Młode talenty coraz śmielej pukają do drzwi T-Mobile Ekstraklasy. Jednym z większych objawień minionej rundy jest Bartłomiej Drągowski. Bramkarz Jagiellonii dość szybko stał się kluczowym punktem swojej drużyny.
Przed rozpoczęciem obecnego sezonu nikt nie przypuszczał, że raptem 17-letni wychowanek wywalczy miejsce w bramce drużyny z Podlasia. Wydawało się, że akurat Jagiellonia nie ma prawa martwić się o obsadę bramki. Baran i Słowik to uznane nazwiska w polskim futbolu i to właśnie między nimi miała rozegrać się walka o miejsce w bramce „Jagi”. Drągowski wykorzystał niefart swoich kolegów. Pierwszy raz w trwającym sezonie zameldował się na boisku w meczu szóstej kolejki. Pojawił się w miejsce Jakuba Słowika, który został ukarany czerwoną kartką podczas spotkania ze Śląskiem Wrocław. Warto dodać, że Jagiellonia do tamtego momentu straciła aż dziesięć bramek. Choć w tamtym meczu puścił trzy bramki, to pozostał numerem jeden w bramce Białostoczan do końca roku.
Imponująca seria
Sporym atutem 17-latka są jego liczby. Warto wspomnieć, że do momentu debiutu Drągowskiego, Jagiellonia traciła bramki w każdym spotkaniu. Młodzieżowy reprezentant Polski znacznie poprawił statystyki zespołu. Nie puścił on bramki przez 312 minut, a skapitulował dopiero w 14. serii rozgrywek. Nie przeszkodziło to w uzyskaniu i tak świetnego rezultatu — aż siedem razy zachowywał czyste konto. Stracił zaledwie 13 bramek w 13 spotkaniach. Jedynym spotkaniem, o którym Drągowski chciałby jak najszybciej zapomnieć, jest spotkanie z Ruchem Chorzów, kiedy to musiał wyciągać pięciokrotnie piłkę z bramki. Na obronę 17- latka mogę dodać, że we wspomnianym spotkaniu tragicznie zaprezentowała się przede wszystkim defensywa Białostoczan. Wydaje się, że sam Michał Probierz nie spodziewał się tak imponującego wejścia młokosa do T-Mobile Ekstraklasy. „Drążek” udowadnia, że w Polsce szkolenie bramkarzy stoi na bardzo wysokim poziomie i mimo młodego wieku może wnieść sporą jakość do zespołu.
Duża efektywność młokosa
Do niewątpliwych umiejętności Drągowskiego należy zaliczyć refleks i kapitalną grę nogami. W dzisiejszych czasach, kiedy to Manuel Neuer zrewolucjonizował grę bramkarza na przedpolu, jest to szalenie istotna umiejętność, szczególnie w kontekście przyszłego transferu na Zachód. Nie ukrywajmy – jest on kwestią czasu. Rzadko spotykane jest, by bramkarz odciskał równie duże piętno na drużynie co właśnie Drągowski. Wielokrotnie ratował swoich kolegów, zapewniając cenne punkty. Właśnie to świadczy o klasie zawodnika. Nie to, jakie ma indywidualne statystki, ale właśnie to, jak jego gra przekłada się na postawę całego zespołu. Pod tym względem jesień zdecydowanie należała do bramkarza Jagiellonii. Mawia się, że bramkarzowi musi sprzyjać szczęście. Słupki i poprzeczki były sprzymierzeńcami Drągowskiego. Często to właśnie one chroniły go przed utratą bramki. 17-latek był bez wątpienia odkryciem jesieni. Przyzwyczailiśmy się, że zawodnicy z pola zazwyczaj decydują o sile zespołu, a tym samym zdobywają wszystkie indywidualne wyróżnienia. W tym roku nie ma innej możliwości niż wybranie właśnie bramkarza Jagiellonii. Swoją grą udowodnił, że golkiper też może decydować o postawie drużyny.
https://twitter.com/cwiakala/status/527865350034305024
Lubiany dzieciak
O Drągowskim było głośno szczególnie na Twitterze. Eksperci nie szczędzili mu pochwał. Wielu zawodników piało z zachwytu nad interwencjami bramkarza Jagiellonii. Przykładem może być tweet Arkadiusza Malarza.
Prze kozak i sympatyczny chłopak ten Dragowski
— Arkadiusz Malarz (@ArkadiuszMalarz) October 3, 2014
„Twitterowa sława” pokazuje, że bramkarz „Jagi” to nie tylko dobry zawodnik, ale również lubiana postać wśród polskich ligowców. Dość pozytywnie mówi się o roczniku 1997, który coraz lepiej poczyna sobie w T-ME. O 17-latku pierwszy raz mogliśmy dowiedzieć się z kamer „Łączy nas piłka”. Drągowski odegrał krótką rolę, która obijała się dość szerokim echem. Miało to miejsce podczas meczów młodzieżowej reprezentacji Polski.
Bramkarz Jagiellonii wydaje się być pewnym siebie. Nikt nie spodziewał się wtedy, że w niedługim czasie będzie mógł potwierdzić swoje umiejętności piłkarskie na boisku. Zaś ten prowizoryczny wywiad zastąpią wywiady udzielane w przerwach meczów.
Rychły transfer?
Białystok to niemal kultowy ośrodek szkolenia bramkarzy. Sandomierski, Słowik i Baran — dość ciekawe nazwiska, które pokazują, że praca z młodzieżą w Białymstoku wygląda wzorowo. Ten pierwszy jest świetnym przykładem na to, że zbyt rychła decyzja o wyjeździe może zaważyć praktycznie na dalszej karierze zawodnika. Podobną sytuację mieliśmy już jakiś czas temu, kiedy to Wojciech Pawłowski wywalczył miejsce w bramce Lechii Gdańsk. Dość szybko opuścił on T-ME. Po nieudanych wojażach w Italii wrócił do Polski, zaś do swojej ówczesnej dyspozycji już nigdy. Drągowski choć sam nie pali się do wyjazdu, to wydaje mi się, że niektórych ofert po prostu nie można odrzucić. Jeszcze podczas trwania rundy jesiennej prezes Legii Warszawa, Bogusław Leśnodorski, w samych superlatywach wyrażał się o golkiperze Jagiellonii.
Bardzo dobry jest ten Dragowski! Wyglada ze psyche ma ze stali i do tego gra nogami jak zawodnik z pola:)
— B(L)1916 (@BL_1916) October 3, 2014
Również Inter Mediolan wysyłał do Białegostoku swoich scoutów. Jedno jest pewne – zima zapowiada się interesująco w Białymstoku, a zatrzymanie Drągowskiego może być dla włodarzy klubu z Podlasia misją nie do zrealizowania.