Redakcja

Notes taktyka: Juve – Inter 1:3


Mimo mocno kontrowersyjnego początku meczu Inter jako pierwsza od 50 meczów drużyna pokonała Juventus w spotkaniu ligowym, zapisując się jednocześnie w historii jako pierwsza ekipa, która pokonała „Bianconerich” na ich nowym obiekcie.


Udostępnij na Udostępnij na

Selekcja

Juventus przystąpił do spotkania w najsilniejszym składzie. Po zawieszeniu wrócił Vidal, a po odpoczynku Marchisio. Bohater meczu z Bologną, Paul Pogba, usiadł na ławce. Do dyspozycji Stramaccioniego powrócił Juan Jesus, dlatego trener Interu postawił ostatecznie na trójkę obrońców i trójkę napastników: za plecami Milito operowali Cassano i Palacio. Stramaccioni zrezygnował więc z zapowiadanego przed meczem 3-5-2, którym miał odbić formację Juventusu, czy 4-3-2-1, którego użył w poprzednim meczu ligowym.

1:0?

Spotkanie rozpoczęło się od niesłusznie uznanej bramki Arturo Vidala, zdobytej z podania znajdującego się na wyraźnym spalonym Kwadwo Asamoaha.W ten sposób Juventus od początku grał z jednobramkowym handicapem, a Inter musiał gonić wynik. Priorytety obu drużyn doskonale odzwierciedlała ich postawa na boisku: Juventus niemal od razu cofnął się na własną połowę i czekał, na to, co zrobi Inter. Goście sprawiali jednak wrażenie mocno oszołomionych i nie potrafili poradzić sobie ze wstrząsem, jaki przeżyli po stracie bramki już w 18. sekundzie meczu.

Trafnie wydarzenie podsumował Gigi Buffon: – Nie podobało mi się nasze nastawienie po objęciu prowadzenia 1:0.  Nie rozumiem, dlaczego czekaliśmy na nich przed własnym polem karnym. Byliśmy zbyt nieodpowiedzialni.

Ataki Interu

Mając coraz więcej miejsca do dyspozycji i licencję na atakowanie, Inter powoli przejmował inicjatywę. Pierwszy raz zauważyliśmy skutki formacji 3-4-3, na którą zdecydował się trener Interu. Jak sam powiedział, Juventus musiał niżej ustawić swojego prawoskrzydłowego [Lichsteinera – przyp. red.], a to zostawiło Interowi więcej miejsca do ataku lewą stroną. Tak w istocie było – aż 46% wszystkich ataków „Nerazzuri” przeprowadzili lewą flanką.

Logika była bardzo prosta. Formacja 3-4-3 oferowała w starciu z 3-5-2 Juventusu przewagę 2v1 na flankach. Juventus nie chciał doprowadzić do sytuacji 3v3 z tyłu, więc wycofał Lichtsteinera, a to pozostawiło Nagatomo wolnego. Japończyk bez obaw mógł podłączać się do akcji ofensywnych, wspierany dodatkowo przez Cambiasso.

Niemniej istotne było zachowanie napastników Interu. Cassano w swoim stylu lawirował bliżej lewej strony i to było właśnie powodem, dla którego Lichsteiner operował głębiej. Gdyby Szwajcar tego nie zrobił, Barzagli z łatwością byłby wyciągany daleko od swojej pozycji. Druga sprawa to duet Milito – Palacio. Argentyńczycy grali blisko siebie, w środku i zawsze tworzyli sytuację 2v1 przeciw niezbyt mobilnemu Pirlo. Chiellini pozostawał w linii z Bonuccim, a Marchisio nie mógł pomóc swojemu pomocnikowi, ponieważ zwalniałby Gargano.

Koncentracja ataków Interu z lewej strony i rzeczywisty brak prawego skrzydłowego automatycznie zwalniała lewą stronę Juventusu. Chiellini mógł podłączać się do akcji ofensywnych, do spółki z Asamoahem, na którego bardzo uważał Javier Zanetti – kapitan Interu operował tak głęboko, że drużyna momentami wyglądała, jak gdyby grała czwórką z tyłu.

Druga połowa

W przerwie Angelo Alessio dokonał drugiej zmiany: na boisku pojawił się Bendtner, zastępując Vucinica. Wcześniej, pod koniec pierwszej połowy, Lichtsteiner popełnił bardzo groźnie wyglądający faul, za który mógł otrzymać drugą żółtą kartkę, dlatego ławka Juventusu delegowała do gry Caceresa.

Nie zmieniło to obrazu gry. Inter dalej grał pierwsze skrzypce i atakował, chociaż najlepsze sytuacje stwarzał sobie z kontry. Jednej okazji nie wykorzystał Palacio. Juventus wolno przechodził z obrony do ataku. Nie potrafił wykorzystać miejsca w środku pola ani za plecami Nagatomo. Japończyk grał bardzo ofensywnie i to on wywalczył rzut wolny, po którym sędzia podyktował karny dla Interu (wcześniej oddając bardzo groźny strzał na bramkę), ale jednocześnie wykonywał świetną pracę w obronie. Po stracie piłki błyskawicznie pędził do tyłu i ustawiał się w linii z pozostałymi obrońcami, a Inter był gotowy przyjąć ataki w ustawieniu luźno przypominającym 5-2-3.

Stramaccioni kuł żelazo póki było gorące i na 20 minut przed końcem zmienił zmęczonego i niezbyt widocznego Cassano na Guarina. Kolumbijczyk był tutaj tzw. transition player i niemal natychmiast po wejściu na boisko zdobył bramkę. Otrzymał piłkę na połowie boiska, popędził na bramkę, strzelił, a Milito dobił na pustą bramkę. Bez piłki zadania Guarina były bardzo proste – pilnować Pirlo. Interowi w organizacji gry bliżej było teraz do 3-4-1-2. Rzeczywiście, na boisku pozostało dwóch napastników, a Stramaccioni dorzucił w miejsce jednego środkowego pomocnika. To doprowadziło do sytuacji 3v3 w środku pola i miało na celu spowolnienie rozegrania Juventusu. Dość powiedzieć, że zatrzymanie Pirlo nie było planem Interu – w pierwszej połowie Włoch miał dosyć dużo swobody, a w całym spotkaniu wykonał 61 podań, najwięcej na boisku.

Alessio rzucił do walki Quagliarellę w miejsce Caceresa i nie jest do końca jasne, co chciał zrobić. Zostawił tym samym więcej luzu na boku boiska dla Interu i pchnął dodatkowego napastnika do przodu, bez planu. Stramaccioni miał Juventus na widelcu, dlatego dla bezpieczeństwa ściągnął kolejnego napastnika, tym razem autora doppietty – Milito – a za niego wpuścił kolejnego środkowego pomocnika – Mudingayiego. Przepakował w ten sposób środek boiska czterema fizycznymi, raczej defensywnymi pomocnikami, a flanki dalej były zabezpieczane przez głęboko grającego Zanettiego i Nagatomo. W samej końcówce po kolejnym rajdzie Nagatomo Palacio ustalił wynik meczu na 1:3.

Podsumowanie

Inter przezwyciężył początkowe trudności i zmniejszył stratę do liderującego Juventusu do jednego punktu. Piłkarze realizowali założenia Stramaccioniego, a te okazały się skuteczne. W poprzednim meczu obu drużyn bardziej elastyczną drużyną był Juventus. Bianconeri zaczęli wtedy w 4-3-3, by przejść do 3-5-2 i zabić mecz. Inter pozostawał w 4-3-1-2 i nie pomogło nawet indywidualne krycie Pirlo.

Dzisiaj to Inter jest drużyną bardziej elastyczną. „Nerazzuri” zaskoczyli przeciwników swoim 3-4-3, czym zmusili ich do oddania jednego skrzydła za darmo. Po objęciu prowadzenia Stramaccioni inteligentnymi zmianami minimalnie zmieniał obraz drużyny na 3-4-1-2 i 3-5-1-1, co jeszcze bardziej wytrącało z rytmu Juventus. Stara Dama nie była w stanie wykorzystać swojego 3-5-2, które w ostatnim czasie zapewniło jej tak duży sukces.

Autor: Bartosz Gazda/Taktycznie.net

Śledź autora na profilu Twitter: Twitter.com/bartoszgazda

Komentarze
~!!! (gość) - 12 lat temu

Szczerze mówiąc średnio mnie to interesuje ,ale
mimo wszystko dzięki przydaje się trenrom-amatrom
itp.

Najnowsze