Oszukać przeznaczenie, czyli drugie podejście Hueski do Primera Division


Na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie beniaminek musiał czekać do 13. kolejki

23 grudnia 2020 Oszukać przeznaczenie, czyli drugie podejście Hueski do Primera Division

Po rocznej nieobecności drużyna z Aragonii wróciła do hiszpańskiej elity. Na Estadio El Alcoraz tym razem postawiono na piłkarzy ogranych na hiszpańskich boiskach. To właśnie doświadczenie ma być kluczowym czynnikiem do utrzymania w La Liga. Dwa lata temu do strefy spadkowej Huesca wpadła po piątym spotkaniu. Przez kolejne 33 nie była w stanie się z niej wydostać. Tym razem "Azulgranas" na dnie znaleźli się dwie kolejki później.


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy w czerwcu 2019 roku Huesca spadała z hukiem do Segunda Division, smuciła się tylko Aragonia. Grająca swój pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej drużyna niczym się nie wyróżniała. Była to jedna z najbardziej bezbarwnych ekip, jakie mogliśmy oglądać na hiszpańskich boiskach. W efekcie zaledwie po dziewięciu spotkaniach z pracą pożegnał się Leo Franco. Zastąpienie byłego bramkarza m.in. Atletico Madryt przez Francisco Rodrigueza było jedynym wyrazistym akcentem premierowego sezonu w La Liga.

Awans w kolejnej kampanii był nie mniejszą niespodzianką niż ten dwa lata wcześniej. Tym razem jednak szanse na utrzymanie powinny być znacznie większe. Michel, dla którego Huesca jest drugą drużyną po Rayo Vallecano, którą wprowadził do Primera Division, postawił na zawodników z doświadczeniem na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Postawiony przed nim plan zakłada pozostanie w elicie przynajmniej na następny sezon, co pozwoli na ustabilizowanie finansów oraz pozycji klubu na hiszpańskim rynku.

Miłe złego początki

Cztery punkty w dwóch pierwszych meczach. Taki wynik większość beniaminków pięciu najsilniejszych lig w Europie brałaby w ciemno. Problemy pojawiają się w momencie, gdy te cztery punkty to ponad 30% wszystkich zdobytych w rundzie. Dwa zwycięstwa, pięć remisów i aż dwanaście porażek było odbiciem się od ściany z hukiem słyszanym w Saragossie. Seria 16 meczów bez zwycięstwa była prawdziwą drogą przez mękę dla fanów „Azulgranas”. Drużyna nie dorastała poziomem do Primera, a każde kolejne spotkanie zamieniało się w modlitwę o jak najmniejszy wymiar kary.

Największe problemy Hueski dotyczyły gry obronnej. Ekipa z Aragonii traciła średnio 1,71 gola na mecz, co było drugim najgorszym wynikiem w całej lidze. Podopieczni Franco, a później Rodrigueza sami byli w stanie 43 razy umieścić piłkę w bramce przeciwnika, co uplasowało ich w środku stawki pod tym względem.

Patrząc na statystyki owego felernego sezonu, w oczy rzuca się jedna szczególna, dotycząca wyjściowej formacji Hueski. Siedem razy mogliśmy oglądać Huescę w ustawieniu z trzema środkowymi obrońcami oraz wahadłowymi. Na 21 możliwych do zdobycia w tych meczach punktów na Alcoraz powędrowało 13. Przy takiej średniej zdobyczy w trakcie reszty sezonu moglibyśmy oglądać „Azulgranas” w europejskich pucharach. Pytanie brzmi, czemu tak rzadko decydowano się na to, co tak dobrze działa?

Przegrupowanie wojsk

Do znalezienia odpowiedzi władze klubu wytypowały Michela. 45-latek postanowił zebrać sprawdzonych ludzi. Defensywę wzmocnił grający do tej pory w Leganes Dimitrios Siovas, a nowym bramkarzem został sprowadzony z Villarrealu Andres Fernandez. Poprawy wymagała także ofensywa Hueski. Największe nadzieje wiązano z przyjściem Sandro Ramireza oraz Rafy Mira. Kadra przed startem sezonu wyglądała na zbilansowaną i co najważniejsze, mocniejszą od tej sprzed dwóch lat.

Rzeczywistość jednak brutalnie te założenia zweryfikowała. Na pierwsze zwycięstwo Huesca czekała aż do 13. serii gier. Ten wątpliwy zaszczyt bycia pierwszą pokonaną przez beniaminka drużyną przypadł Deportivo Alaves. Na zdobycie trzech punktów „Azulgranas” zasługiwali jednak już wcześniej i tylko oni sami wiedzą, jak nie dokonali tego przeciwko Granadzie.

To, co odróżnia drużynę Michela od tej Rodrigueza, to zdecydowanie dużo wyższa czysto piłkarska jakość. W każdej formacji możemy znaleźć wiodących piłkarzy, którym umiejętności pozwalają na grę w solidnych zespołach hiszpańskiej ekstraklasy. Na szczególne wyróżnienie zasługują Pedro Lopez, David Ferreiro czy wspomniany wcześniej Sandro Ramirez.

Mimo że sytuacja w tabeli jest daleka od idealnej, szanse na utrzymanie Hueski wydają się znacznie większe niż poprzednim razem. Tabela Primera Division jest bardzo spłaszczona. Do bezpiecznego miejsca podopieczni Michela tracą zaledwie cztery punkty. Biorąc pod uwagę fakt, że udało im się utrzymać tak niewielką stratę, mając na koncie tylko jedno zwycięstwo, pozwala to myśleć o końcowym sukcesie. W sezonie granym na niezwykle wysokiej intensywności nieuniknione wydają się kryzysy formy. Zatrzymanie serii z początku rozgrywek pozwala sądzić, że Huesca ma go już za sobą.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze