Długie Pobrzeże w miniony piątek wcale nie było zdominowane przez rzesze turystów. Królowali na nim kibice Lechii Gdańsk. Powód? Prezentacja ekipy biało- zielonych przed sezonem 2008/2009.
Prezentacja z pompą, bo odbywała się na pokładzie statku, ochrzczonego później jako „Lechia”(żaden klub w Polsce, a może nawet i na świecie, nie ma własnego statku!), w obecności ok. 1000 kibiców, w pięknych okolicach Motławy.
Statek Lechia i zdolna młodzież
Ów statek został odkupiony od Rosjan, poddany później gruntownemu remontowi dostosowującego go do wymogów przestrzeganych w Europie Zachodniej. Dzięki temu statek „Lechia” będzie mógł przewozić zarówno kontenery jak i ładunki masowe. Przystosowany jest również do przewozu drewna, a pływać będzie głównie po Morzu Bałtyckim i Północnym, choć w planach są również rejsy po Hiszpanii. O inicjatywie mówi prezes Żeglugi Gdańsk, armatora statku, Jerzy Latała: – Od lat kibicuje Lechii Gdańsk, a po jej awansie do ekstraklasy pomyślałem, że warto klub za to osiągnięcie nagrodzić i stąd pomysł na statek. Chyba żaden inny klub na świecie nie może się pochwalić własnym statkiem, a jeśli tak, to takich zespołów jest z pewnością niewiele. – Skąd pomysł? – pytany o to prezes biało- zielonych, Maciej Turnowiecki bez wahania odpowiada: – Mamy różne pomysły marketingowe, no i lubimy być pierwsi. Przy okazji prezentacji statku, a także faktu posiadania przez klub także własnego tramwaju, pojawiły się pytania o klubowy…samolot. Co na to prezes Turnowiecki? – Niczego nie można wykluczyć– mówi ze śmiechem.
Prezentacja rozpoczęła się od przedstawienia wicemistrzów Polski juniorów młodszych prowadzonych przez Jóżefa Gładysza. Później przyszedł czas na piłkarzy Lechii, którzy grać będą w Młodej Ekstraklasy. Prowadzić ich będzie Tomasz Borkowski, po roku przerwy, wracający na trenerską ławkę. Poprzednio popularny Borek pracował z pierwszym zespółem biało- zielonych, z którym w sezonie 2006/2007 omal nie awansował do Orange Ekstraklasy (jego podopieczni zajęli wówczas 5. miejsce, pierwsze, nie dające awansu do I ligi). Obaj szkoleniowcy podzielili się z kibicami planami na najbliższe miesiące. – Moim celem jest, by jak najwięcej moich piłkarzy trafiło do pierwszego zespołu gdańskiej Lechii – powiedział Gładysz, człowiek, który odkrył talenty takich graczy jak Jarosław Bieniuk, Tomasz Dawidowski, Grzegorz Król czy Marek Zieńczuk. Podobne cele ma również Tomasz Borkowski. – Również chce by część moich piłkarzy, w niedługim czasie przeskoczyła z Młodej Ekstralasy do szerokiej kadry Lechii. Marzy mi się również triumf w rozgrywkach ME i do tego będziemy dążyć – przyznał.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
W końcu przyszedł czas na gwódź programu, czyli prezentację graczy, którzy już 26 lipca rozpoczną walkę na boiskach ekstraklasy. Wydawało się, że impreza jest zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach, ale jednak zabawnych momentów nie zabrakło. – Jedni trenerzy nie golą się w dniu meczu, inni mają swoje talizmany w postaci koszul czy płaszczy. A jak wygląda to w przypadku Dariusza Kubickiego? – zapytał konferansjer coacha Lechii. Ten nie krył zdziwienia: – Eee…nie miałem pojęcia, że dziś będę musiał odpowiadać na jakiekolwiek pytania – stwierdził. Gdy jednak okazało się, że bez pytań się nie obejdzie, szkoleniowiec opowiedział pokrótce o celach na nadchodzący sezon. – Każdy kibic chciałby, aby Lechia zdobyła mistrzostwo Polski, ale póki co nie snujmy mocarstwowych planów. Miejsce w przedziale 8-12 powinno na początek nas w pełni usatysfakcjonować – przyznał Kuba. Podobnie o planach na pierwszy od 20 lat, sezon w ekstraklasie wypowiadał się Turnowiecki. – W tym sezonie niech zajmiemy chociaż 12. miejsce, w następnym 8., ale już w kolejnym 4. – podzielił się z kibicami swoim planem, poprawiania lokaty co sezon o cztery miejsca.
Następnie publiczności zaprezentowali się nowi zawodnicy. Do tej pory Lechia kupiła czterech graczy. W piątkowe popłudnie na statku „Lechia” pojawiło się trzech, bo czwarty- Krzysztof Gajtkowski, w tym czasie przebywał w Kielcach, gdzie pakował walizki i szykował się do przyjazdu nad morze. W Trójmieście pojawi się w poniedziałek. Nowi gracze z miejsca wkupili się w łaskę kibiców. Boris Radovanović całkiem poprawnie powiedział „cześć„, a później zapytany w jakim klubie teraz będzie grał, bez chwili namysłu odpowiedział, że „w Lechii„, ale…przez chwilę potrzymał sympatyków w niepewności. Konferansjer najpierw spytał go o jego nowy zespół po polsku, w związku z czym zapanowała cisza, która nieco zdziwiła kibiców. Gdy jednak pytanie zostało powtórzone w języku angielskim, Bośniak „był już w domu”. Arkadiusz Mysona zaś mocnym akcentem wszedł do drużyny. – Słyszysz Lechia, myślisz? – padło pytanie. – No, mistrzostwo – odowiedział były gracz ŁKS-u Łódź, wzbudzając tym aplauz kibiców. Trzeci z nowych graczy to Frane Cacić. A wracając jeszcze do kwestii mistrzostwa, to temat ten jeszcze nie raz wracał jak bumerang na prezentacji. – Kto zwycięży w ekstraklasie w tym sezonie: Wisła, Legia czy Lech? – zapytano Arkadiusza Miklosika. – Zapomnieliście jeszcze o Lechii – dodał. Jak więc widać w Gdańsku nie ma miejsca na minimalizm i nikt nie myśli o walce o utrzymanie. Hasło „Idziemy na majstra” ze strony Dariusza Kubickiego nie padło, ale też w zespole nie ma miejsca dla ludzi, którzy zamierzają zadowalać się byle czym. I chociaż założenia na nowy sezon to miejsca 8-12, to jednak każdy da na boisko 110% by na finiszu rozgrywek Lechia była jeszcze wyżej.
Rybski superstar
Największy aplauz wśród publiczności wzbudziła oczywiście osoba Andrzeja Rybskiego, którego gorąco oklaskiwali nawet…koledzy z zespołu. Z kolei najwięcej śmiechu wzbudziły wzynania Pawła Pęczaka. – Czy wciąż wisi nad Tobą topór? – spytał konferansjer (chodziło mu o to czy wciąż niepewny jest jego występ z Legią z powodu kłopotów zdrowotnych), Pęki odparł w swoim stylu: – Szafa jest za mała by się w niej zmieścił, ale mam duży pokój i tam wisi, na honorwym miejscu. Z kolei Artur Andruszczak wyzał, że jego największym marzeniem jest gra w ekstraklasie przeciwko…GKP Gorzów Wlkp, którego jest wychowankiem. Podpuszczany przez prowadzącego imprezę, Paweł Buzała nie dał się namówić na zapowiedź, ile bramek strzeli w nadchodzącym sezonie. – Ważne, żeby zespół wygrywał – powiedział Buzi. Zawsze będę wolał zwycięstwa od indywidualnych popisów i statystyk. Całość zakończyło pamiątkowe zdjęcie piłkarzy na tle Gdańska oraz uroczysty chrzest statku, którego matką chrzestną została sama Sylwia Gruchała. Jej pojawienie się wzbudziło olbrzymi entuzjazm zarówno kibiców jak i samych piłkarzy. Nasza najlepsza florecistka pojawiła się na prezentacji zaraz po zakończeniu XIII Turnieju o Bursztynowy Floret, w którym oczywiście zwyciężyła. – Będę gorąco kibicować piłkarzom Lechii w ekstraklasie, a wy trzymajcie za mnie kciuki za trzy tygodnie na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie – poprosiła wszystkich, po czym oficjalnie ochrzciła statek imieniem „Lechia”, rozbijając, jak nakazuje tradycja, szampana o dziób statku.
Po prezentacji była możliwość pozbierania od piłkarzy autografów, a także zrobienie sobie z nimi pamiątkowych zdjęć. Największym wzięciem cieszył się oczywiście Rybski (żeby móc zrobić sobie fotkę z gwiazdą Lechii, stać trzeba było w długiej kolejce- wiem, bo sam w niej trochę czasu spędziłem). Ogólnie ocena prezentacji może być jednoznacznie pozytywna i oby była zapowiedzią udanego sezonu w ekstraklasie na Traugutta 29.
Nic tylko zyczyc powodzenia :)