Przełożony mecz drugiej kolejki angielskiej Premiership pomiędzy Manchesterem City a Evertonem zakończył się małą niespodzianką. Faworyci spotkania, którzy nie odnotowali do tej pory porażki na własnym stadionie, ulegli podopiecznym Davida Moyesa 0:2.
W pierwszych minutach spotkania żadna ze stron nie stworzyła sobie podbramkowych sytuacji. Piłkę częściej posiadali podopieczni Davida Moyesa, ale walka toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Kilka ładnych podań wykonał Steven Pienaar. Po stronie gospodarzy najbardziej aktywni byli Craig Bellamy oraz Carlos Tevez. Na pierwszy, niestety niecelny, strzał kibice musieli poczekać do 15. minuty. Piłkę uderzał Leon Osman. Po nieudanej próbie „The Toffees” inicjatywę przejęli podopieczni Roberta Manciniego. Ataki na bramkę Tima Howarda rozpoczęły się w 17. minucie. Jako pierwszy próbował Micah Richards. Obrońca Manchesteru City oddał trudny do obrony strzał z główki. Amerykański bramkarz poradził sobie ze strzałem Anglika, ale to nie oznaczało końca problemów dla defensywy Evertonu. Już cztery minuty później na bramkę gości uderzał Gareth Barry. Piłkę dośrodkowywał Richards. W 24. minucie gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Doskonałą szansę miał Tevez. Argentyńczyk otrzymał dobre podanie od Stephena Irelanda i wyprzedził obrońców Evertonu. Zatrzymał go dopiero Howard. Bramkarz rzucił się pod nogi byłego napastnika Manchesteru United i wybił piłkę w bok.
Gracze Manchesteru City na tym nie poprzestali. Już dwie minuty po akcji Teveza, doskonałą okazję na zdobycie bramki miał Bellamy. Walijczyk otrzymał piłkę od Irelanda i oddał podkręcony strzał sprzed pola karnego. Jego uderzenie obronił jednak golkiper Evertonu. Na ataki gospodarzy odpowiedzieli, w końcu, goście. W 29. minucie strzał, w kierunku bramki strzeżonej przez Shaya Givena, oddał Tim Cahill. Australijczyk posłał piłkę wysoko ponad bramką. „The Toffees” w 33. minucie doprowadzili do małej sensacji. Niedaleko pola karnego sfaulowany został Cahill. Rzut wolny wykonywał Mikel Arteta. Hiszpan wyłożył piłkę do Leightona Bainesa, a ten dośrodkował ją mocno w pole bramkowe Manchesteru City. W powietrzu najlepszy okazał się Cahill, który skierował piłkę do bramki Givena. Piłkarze Roberto Manciniego przegrywali na City Of Manchester Stadium 0:1. W końcówce pierwszej połowy goście mogli podwyższyć prowadzenie. Arteta otrzymał kolejną szansę z rzutu wolnego. Jednak piłka po jego strzale uderzyła w mur obrońców „The Citizens” i wynik w pierwszej połowie nie uległ już zmianie.
Początek drugiej części gry należał do gości. Pięć minut po wznowieniu strzał na bramkę Givena oddał Osman. Piłka po strzale pomocnika Evertonu poszybowała jednak ponad bramką „The Citizens”. Trzy minuty później Given obronił uderzenie Artety. Hiszpański rozgrywający próbował zaskoczyć bramkarza gospodarzy strzałem sprzed pola karnego. W 54. minucie blisko strzelenia pięknej bramki był Cahill. Australijczyk próbował przelobować Givena, lekko podcinając piłkę sprzed pola karnego. Pomocnikowi zabrakło zaledwie kilkunastu centymetrów, aby pokonać Irlandczyka.
Kolejne minuty drugiej połowy spotkania niepodzielnie należały do gospodarzy. Zespół Roberto Manciniego zdecydowanie przeważał i przez około 20 minut rozgrywał piłkę na połowie Evertonu. Graczom „The Citizens” brakowało skuteczności, a goście bronili się dzielnie. W 66. minucie szansę na wyrównanie miał Shaun Wright-Phillips, jednak skrzydłowy gospodarzy posłał piłkę ponad bramką Howarda. Kolejna dobra sytuacja graczom z Manchesteru nadarzyła się w 81. minucie. Tym razem próbował Roque Santa Cruz. Paragwajczyk strzelał z główki po podaniu Vincenta Kompany’ego. Nieudane próby Manchesteru City w końcu obróciły się przeciwko gospodarzom. W 85. minucie Mikel Arteta podwyższył prowadzenie gości. Niezwykle dynamicznym rajdem po prawej stronie popisał się Jack Rodwell, który odegrał piłkę w pole karne. Jego zagranie przepuścił pod nogami Cahill. Za nim nadbiegał hiszpański pomocnik, który mierzonym strzałem nie dał żadnych szans Givenowi. Manchester przegrywał 0:2. Gracze Manciniego próbowali jeszcze uratować honor. W 90. minucie strzelał Zabaleta, ale futbolówka po jego uderzeniu nie znalazła drogi do bramki strzeżonej przez Tima Howarda. Mecz zakończył się dwubramkowym zwycięstwem podopiecznych Davida Moyesa. Ekipa z Liverpoolu ma już tylko pięć punktów straty do Manchesteru City, punkty zgubiła też Aston Villa. Możemy się spodziewać, że Everton, do końca kampanii, będzie ambitnie walczył o miejsce zapewniające grę w europejskich pucharach.