Po wpadce Bragi oraz FC Porto, Benfica Lizbona miała szanse znów zawędrować na czoło tabeli zważywszy, że przeciwnikiem w spotkaniu zamykającym 10. kolejkę Bwin Ligi, była przeciętna drużyna Naval. Jednak jak pokazało spotkanie, droga do zwycięstwa była bardzo ciężka.
Drużyna Jorge Jesusa już po jednej kolejce mogła ponownie rozdawać karty w rozgrywkach ligi portugalskiej. Na drodze do tego planu stała ekipa Naval. Według wszystkich przyjechała ona w roli chłopca do bicia, ponieważ piłkarze ze Stadio da Luz już niejednokrotnie roznosili w tym sezonie przyjezdnych. Jednak w zespole gości był tego wieczoru zawodnik, który rozegrał mecz życia i na pewno bardzo dobrze zapisał się w notatkach europejskich menedżerów. Był to 30-letni bramkarz, Romuald Peiser.
Pierwsze minuty to ataki Benfiki, która już na początki chciała ustawić sobie spotkanie, by spokojnie kontrolować jego przebieg. Dlatego co rusz, z prawej bądź lewej strony, rozpoczynały się ataki gospodarzy. Gracze przyjezdni zaczęli trochę przestraszeni, często popełniając proste błędny. Show francuskiego golkipera rozpoczęło się, kiedy dwukrotnie wyśmienicie zatrzymał strzały Angela Di Marii z rzutów wolnych. Powoli napór „Orłów” zwiększał się i co chwila dochodziło do kolejnych podbramkowych sytuacji. Jednak z minuty na minutę, Peiser stawał się coraz pewniejszy w swoich interwencjach. Popisywał się efektownymi paradami, powodując co chwilę jęk zawodu wszystkich kibiców gospodarzy. W tej części meczu Naval nie przeprowadzał groźniejszych akcji, koncentrując się tylko na zagęszczenia środka pola i utrudnianiu pomocnikom rozgrywania piłki.
Wynik bezbramkowy utrzymał się do końca pierwszej części gry. Piłkarze w czerwonych koszulkach bardzo starali się otworzyć wynik, jednakże nie mieli szczęścia. Jeśli na drodze nie stawał bramkarz gości, to zawodnicy Jorge Jesusa trafiali w słupek bądź poprzeczkę.
Druga połowa rozpoczęła się od wielkiego szturmu gospodarzy. Bardzo aktywny był Angel Di Maria, który potwierdził, że zainteresowanie jego osobą wielkich europejskich klubów nie jest przypadkowe. Wszyscy piłkarze gości bardzo zawęzili strefę obronną i na przestrzeni 30 metrów od bramki francuskiego golkipera znajdowali się wszyscy zawodnicy w zielono-żółtych strojach. Z każdą minutą napór rósł i wydawało się, że za chwile padnie bramka dla Benfiki. I ponownie ostoja bramki Naval, pokazała wyborne umiejętności, które uchroniły od straty gola. Gdy wszyscy powoli szykowali się na zaskakujący remis, piłkarze ze Stadio da Luz pokazali, że walka do końca opłaca się.
89 minuta: rzut wolny z odległości 40 metrów wykonuje Angel Di Maria. Piłka po chwili dociera do niepilnowanego Javiego Garcii, który soczystym uderzeniem pokonuje niezawodnego Peisera. Błąd popełniła linia obronna, która nie przypilnowała pomocnika Benfiki.
W trzech doliczonych minutach, już nic nie było w stanie odebrać zwycięstwa gospodarzom. Podopieczni Jorge Jesusa wykazali się wielką wolą walki i chęcią zwycięstwa. Tylko temu mogą zawdzięczać sukces w niespodziewanie trudnym meczu.