PD: Barca bez punktów, Real gromi!


FC Barcelona przegrała z Espanyolem, a Real Madryt rozgromił Betis aż 6:1! Tym samym strata "Królewskich" do "Dumy Katalonii" wynosi już tylko 7 punktów. Czekają nas niesamowite emocje w końcówce sezonu!


Udostępnij na Udostępnij na

Wydawało się, że 24. kolejka La Liga będzie znakomitą okazją dla podopiecznych Pep Guardioli do wynagrodzenia swoim kibicom remisu w poprzedniej kolejce z Betisem. Wygrana w derbach Barcelony wydawała się wręcz pewna. Oczy wszystkich były także zwrócone na Madryt, gdzie miejscowy Real podejmował Betis. Barcelonie nie udało się jednak nawet utrzymać przewagi nad „Królewskimi”!

FC Barcelona 1:2 Espanyol Barcelona

Sevilla zapewniła sobie zwycięstwo w samej końcówce meczu
Sevilla zapewniła sobie zwycięstwo w samej końcówce meczu (fot. flickr.com)

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że goście poniosą w tym spotkaniu porażkę. Już od pierwszych minut meczu te zapowiedzi starała się potwierdzić „Blaugrana”, która zamknęła rywali na ich połowie. Jednak broniący się prawie całym zespołem Espanyol skutecznie wybijał piłkę z dala od własnej bramki. Taka chaotyczna gra Barcelony i defensywne nastawienie Espanyolu sprawiły, że kibice w pierwszej odsłonie meczu zobaczyli kilka żółtych i jedną czerwoną kartkę. W 35 minucie, po faulu na rywalu, Keita został odesłany do szatni. Komentarze osób obserwujących ten mecz są jednak jednoznaczne – faul popełniony przez pomocnika Barcelony klasyfikował się co najwyżej na żółty kartonik…

Druga połowa szybko ożywiła przebieg spotkania. Już 5 minut po pierwszym gwizdku sędziego Valdesa pokonał De la Pena. W 55 minucie było już… 2:0! Kolejny raz na listę strzelców wpisał się hiszpański pomocnik Espanyolu. Barcelona musiała ruszyć do ataku. Kontaktową bramkę strzelił w 62 minucie Toure, ale jak się okazało było to tylko honorowe trafienie. Do końca spotkania gospodarze rozpaczliwie szukali sposobu na pokonanie dobrze dysponowanego Kameniego, ale sztuka ta się nie udała i FC Barcelona sensacyjnie przegrała derby z miejscowym Espanyolem!

Real Madryt 6:1 Betis Sevilla

Gospodarze chcąc myśleć jeszcze o Mistrzostwie Hiszpanii nie mogą sobie pozwolić na choćby najmniejsze potknięcie. Do meczu przystąpili więc w pełni zmotywowani i jak się okazało dobrze przygotowani. Betis natomiast podbudowany remisem w poprzedniej kolejce z liderem rozgrywek – FC Barcelona, wierzył w jakikolwiek dorobek punktowy także w Madrycie. Szybko ich marzenia zostały rozwiane, bowiem już w 7 minucie miejscowych na prowadzenie wyprowadził Higuain. Kolejne minut to pokaz umiejętności strzeleckich Huntelaara, który w 15 i 24 minucie pokonał bramkarza Betisu. 

W 30 minucie ładnym strzałem z dystansu popisał się Ricardo Oliveira pokonując golkipera Realu i wydawało się, że goście będą dążyć do strzelenia kontaktowej bramki. „Królewscy” grali jednak zbyt dobrze, aby Betis mógł myśleć o jakimkolwiek korzystnym rezultacie. 6 minut po strzale Oliviery ikona Realu – Raul, strzelił bramkę na 4:1 i wynik meczu wydawał się ustalony. W 42 minucie ten sam zawodnik jeszcze raz trafił jednak do siatki rywali. Tuż przed gwizdkiem sędziego kończącym pierwszą połowę wynik podwyższył Sergio Ramos i Real schodził do szatni prowadząc 6:1!

W drugiej odsłonie trener gospodarzy wprowadził na plac gry kilku rezerwowych zawodników i stało się jasne, że „Królewscy” nie będą dążył do kompletnego rozbicia rywali. Zmiennicy grali dobrze, ale nie na tyle żeby strzelić kolejne bramki. Mecz zakończył się więc pogromem Betisu i podbudowaniem nadziei kibiców zgromadzonych na Santiago Bernabeum na pogoń ich zespołu za liderującą w lidze Barceloną.

Villarreal 2:1 Sporting Gijon

Gospodarze od dłuższego czasu nie mogą „nabrać wiatru w żagle” i wywalczanie punktów przychodzi im z dużą trudnością. Tym razem ich piłkarska niemoc pokazała się już po niespełna minucie gry, kiedy to Mate Bilic wyprowadził Sporting na prowadzenie. Kibice nie zdążyli się jeszcze dobrze oswoić z myślą, że ich drużyna przegrywa, a już był remis! Villareal zaraz po rozpoczęciu gry ze środka boiska pognała pod bramkę gości i Rossi doprowadził do wyrównania. Piłkarze dali kibicom nieco ochłonąć i na kolejną bramkę czekali oni do 35 minuty. Capdevila pewnie pokonał bramkarza Sportingu i jak się okazało, dał zwycięstwo swojej drużynie.

Druga połowa nie przyniosła oczekiwanych emocji. Kibice nie oglądali zbyt wielu klarownych sytuacji strzeleckich i o golach nie mogło być mowy. Villareal po raz kolejny więc wygrywa mecz przewagą tylko jednej bramki. Chyba w przerwie letniej muszą pomyśleć nad wzmocnieniem linii ataku…

FC Sevilla 1:0 Atletico Madryt

Ciekawie zapowiadający się mecz, kończący sobotnią serię spotkań La Liga, nie zawiódł kibiców. Wprawdzie długo nie widzieli oni bramek, ale emocji nie brakowało. W pierwszej połowie co chwile piłka wędrowała pod jedną i drugą bramkę. Dobrze dysponowani golkiperzy, a szczególnie Leo Franco z Atletico, nie dopuścili jednak do utraty bramek przez swoje ekipy. Najlepszą okazję do wbicia piłki do siatki miał Diego Forlan. Jednak będąc dwa metry przed pustą bramką trafił… w poprzeczkę. Wszyscy oglądający mecz byli więc świadkami rzadko spotykanego wyczynu.

W drugich 45 minutach tempo nieco opadło. Drużyny nie atakowały już tak zawzięcie, ale składnych akcji nie brakowało. Długo jednak żaden z zespołów nie mógł strzelić gola. Sevilla z biegiem czasu zyskiwała coraz większą przewagę, ale Leo Franco świetnie spisywał się w bramce. Tego wieczoru nie udało mu się jednak zachować czystego konta. W końcówce spotkania, na trzy minuty przed końcem, pomocnik Sevilli – Jesus Navas, świetne wyszedł do prostopadłego podania i w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił zwycięską bramkę!

Komentarze
Piotr Matuszak (gość) - 15 lat temu

Co by nie sięgać daleko w przeszłość... 5 kolejka La
Liga ;)

Odpowiedz
~ord (gość) - 15 lat temu

Warto wspomnieć jeszcze w jakim stylu Barca straciła
drugą bramkę. Świetna asysta Victora - katalońskiego
pseudo talentu :)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze