Okiem Eksperta: Trzy razy na tak


9 września 2009 Okiem Eksperta: Trzy razy na tak

Każdy zdobyty punkt w meczach naszej reprezentacji może być na miarę awansu do Mistrzostw Świata 2010. Punkt zdobyliśmy w sobotnim meczu przeciwko reprezentacji Irlandii i to jest właściwie ten najjaśniejszy moment w ocenie takiego spotkania.


Udostępnij na Udostępnij na

Wspaniała atmosfera, jak zwykle zresztą, na Stadionie Śląskim, cudowni kibice dopingujący nasz zespół od pierwszej do ostatniej minuty. Czasami jest tak, że to znakomita gra zespołu porywa trybuny i wymusza znakomity doping, ale bywa, że to świetny doping kibiców zasiadających na trybunach podrywa zespół do boju.

Jerzy Engel
Jerzy Engel (fot. jerzyengel.pl)

W sobotę to doping i nadzieja kibiców dodawała otuchy zupełnie zagubionym na boisku polskim piłkarzom. Wreszcie kiedy cofnęli się pod swoją bramkę piłkarze z Irlandii i zaczęli myśleć o obronie korzystnego dla nich wyniku, oddając nam większość boiska bez walki, nasz zespół wytworzył sobie kilka dobrych sytuacji do zdobycia bramek, ale trafił tylko raz po strzale Mariusza Lewandowskiego. Dobre zmiany dali Ebi Smolarek i Robert Lewandowski. Wreszcie nasze skrzydła zaczęły pracować i stwarzać sytuacje.

Wariant gry ze schodzącym ze skrzydła do środka pola Ludowikiem Obraniakiem, robiącym miejsce na lewej stronie boiska Jackowi Krzynówkowi, zupełnie się nie sprawdził w pierwszych 45 minutach gry. Ludowic Obraniak dwukrotnie próbował zaskoczyć bramkarza irlandzkiego, ale jego strzał wybronił stojący na linii bramkowej obrońca, a w drugim wypadku znakomicie zachował się irlandzki bramkarz. Irlandczycy grali bardzo przewidywalny futbol, ale mimo to doszli do kilku czystych sytuacji bramkowych i należy podkreślić dobrą dyspozycję Artura Boruca, który w krytycznych momentach ratował nasz zespół przed kompromitacją.

Kapitan zespołu, Michał Żewłakow, podkreślił po meczu, że nie takiej postawy spodziewał się po swoich kolegach.

Nie było zespołu, nie zrobiliśmy wiele, aby ten mecz wygrać – mówił Żewłakow, kończąc wyrazami nadziei, że musi nastąpić kilka zmian. Kapitan naszej reprezentacji nie sprecyzował, o jakich zmianach myślał. Kuba Błaszczykowski wykazał z kolei wielki profesjonalizm. Nie oceniał kolegów z zespołu, tylko siebie, i podkreślił, że w tym meczu czuł się fatalnie i zagrał bardzo słabe spotkanie. Podobnie mówił Jacek Krzynówek, który jednak mógł zapewnić nam zwycięstwo, kiedy pod koniec meczu, po znakomitej akcji indywidualnej, znalazł się w bardzo dobrej sytuacji do zdobycia bramki, ale strzelił bardzo niecelnie.

Nasi kadrowicze przyczyn swojej słabszej postawy doszukiwali się między innymi w twardym podłożu boiska, na jakim przyszło im trenować podczas krótkiego zgrupowania w Niemczech. Nogi nie chciały nieść większości naszych piłkarzy, co było aż nadto widoczne z trybun, a co podkreślił w wywiadzie dla TVP nasz człowiek w Realu Madryt, Jurek Dudek.

Ale nadzieja wciąż istnieje, bo wciąż jest matematyczna możliwość awansu. Słowacy wypuścili zwycięstwo z rąk w meczu z Czechami, kończąc spotkanie w dziesiątkę i tracąc bramkę na 2:2 w końcówce meczu. Teraz już tylko TRZY RAZY NA TAK, czyli trzy zwycięstwa mogą przybliżyć nas do MŚ 2010. Dwa z tych trzech meczów rozegramy na wyjazdach i tym razem publiczność już nie będzie tak mocnym dwunastym zawodnikiem polskiej drużyny, jakim była w sobotę. Piłkarze sami będą musieli znaleźć właściwą motywację, determinację w walce o zwycięstwo i wykazać się mocnym charakterem.

Tak długo, jak długo mamy matematyczną szansę awansu, tli się nadzieja w sercach kibiców i wszyscy będziemy wierzyć w kolejny awans naszej reprezentacji. Teraz po trzy punkty do Słowenii, które będą optymistyczną zapowiedzią meczów październikowych.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze