przyniosło to efektu bramkowego. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry wynik na 2:0 podwyższył Colsa, zapewniając Racingowi komplet punktów.

Komentarze
ronaldinho85 (gość) - 15 lat temu

heh

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze