Odra Bytom Odrzański: trzecioligowiec poleci na zgrupowanie na Majorce [WYWIAD]


Beniaminek 3. ligi spędzi w lutym 10 dni na zagranicznym zgrupowaniu na Majorce

3 lutego 2024 Odra Bytom Odrzański: trzecioligowiec poleci na zgrupowanie na Majorce [WYWIAD]
Małgorzata Borowiecka

Odra Bytom Odrzański to beniaminek 3. ligi w grupie trzeciej. Zespół, który jeszcze w 2022 roku występował w okręgowej klasie rozgrywkowej, poczynił w ostatnich latach postęp nie tylko na murawie, lecz także w sferze biznesowej. Kto i co stoi za sukcesami Odry Bytom Odrzański? Jak to możliwe, że trzecioligowiec pojedzie na zagraniczne zgrupowanie? O tym i planach na przyszłość w rozmowie z Piotrem Michalewiczem, prezesem klubu.


Udostępnij na Udostępnij na

Odra Bytom Odrzański to klub założony w 1947 roku w niewielkim, niespełna pięciotysięcznym dziś miasteczku. W sezonie 2023/2024 podopieczni  Macieja Góreckiego są absolutnymi nowicjuszami w 3. lidze. Za nimi jesień, w trakcie której płacili frycowe, a 13. miejsce zapewnia tylko jeden punkt przewagi nad strefą spadkową. Jednak prezes Odry Bytom Odrzański Piotr Michalewicz zapewnia, że aspiracje klubu są o wiele większe.

Zespół już w lutym uda się na zgrupowanie na Majorkę, a ruchy transferowe dokonane na starcie przygotowań pokazują, że w Bytomiu Odrzańskim nic nie jest dziełem przypadku. Zapraszamy na naszą rozmowę z prezesem klubu, który swoim działaniem może być przykładem dla innych.

Rozmowa z prezesem Odry Bytom Odrzański

Jak i kiedy zrodził się pomysł, by beniaminek 3. ligi wyruszył na zimowe zagraniczne zgrupowanie? Wiem, że to nie jest pierwsza próba wyjazdu na obóz.

Tak na dobrą sprawę będzie to nasz trzeci obóz. Pierwszy odbył się, jak byliśmy jeszcze w okręgówce. Pojechaliśmy na tydzień z zawodnikami amatorskimi, czyli każdy musiał brać wolne. Jednak zawsze mieliśmy zgrany zespół i nie było to problemem. Rok temu był obóz czwartoligowy, kiedy widzieliśmy, że bijemy się o trzecią ligę. Ten obóz był zrobiony na najwyższym poziomie, bo odwiedził nas doktor Jacek Jaroszewski [lekarz reprezentacji Polski – przyp. red.], ale też komandos GROM-u.  Zadbaliśmy też o dodatkowe przerywniki dla zawodników.

Byliśmy w hotelu wysokim standardzie, więc zawodnicy mieli wszystko do dyspozycji: od fizjoterapeuty po pełną suplementację odżywek czy dobraną dietę. Jak wtedy policzyliśmy, tamten obóz – do którego zawodnicy dokładali część pieniędzy od siebie – był tańszy od tegorocznego zapewne tylko o koszt biletów lotniczych. Natomiast jak policzyliśmy wyjazd w Polsce w tym roku, okazało się, że jest to mniejsza różnica, niż zakładaliśmy.

Z hotelami udało mi się wynegocjować bardzo dobre ceny, a same loty z Poznania, Wrocławia czy Berlina w tym terminie nie są drogie. Robiąc wszystko bezpośrednio, bez ani jednego pośrednika, udało się nam spiąć obóz w naprawdę dobrych warunkach finansowych. Nie mając ze sobą potężnych sponsorów i ogromnego kapitału, tylko sposobem, dobrym planowaniem i odpowiednim liczeniem wydatków jedziemy na obóz na Majorkę. Nie ukrywam, że odkąd jestem w klubie – poza aspektem szkoleniowym – bardzo ważny jest dla mnie marketing. To on realnie przynosił nam zawsze sponsorów i co ciekawe, każda historia obozu kończyła się tak samo.

Robiąc obóz, stawiamy bardzo mocno na nagrania w stylu „Łączy nas piłka” – tego dobrego dawnego za czasów Wiśniowskiego i Polkowskiego. Kilku sponsorów trafiło do nas właśnie dzięki otoczce tych wyjazdów. Przed obozem na Majorce mieliśmy człowieka, który nigdy nie był blisko klubu. W tamtym roku dał nam wyzwanie i powiedział, że jak będziemy lecieć za granicę na obóz, to na pewno nam pomoże. Kwota, którą nas zasponsorował, pokrywa loty. Zrobił to tylko dlatego, że dzięki filmom widział, na jak dobrym poziomie zorganizowaliśmy obóz.

Nie ukrywam, że przygotowując się do rozmowy z Panem, zerknąłem na social media klubu. Filmy ze zgrupowań to faktycznie coś świetnego. Czy z tegorocznego wyjazdu na Majorkę media team też planuje dostarczyć ciekawe materiały?

Wysyłamy na obóz 22 zawodników oraz 10 osób ze sztabu, w tym 2 osoby zajmujące się wyłącznie mediami. Miejsce dla nich w samolocie jest dla mnie tak samo ważne jak to dla trenerów. To oni realnie zarabiają swoją pracą marketingową na ten obóz. W tym roku lecą z nami fotograf i osoba odpowiedzialna w pełni za social media. Nie mogło być inaczej.

Początkowo mieliście lecieć na Cypr – jak wyglądał proces planowania oraz czy inne destynacje wówczas były brane pod uwagę?

Rozważaliśmy Turcję, ale była o tyle trudniejsza do zrealizowania, że jak ktoś słyszy w hotelu Turcji słowa „obóz” i „piłkarze”, od razu myśli o klubie z ekstraklasy. Cena hotelu nagle windowała w górę. Na Cyprze zrobiliśmy to sposobem i udawaliśmy biegaczy (śmiech). Tak było łatwiej, a ceny nie szybowały w górę. Później przy mojej wizycie na Cyprze bezpośrednio odwiedziłem hotele, które nas interesowały, i w ten sposób udało się dogadać.

Dla wielu cypryjskich hoteli ten okres jest martwy, a my nie celowaliśmy w hotel z boiskiem przy nim. Dziesięciominutowy transfer na trening nie jest dla nas problemem. Taki sam transfer na boisko mieliśmy na obozie w Kołobrzegu. Na Cyprze transport mamy załatwiony przez hotel i nawet dał nam to w gratisie za wybranie ich hotelu. Ostatecznie jednak sytuacja rozwinęła się tak, że nasze cypryjskie plany musieliśmy zmienić. Zimowy obóz przygotowawczy spędzimy na Majorce.

Jakie plany mają sztab i zarząd Odry Bytom Odrzański na hiszpański obóz? Zaplanowano sparingi bądź inne atrakcje dla drużyny?

Jesteśmy w trakcie organizowania sparingów, chcielibyśmy rozegrać na miejscu dwa mecze. Głównie będą to oczywiście treningi, bo mimo poziomu – nazwijmy go – półzawodowego podchodzimy do tego bardzo profesjonalnie. Dla mnie w trakcie takiego obozu ważna jest również integracja całej drużyny i sztabu. W tamtym roku to wypaliło i awansowaliśmy do 3. ligi. Mam nadzieję, że zjednanie zespołu sprawi, że w tym roku spokojnie obronimy się przed spadkiem.

Zresztą tym w ogóle nie martwię, bo wiem, jaki potencjał mamy w zawodnikach. Oczywiście znajdzie się miejsce na integrację niezwiązaną z piłką, bo nie można ciągle żyć tylko futbolem. Mamy przygotowane niespodzianki dla zawodników, ale zdradzać ich nie będę. A może uda się zrobić coś więcej? Szykujemy kilka niespodzianek dla kibiców.

Dla mnie w trakcie takiego obozu ważna jest również integracja całej drużyny i sztabu. Piotr Michalewicz o zgrupowaniu Odry

Wspominał Pan, że jeszcze grając w okręgówce, niektórzy piłkarze musieli brać urlop w pracy. Jak to wygląda teraz? Czy piłkarze Odry łączą jeszcze normalną pracę z grą w piłkę?

Tak, oczywiście. Mamy jeszcze paru zawodników, którzy pracują na etatach. To zazwyczaj ci najstarsi zawodnicy, którzy pracują u naszych sponsorów. Wtedy o wolne jest też łatwiej. Dzisiaj ten starszy trzon kadry i niemłodzieżowcy faktycznie gdzieś pracują. Są też zawodnicy, którzy są trenerami u nas w akademii. Termin obozu był znany wcześniej, a i my celowaliśmy w okres ferii w województwie lubuskim.

Nasi trenerzy pracują też w szkołach, więc staraliśmy się dobrać najmniej kolizyjny termin. Nasi zawodnicy po poprzednich obozach wiedzą, że jest to świetna przygoda, i życzę każdemu zawodnikowi na poziomie amatorskim, by mógł taką przygodę jak na przykład zagraniczny obóz przeżyć. Na takim obozie jest ciężka praca, ale ja uważam, że to też nagroda za bycie w naszym klubie, który od paru lat budujemy.

W województwie lubuskim staram się robić rzeczy trochę inaczej niż wszyscy i dawać nową jakość w działaniu. Oczywiście działamy w sposób zrównoważony. Nie mamy potężnego sponsora, ale na tyle odpowiedzialnie zarządzamy finansami, że obóz na Majorce nie sprawi, że klub za chwilę przestanie istnieć. Ten obóz zaczęliśmy planować, kończąc poprzedni, i już wtedy potencjalni sponsorzy zgłaszali się gotowi do pomocy. Żaden z zawodników nawet przez chwilę nie zastanawiał się nad wyjazdem. Każdy znalazł sposób, by jechać, i bardzo się z tego cieszę. Pokazuje to, że faktycznie jesteśmy takim prawdziwym filarem i rodziną.

Wiele Pan mówi o sponsorach. Ilu jest ich wokół Odry Bytom Odrzański? Czy dzięki ich zaangażowaniu jest szansa, by takie zgrupowania były cykliczne?

Jeśli chodzi o sponsorów, w naszym klubie łącznie z partnerami jest ich około 26, z czego 5 to sponsorzy główni. Pierwszym sponsorem, który nam zaufał, jest nasz sponsor tytularny, firma Skrzynie Zając. Firma ta w stu procentach wywodzi się z Bytomia Odrzańskiego i to ona dała pierwszy impuls do robienia większych rzeczy. Od samego początku powiedziała, że wchodzi w ten projekt na dłużej, i wokół niej zaczęliśmy budować pozostałych sponsorów.

Również Urząd Miasta Bytom Odrzański nam bardzo pomaga. Daje nam przyzwoite środki w skali miasta i pomaga w realizacji projektu stadionu. To już prawie 15 milionów, za które budujemy nowoczesny obiekt w Bytomiu Odrzańskim. To są takie czynniki, które realizujemy i które działają.

Jeśli chodzi o to, czy w przyszłości będziemy robić obozy, to ja jestem ich zwolennikiem. Widzę, ile nam one dały. Nie wiem, czy co roku uda się nam to zrobić za granicą, bo my szyjemy na tyle, na ile nam tego materiału zostaje. Nadchodzący obóz na Majorce i jego wizytówka może nam tylko pomóc w tym, by w przyszłym roku jeszcze szybciej wiedzieć, że na pewno na niego pojedziemy.

Realnie firma, która dzisiaj zrzuca się na obóz, będzie widziała dla siebie zdolności marketingowe czy też będzie dumna z tego, że mogła w takim ciekawym projekcie uczestniczyć. Na tym nam niezwykle zależy. Dlatego też dbamy dzisiaj o tego sponsora, którzy wrzuca do naszej kasy najmniej, jak i o tego, który wrzuca najwięcej. Mam taką dewizę, że nigdy nie wiem, kiedy mały będzie duży, a kiedy duży może stać się małym. Wydaje mi się, że ten szacunek do sponsora nam się zwraca, bo chyba w historii klubu nie ma takiego sponsora, który rok w rok dał mniej. Raczej każdy podwyższa swoje środki.

Jakie opinie na temat samego wyjazdu i samego projektu słyszy Pan pośród innych działaczy czy prezesów w lidze i okolicy?

Po tych paru latach dużo więcej osób nam kibicuje i podgląda nie z zazdrością, ale z tym, że robimy po prostu fajną robotę. Oczywiście są kluby, które postrzegają nas jako konkurencję, lecz ja zawsze uważam, że rynek jest na tyle duży i nienasycony w województwie lubuskim, że dla każdego starczy miejsca. Wiadomo, u kogoś ta zazdrość może się pojawić, bo są większe kluby w naszym województwie, które nawet na obóz w Polsce nie mogą sobie pozwolić. My jednak idziemy swoją drogą, którą wytyczyliśmy kilka lat temu.

Jak jakieś dwa lata temu mówiłem o tym, że awansujemy do 3. ligi, wielu uważało mnie za wariata. Jak mówiłem, że wybudujemy stadion, to też mnie uważali za wariata. Dzisiaj on się buduje. W tamtym roku powiedziałem, że przystępujemy do 3. ligi, żeby ją wygrać, i znowu nazywali mnie wariatem. Dla mnie sportowe podejście na tym właśnie polega. Przystępowanie do jakiejkolwiek ligi i mówienie o tym, że chce się po prostu bezpiecznie utrzymać, nie ma dla mnie najmniejszego sensu. Chcę po prostu wygrywać. Ta maksyma przyświeca mi, gdy robię projekty w Odrze Bytom Odrzański. Wszędzie jest potencjał na sukces, jeśli są tam ludzie, którzy chcą budować wielkie rzeczy.

Oczywiście, boisko weryfikuje i jeśli ktoś za pół roku odwinie naszą rozmowę i posłucha jej po spadku Odry, w który nie wierzę, to pomyśli sobie o mnie jak o wariacie. Ja jednak postrzegania świata nie zmienię. Zawsze przystępujemy do rozgrywek, by je wygrać, a wyniki pokażą, co wyjdzie. Jeślibym zobaczył, że któryś z moich zawodników kalkuluje lub myśli o tym, że może lepiej zremisować czy jak najmniej przegrać, to nie nadaje się do tego, by być w mojej drużynie. Odra Bytom Odrzański zawsze wychodzi na boisko, by wygrać, ale również poza nim walczymy o jak najlepsze efekty. Budowa stadionu czy obóz na Majorce są tego przykładami.

Jednak zerkając w tabelę, widzimy, że zimę spędzacie na 13. miejscu z przewagą jednego punktu nad strefą spadkową. Jakie cele – oprócz oczywiście utrzymania – stawia Pan przed sztabem i i drużyną na rundę wiosenną?

Trzeba pamiętać, że pierwsze sześć meczów tego sezonu rozegraliśmy na wyjeździe w nowej dla nas lidze. Czekaliśmy na zakorzenienie się naszej płyty, która docelowo będzie naszą drugą – już po zakończeniu budowy stadionu. Graliśmy zatem na wyjeździe i zapłaciliśmy dużo frycowego. Nowy trener, który się pojawił po awansie, miał krótki czas i wiele decyzji do podjęcia, bo kadra mocno się zmieniła. Uważam, że zimowa praca ma się obronić i wierzę mocno w sztab. Jesteśmy w stanie spokojnie skończyć ligę w pierwszej ósemce. Taki cel sobie stawiam, bo nie chcę do ostatniej kolejki drżeć o utrzymanie.

Chcemy napsuć krwi tym, którzy są na górze, i wierzę, że jest to do zrobienia. Poczyniliśmy transfery już na samym początku okna transferowego. Bardzo mocno wierzę w sztab trenera Góreckiego i że spokojnie się utrzymamy. Oczywiście trzeba też zakładać gorszą opcję. Ona gdzieś delikatnie z tyłu mojej głowy jest, ale ja zawsze patrzę do przodu i na to, co przede mną. Pozostać w lidze po sportowemu to jedno. Druga kwestia to fakt, że otwieramy piękny, nowy stadion w nowych rozgrywkach i nie wyobrażam sobie robić tego szczebel niżej.

Myśli Pan o tym, by w najbliższym czasie zagrać na szczeblu centralnym? Tak jak Pan mówi, patrzycie do przodu i już teraz działacie z rozmachem godnym podpatrywania przez kluby z wyższych lig.

W 3. lidze kluby z województwa lubuskiego już były. W drugiej w ostatnich dekadach niezbyt. To jest pierwsze wyzwanie, z którym chcę się zmierzyć. Stadion, który budujemy, ma spełniać wymogi drugoligowe, więc nie po to ma je spełniać, byśmy nie próbowali tego zrobić. Grzechem byłoby nie spróbować powalczyć o awans. Oczywiście wiem, jak dzisiaj wygląda ta 3. liga. W przyszłym roku mogą dojść baraże z 2. miejsca, więc będzie dużo łatwiej. Niestety dużym nieszczęściem w tym wszystkim są występy rezerw klubów ekstraklasowych. Handicapy tych zespołów są dużo wyższe i trudno się walczy. Jednak jeśli pojawią się baraże i dodatkowe miejsce, to grzechem byłoby o nie nie powalczyć.

Widziałem, ile nam nieraz brakowało, gdy mierzyliśmy się z dużymi markami 3. ligi, i i nie zawsze to było bardzo dużo. Odpowiednia organizacja gry i mądry sztab to jest rzecz, od której ja zaczynam budowanie składu. Uważam, że może on nam pomóc w tym, aby realnie podchodzić do tej drugiej ligi. Mamy też to szczęście być blisko Chrobrego Głogów, z którym bardzo dobrze współpracujemy i dużo z tego czerpiemy, między innymi w aspekcie transferów.

Mamy potencjał, który możemy wykorzystać. Mogę panu zadeklarować, że za pół roku, jak będziemy przystępować do rozgrywek trzecioligowych, to ja nie wyobrażam sobie myśleć o czymś innym niż o awansie do 2. ligi. Zresztą wydaje mi się, że na tym „weselu trzecioligowym” wcale nie będziemy wyglądać jak biedny wujek.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze