Cztery lata temu przestraszony, zdesperowany nastolatek dostał się z Gambii, przez Senegal, Mali, Burkinę Faso, Niger i Libię, do Włoch. Wylądował na Sycylii, a następnie został przeniesiony do ośrodka dla uchodźców w regionie Basilicata. Miał wtedy 14 lat. Był jednym z 25 tysięcy nieletnich, którzy trafili przez Morze Śródziemne do Italii w 2016 roku. Dziś jest już po debiucie w Serie A i wiele wskazuje na to, że jeszcze niejednokrotnie o nim usłyszymy. Poznajcie Musę Juwarę, zawodnika Bolonii.
W Gambii zostawił matkę i dziadka, o jego ojcu na razie nie wiemy nic. We wspomnianym ośrodku dorywczo pracował, a potem przez większość czasu wolnego grał, naturalnie, w piłkę. Wypatrzył go trener lokalnej drużyny, Vitantonio Summa. Summa nie tylko wziął Juwarę po swoje skrzydła, ale został też jego opiekunem prawnym. Juwara z jednej strony ryzykował wiele, decydując się na niebezpieczną podróż przez morze. Na szali było przecież jego życie. Z drugiej strony, nie miał właściwie nic do stracenia.
Ucieczka przed nędzą
Gambia przez 23 lata rządzona była przez okrutnego dyktatora Yahyę Jammeha. Od stycznia 2017 na czele kraju stoi Adama Barrow, ale kraj ciągle jest niestabilny politycznie i ekonomicznie. Juwara zagrał więc va banque – wszystko albo nic. Najtrudniejszy krok jest już dawno za nim, kolejne z niełatwych – pobyt w ośrodku dla uchodźców, aklimatyzacja we Włoszech, nauka języka – również. Swoją odwagą, uporem i, nie łudźmy się, masą szczęścia, utorował sobie drogę nie tylko do normalnego życia, ale i być może do wielkiej kariery na boisku.
Z małego, lokalnego Virtusa Avigliano Juwara trafił do Chievo Werona, choć nie obyło się bez kłopotów. Według włoskiego prawa nieletni przebywający we Włoszech bez opiekuna nie mogli podpisywać kontraktów. Summa i jego żona, Loredana Bruno (dziś rodzice zastępczy Musy), nie poddali się i wywalczyli w sądzie pozwolenie na transfer.
Juwara był w międzyczasie wypożyczony do Torino, w którym był bardzo krótko, ale jego udział w młodzieżowym turnieju Torneo di Viareggio w barwach „Il Granaty” sprawił, że trafił na listę brytyjskiego „Guardiana” – 100 najzdolniejszych młodych piłkarzy na świecie.
W drużynie Primavery Chievo Gambijczyk rozegrał kilkadziesiąt spotkań na przestrzeni dwóch sezonów, trzynastokrotnie pakując piłkę do bramki. W ostatniej kolejce sezonu 2018/2019 zdegradowane już Chievo grało z również zdegradowanym Frosinone. Juwara rozegrał ostatnie 12 minut i był to jego debiut w Serie A, a zarazem ostatni występ dla drużyny z północy Włoch.
„Rossoblu” zamiast „Gialloblu”
Cztery dni później wystąpił już w granatowo-bordowej koszulce Bolonii, która zapłaciła za niego Chievo pół miliona euro. Juwara zasilił rzecz jasna najpierw szeregi Primavery Bolonii, dla której w 15 meczach 11 razy wpisał się na listę strzelców. Jakiż wybór miał Sinisa Mihajlović? Musa Juwara dwa miesiące przed swoimi osiemnastymi urodzinami znalazł się w kadrze ekipy prowadzonej przez serbską legendę. Zadebiutował w spotkaniu z Udinese w Coppa Italia, przegranym 0:4, zaliczając pełne 90 minut i żółtą kartkę. Następnie miał kilka epizodów w Serie A, w tym dziewięć minut przeciw Juventusowi w pierwszym meczu po koronawirusowej przerwie. Najlepsze jak do tej pory przyszło jednak w 30. kolejce.
https://www.youtube.com/watch?v=fX3gN9J4Xcw
Pierwsza ofiara Juwary
5 lipca Bolonia zawitała na Giuseppe Meazza. W starciu z Interem, wtedy ciągle mającym szansę na mistrzostwo (matematycznie wciąż je ma, ale są iluzoryczne), była zdecydowanym underdogiem. Długo wszystko szło po myśli podopiecznych Antonio Conte. Najpierw Romelu Lukaku strzelił na 1:0, a na początku drugiej połowy wydawało się, że Bolonia się posypała.
Roberto Soriano wyleciał z czerwienią w 57. minucie, a pięć minut później do karnego podszedł Lautaro Martinez, żeby wbić gwóźdź do trumny Bolonii. Nie wbił. Jego strzał wyciągnął Łukasz Skorupski, broniąc też dobitkę Gagliardiniego, ale goście wciąż byli w fatalnej sytuacji. Trzy minuty po karnym na boisko wszedł nasz dzisiejszy bohater. Juwara zastąpił Sansone. Po meczu Sinisa Mihajlović przyznał, że jego pierwszym wyborem był Szwed Mattias Svanberg, ale stanęło na Juwarze. I całe szczęście.
Dziewięć minut po wejściu na boisko Juwara zrobił coś, co z pewnością uciszyłoby cały stadion, gdyby oczywiście byli na nim jacykolwiek kibice. Po wrzucie z autu na wysokości pola karnego i nieudolnej interwencji defensywy Interu piłka trafiła do młodego Gambijczyka, który nie zastanawiał się i kropnął z lewej nogi. Piłka prześlizgnęła się po rękach Handanovicia i było 1:1.
Pierwszy gol 18-latka w dorosłej piłce stał się faktem. I damy sobie prawą rękę odciąć, że nie był on ostatnim. Bolonia dostała skrzydeł i dobiła oszołomiony Inter golem rodaka i imiennika Juwary – Musy Barrowa. I taki wynik dowiozła do końca. Piękna historia Juwary stała się jeszcze piękniejsza. I nawet jeśli z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu jego kariera miałaby się teraz skończyć, to i tak będzie o czym mówić przez lata.
Gambia? A może jednak Italia?
W następnych pięciu spotkaniach Juwara ani razu nie podniósł się z ławki, ale Mihajlović ma całkiem niezły wybór w ofensywie. Bolonia już o nic w lidze nie gra i można się spodziewać, że zdolny młodzian dostanie jeszcze w tym sezonie od Serba swoje szanse. Bolonia ostatnio lubi być w centrum uwagi, bo to przecież niejedyna historia z tragicznym początkiem, ale szczęśliwym zakończeniem w tym klubie. Sinisa Mihajlović wygrał w końcu niedawno swoją walkę z białaczką i w kapitalnym stylu wrócił na ławkę trenerską. Kto wie, czy to właśnie jego choroba nie wpłynęła na decyzję o postawieniu na młodego chłopaka, którego droga również nie była łatwa?
Ciekawie wygląda też kwestia gambijskiej drużyny narodowej. W zespole z Juwarą gra wspomniany Musa Barrow, również wielka nadzieja gambijskiego futbolu. No właśnie – gambijskiego czy może jednak włoskiego? Na razie żadne powołanie dla Juwary nie przyszło, więc sprawa jest otwarta. Jego adoptowana ojczyzna ma jednak prawo wierzyć, że młody piłkarzy wybierze Italię zamiast Gambii. To jednak na ten moment czyste spekulacje. Co do faktów – w malutkim kraju na zachodzie Afryki tworzy się coś naprawdę ciekawego.
Do drzwi wielkiej piłki zaczynają pukać m.in. Kalifa Manneh, Ebrima Darboe czy Omar Colley. Do tego bardziej doświadczeni Modou Barrow, świeżo upieczony gracz Jeonbuk Motors (z przeszłością w Premier League) czy Pa Modou Jagne z FC Zurich. W reprezentacji Gambii zadebiutował też już Alasana Manneh, piłkarz Górnika Zabrze, który coraz lepiej wyglądał w końcówce minionego sezonu. A to wszystko pod okiem Belga Toma Saintfieta, który specjalizuje się w trenowaniu drużyn spoza świecznika światowej piłki. Gambia jeszcze nigdy nie zagrała w Pucharze Narodów Afryki i Saintfiet ma to zmienić. Talentu ma pod ręką w bród, choć zadanie jest bardzo trudne. Czy Juwara będzie częścią tego projektu? Nie wiemy, ale on i tak już wygrał. Teraz może być tylko lepiej.