Od ubiegłej soboty, myśl zawarta w tytule tego tekstu przyświeca chyba każdemu piłkarskiemu kibicowi. Po październikowym zwycięstwie nad Portugalią seniorskiej reprezentacji, tym razem w euforię fanów futbolu wprawiła juniorska kadra U-20, pokonując Brazylię w meczu inaugurującym mundial w Kanadzie. Co wpłynęło na tak dobrą postawę naszych piłkarzy? Na sukces zawsze składa się wiele czynników...
Po pierwsze taktyka
Przed meczem fachowcy, trenerzy i kibice obawiali się, że Polacy zagrają bardzo defensywnie, przestraszą się rywala a brazylijska samba będzie skutkowała kolejnymi bramkami dla rywali. Nic z tych rzeczy! Jak się okazało trener Globisz odpowiednio zmobilizował swoich podopiecznych, a przede uświadomił im ich wartość. Już od pierwszych minut młodzi Polacy grali bardzo wysoko i agresywnie, przez co nie pozwolili Brazylijczykom oddać groźnego, celnego strzału. Ciekawi byliśmy na jak długo naszym piłkarzom starczy sił i determinacji. Starczyło na bardzo długo. Paradoksalnie czerwona kartka dla Grzegorza Króla nie zmieniła wizerunku postawy zawodników, a nasi chłopcy wyglądali na bardziej zmobilizowanych. Co prawda musieli bardziej szanować piłkę, dłużej się przy niej utrzymywać i grać uważniej w obronie, ale ani przez moment nie stracili wiary w zwycięstwo. Należy oddać Globiszowi, że świetnie ustawił defensywę, kierowaną przez Jarosława Fojuta. Skutkiem tego był fakt, że Brazylijczycy tylko cztery razy celnie uderzali na bramkę Białkowskiego.
Po drugie pasja
Bez pasji nasi piłkarze z Brazylią nie zdziałaliby nic! Wystarczy sobie wyobrazić co by się działo na boisku, gdyby wybiegli na nie nasze „przemęczone” i zbuntowane „gwiazdy”, czyli Korzym, Grosicki i Marciniak. Bo co ma powiedzieć Bartosz Białkowski, który po jakże ciężkim sezonie w Southampton, zrezygnował z wakacji, aby tylko pojechać na mundial do Kanady? Zawodnicy, którzy nie wyruszyli do Ameryki Północnej otrzymali już chyba odpowiednią karę. Kiedy ich koledzy są na ustach całego świata(chyba nie przesadzam), oni są w ich głębokim cieniu, wręcz na innym biegunie. „Będąc w Kanadzie pozbawiłbym się wszystkiego. A teraz walczę o miejsce w podstawowym składzie Legii” – mówi Grosicki. Z całym szacunkiem dla Kamila, ale takich, delikatnie mówiąc niemądrych opinii, chyba nikt nie słyszał już dawno. Dlaczego? A no dlatego, że już w tej chwili dwóch młodych Chilijczyków, Nicolas Medina i Mathiasa Vidangossa podpisali kontrakty odpowiednio z Osasuną Pampeluna i Villarreal CF. Jeśli szczytem ambicji Grosickiego są występy w warszawskiej Legii, to należy mu zwrócić honor, ale sądzę, że bez ryzyka nie ma dobrej piłkarskiej kariery, a o miejsce w podstawowym składzie w Warszawie dla bardzo utalentowanego gracza nie będzie trudno. Zawodnicy, którzy jednak zdecydowali się pojechać do Kanady wykazali niezwykły profesjonalizm i ambicję. Przykładowo, Ben Starosta, do ostatniej chwili robił wszystko by tylko pojechać na turniej. 15 minut przed końcem upływającego terminu jego dokumenty dotarły do FIFA, ponieważ zawodnik czekał na paszport. Słuszne w tym wypadku wydaje się stwierdzenie Leo Beenhakkera, który zapowiedział, że polscy „gwiazdorzy”, którzy odmówili wyjazdu na mundial do Kanady nie zagrają w seniorskiej reprezentacji za jego kadencji. Na koniec cytat z Mariusza Piekarskiego: „Dziwię się Leo Beenhakkerowi i wypowiedziom, że obaj już nigdy za jego kadencji nie wystąpią w reprezentacji. Nie zapominajmy, że kadra to wielki honor i ambicja, ale dla każdego piłkarza podstawą jest gra w klubie.” Zgoda, ale większość zawodników, którzy pojechali do Kanady nie ma pewnych miejsc w swoich klubach, a jednak zdecydowali się na przygodę swojego życia, żeby chociaż w jakimś stopniu poczuć atmosferę wielkiej piłkarskiej imprezy, bo być może nigdy więcej takiej szansy nie będą mieć. Kto na tym lepiej wyjdzie, zobaczymy, ale bardziej prawdopodobne, że piłkarze, którzy w tej chwili trenują pod okiem trenera Globisza.
Po trzecie Beenhakker
Czy dla młodego piłkarza może być większa mobilizacja niż spojrzenie trenera seniorskiej reprezentacji, który jest znany i ma kontakty na całym świecie? Chyba nie…”Młodych graczy zmobilizowała już sama obecność Holendra” – mówił Michał Globisz. „Każdy z nas starał się pokazać i zostać zauważonym przez Leo, a nuż zaprocentuje to w przyszłości” – dodał Maciej Dąbrowski. Na pewno holenderski szkoleniowiec jest dla młodych zawodników wielkim autorytetem, a piłkarze są w niego wpatrzeni, niczym w obrazek. Beenhakker bez wątpienia wnosi też w naszą kadrę wiele dobrych porad, a także atmosferę walki i chęci do gry.
Te, a zapewne jeszcze wiele innych czynników, napędzały naszą, polską maszynę do zwycięstwa nad Brazylią. O wielkich ambicjach i chęci gry świadczą także łzy wylane przez naszych graczy. Pierwsze to te Grzegorza Króla, który po otrzymaniu czerwonej kartki szybko zrozumiał swój błąd. Dotarło do niego, że bardzo osłabił drużynę, a sam pozbawił się szansy gry z USA. Drugie łzy, tym razem szczęścia, popłynęły po policzkach Bena Starosty. Polak-Anglik nie mógł uwierzyć w wygraną nad wielką Brazylią, a na pewno atmosferę podniosła jeszcze historia jego polskiego dziadka, który zmarł dwa lata temu. „Gdyby dziadek żył po dzień dzisiejszy, to pewnie rozpłakałby się, widząc mnie w koszulce z białym orłem. Byłby ze mnie bardzo dumny” – mówił przed turniejem gracz Sheffield United. I co z tego, że Starosta potrafi powiedzieć tylko kilka zwrotów w naszym ojczystym języku, skoro jest w nim serce bijące dla Polski…
Nawet gdyby polskim zawodnikom nie udało się wyjść z grupy, co wydaje się bardzo mało prawdopodobne, to i tak ten turniej na długo pozostanie w naszych sercach. Po 33 latach pokonaliśmy bez wątpienia jedną z najlepszych reprezentacji narodowych świata. Tylko to się liczy. Polska jest na ustach całego świata, a wszyscy piłkarscy kibice znowu chodzą z podniesionymi głowami, dumnie wychwalając młodych biało-czerwonych zawodników.