Nowy władca, lepsze czasy?


Manchester City od lat znajduje się w cieniu odwiecznego rywala- Manchester United. Niewiele wskazuje na to, aby w tym sezonie Citizens w tabeli Premiership uplasowali się wyżej niż Czerwone Diabły, ale może wreszcie ekipa z City of Manchester Stadium będzie mogła walczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie w najstarszej lidze świata.


Udostępnij na Udostępnij na

Zapowiadany powrót na szczyt 2- krotnych mistrzów Anglii to efekt przejęcia MC przez Thaksina Shinawatarę- byłego premiera Tajlandii, który już od pierwszych dni szefowania The Blues Sky nie żałuję pieniędzy na wzmocnienia klubu.

Przyjaciel biednych

Shinawatara nigdy nie pałał specjalną miłością do futbolu. I nie ma się co temu dziwić, bowiem w Tajlandii piłka nożna nie jest sportem narodowym. Wystarczyło jednak jedno spotkanie z premierem Włoch, Silvio Berlusconim, by Thaksin S. diametralnie zmienił swoje nastawienie do piłki. Nim jednak Tajlandczyk zapragnął kupić klub piłkarski, zajmował się wieloma innymi rzeczami, zupełnie niezwiązanymi ze sportem.

Shinawatara przez dłuży okres czasu pracował w kraju jako…policjant, ale szybko znudziło mu się stanie na straży prawa, dlatego też w 1973 r. wyjechał do USA na studia prawnicze. Adwokatem jednak nie został, bo po powrocie do Tajlandii założył firmę telekomunikacyjną- Shin Corporation, która okazała się „kurą, znoszącą złote jajka”. W mgnieniu oka Thaksin dorobił się fortuny, której zazdrościło mu pół Tajlandii. A, że wielkie pieniądze zawsze mieszały się z wielką polityką, stąd też nie dziwne, że obecny właściciel MC postanowił sprawdzić się również i w tym polu. Sukces w polityce miał gwarantowany, bo jako właściciel Shin Corporation, reklamował się jako przyjaciel biednych. Nie dziwne więc, że jego partia „Thais Love Thais” (Tajowe Kochają Tajów) szturmem wdarła się do tajskiego parlamentu, zaś sam Shinawatara został w 2001 r. premierem rządu. Wojna wydana handlarzom narkotyków, codzienne naloty na nocne kluby w celu testów narkotykowych, ustanowienie prawa wedle którego młodzież do lat 18 mogła przebywać na ulicach do godziny 22, wprowadzenie symbolicznej opłaty za opiekę zdrowotną oraz przede wszystkim wyprowadzenie kraju z kryzysu ekonomicznego, w jakim ten znalazł się w 1997 r., sprawiły, że 2005 r. Shinawatara został wybrany na drugą kadencję.

Jak to jednak bywa w przypadku polityków, Thaksin ma również swoje za uszami. Jeszcze przed objęciem funkcji premiera w 2001 r., biuro antykorupcyjne oskarżyło go ukrywanie dochodów. W 2006 r. po sprzedaży udziałów swojej rodziny w holdingu Shin Corp o wartości 1,9 mld dolarów (Shinawatara wykorzystując luki w prawie, uniknął płacenia podatków) oraz rozpisania wcześniejszych wyborów, został odsunięty od władzy. Sytuację udało się opanować, dopiero po interwencji króla Tajlandii, który poprosił o pomoc w sprawie przewodniczących Sądów Konstytucyjnego, Administracyjnego i Najwyższego. Ostatecznie Sąd Konstytucyjny unieważnił wybory, zaś Komisja Wyborcza ogłosiła ich nową datę. Po tych wydarzeniach, mimo podania się do dymisji, Thaksin S. wrócił na wcześniej piastowane stanowisko, ale na krótko, bo wkrótce potem władzy pozbawił go wojskowy pucz. Przy okazji byłemu premierowi zamrożono 80 kont bankowych. Wielu jest takich, którzy twierdzą, że Shinawatara zostaje właścicielem Manchester City by obudować swoją pozycję i wkrótce ponownie zająć jakieś ważne stanowisko w tajskim rządzie.

Transferowe szaleństwo

Na pewno jest w tym trochę prawdy, bo trudno w dzisiejszym futbolu znaleźć właścicieli klubów, którym zależy tylko i wyłącznie na tym, by dowodzony przez nich zespół wygrywał. Ma również generować pokaźne zyski, zaś właścicielowi przynieść niemałą chlubę i sławę. Faktem jest, że taki człowiek Citizens potrzebny był od dawna, wszak Manchester City to kawał pięknej historii angielskiej piłki. Ostatnie sukcesy The Blues Sky osiągali jednak dość dawno, bo na przełomie lat 60. i 70. W ostatnim sezonie w Premiership MC zajął 14. miejsce. Nie pozycja jest jednak najgorsza, a skuteczność teamu, prowadzonego doniedawna przez Stuart`a Pearce`a, który w 38 meczach Pship strzelił tylko 29 goli, w tym zaledwie 10 u siebie. Innym problemem był fakt, że ekipa z City of Manchester Stadium wobec braku pokaźnej gotówki w klubowej kasie nic nie znaczyła na rynku transferowym. W takiej sytuacji mało prawdopodobnym było by lokalny rywal United mógł w lidze angielskiej walczyć o coś więcej aniżeli utrzymanie. Shinawatara ma wszystko zmienić.

Zaraz po kupnie za 81, 6 mln funtów, 75% akcji klubu, Tajlandczyk ogłosił, że nowym menedżerem Citizens będzie Sven- Goran Eriksson, który do wydania w letnim okienku transferowym będzie miał aż 50 mln funtów. – Czuję się zaszczycony tym, że zostałem menedżerem Manchester City – powiedział Szwed na pierwszej konferencji prasowej. To ekscytujące wyzwanie i chce by kibice byli dumni z prowadzonego przeze mnie zespołu. Były selekcjoner reprezentacji Anglii przy okazji dodał: – Ostatni rok był najgorszy w moim życiu. Wynudziłem się za wszystkie czasy. To było gorsze od najbardziej stresującego meczu. Eriksson długo jednak nie zamierzał opowiadać na prawo i lewo jak nudził się w ostatnim czasie, tylko korzystał jak tylko się da z gotówki przeznaczonej na transfery. Na jego celowniku znaleźli się Johan Elmander, Roque Santa Cruz, Christian Wilhelmsson i Mark Gonalez. Do Manchesteru nie trafił jednak żaden z nich. Pierwszym nabytkiem Svena okazał się za to Roland Binachi. Włoski napastnik, który w zeszłym sezonie strzelając 18 bramek, walnie przyczynił się do utrzymania Regginy Calcio w Serie A, kosztował MC 8, 8 mln funtów. – Zdobycie prawie 20 goli w tak trudnej lidze jak włoska to nie lada sztuka – chwali nowego podopiecznego Eriksson. Zaraz po Bianchim, na City of Manchester Stadium przybyli kapitan młodzieżowej reprezentacji Szwajcarii, Gelson Fernandes z FC Sion oraz znany z występów w Barcelonie i Olympiakosie Pireus, Brazylijczyk Geovanni. Ostatnim nabytkiem Citizens jest bułgarski pomocnik, Martin Petrov. A to jeszcze nie koniec zakupów, jak zapowiada Sven- Goran Eriksson. Szwed marzy jeszcze o grającym w Juventusie Turyn, obrońcy George`u Chiellinim, bramkarzu Livorno, Marco Amelii, a także napastniku Fiorentiny, Walerim Bożinowie. A o czym przy Rowley Street marzą kibice? By ich klub wyszedł wreszcie z cienia i powalczył udział w europejskich pucharach. Jeżeli Manchester City dalej będzie się wzmacniał, a lista poważnych nabytków skończy się Joe Bartonie i Silvin Distinie to jest to realne. Nawet bardzo.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze