Po dwóch golach krytykowanego Mario Gomeza i jednym trafieniu Robina van Persiego Niemcy pokonali Holendrów 2:1. Trafienie króla strzelców ligi angielskiej to było za mało na świetnie dysponowanych Niemców, którzy są o krok od awansu do kolejnej fazy.
W najciekawszym spotkaniu drugiej serii meczów grupowych zmierzyły się Holandia i Niemcy. W Charkowie kibice mieli okazję oglądać wicemistrzów świata i zdobywców brązowego medalu na tym samym turnieju. Wiele sław piłkarskiego światka starło się na ukraińskiej arenie, czego efektem mógł być tylko fantastyczny pojedynek. Od pierwszych minut obie ekipy narzuciły szaleńcze tempo. Pressing jednych i drugich sprawiał, że od razu mieliśmy wiele sytuacji podbramkowych. Najpierw w znakomitej akcji zbyt lekko uderzył Robin van Persie. Niemców tylko to rozjuszyło, od razu bowiem wyprowadzili kontrę, Mesut Ozil zdecydował się na strzał, ale Martena Stekelenburga uratował słupek.

To był jednak mecz w stylu cios za cios, gdyż tuż po strzale gracza Realu Madryt Wesley Sneijder znakomitym prostopadłym podaniem wypuścił w bój van Persiego, króla strzelców ligi angielskiej. Robin znalazł się sam na sam z Neuerem, zostawił za sobą zbyt wolnego Hummelsa, ale jego strzał pozostawiał wiele do życzenia. Golkiper Bayernu Monachium nie musiał nawet interweniować, Holender uderzył bowiem obok słupka.
To było naprawdę gorące dziesięć minut, dlatego też kolejne akcje były nieco spokojniejsze. Kontrolę nad spotkaniem przejęli Holendrzy, którym zdecydowanie bardziej zależało na zwycięstwie, wszak oni w pierwszym meczu polegli z Duńczykami. W 18. minucie idealnie obsłużony podaniem przez Robbena został Afellay. Piłkarz Barcelony miał naprawdę ogromną ilość miejsca i czasu, by wykonać dokładnie podanie po ziemi do wybiegającego van Persiego. Jednak zabrakło dokładności, precyzji, a może też nieco ogrania. W końcu Ibrahim nie rozegrał w tym sezonie zbyt wielu spotkań w podstawowym składzie Barcelony. To też mogło zadecydować o niedokładności tego zagrania.
Po tej akcji Niemcy jakby zaczęli się rozkręcać. Kontuzji doznał Robben i musiał zejść na chwilę z boiska. Stąd też piłkarze Joachima Loewa mogli narzucić swój styl gry. W 24. minucie po fantastycznej akcji duetu Mueller – Schweinsteiger i asyście tego ostatniego Mario Gomez zdobył bramkę. Niemiec obrócił się i nie dał szans w pojedynku sam na sam próbującemu interweniować Stekelenburgowi. Wykonał to z iście niemiecką precyzją. Precyzją, której pozazdrościć mu mogą Holendrzy, pudłujący w podobnych sytuacjach. W taki też sposób krytykowany po pierwszym spotkaniu Gomez ponownie zdobył ważnego gola i zamknął, przynajmniej na ten moment, usta krytykom. Ciekawe, czy Mehmet Scholl, który był jednym z najgłośniej krytykujących Gomeza, po tym pojedynku odwoła swoje słowa? W końcu napastnika rozlicza się z goli, a tych Mario nie można odmówić. Najpierw zdobył rozstrzygającą bramkę w starciu z Portugalią, a teraz przymierzył celnie Holendrom.
Cios, który zadał im Gomez, uciął skrzydła wicemistrzom świata. Tempo meczu wówczas przysiadło. Holendrzy grali jakby bez pomysłu na sforsowanie szczelnej niemieckiej obrony. Tymczasem ich rywale nie zamierzali przyśpieszać. Oni zrobili swoje, zdobyli gola, teraz spokojnie czekali na odpowiedź przeciwników. Sami z rzadka zapędzali się w pole karne Holendrów. Jak chociażby w 37. minucie, gdy Badstuber po idealnej wręcz centrze z rzutu wolnego Ozila trafił głową prosto w bramkarza Holandii. To ponownie napędziło akcje Niemców, potwierdziło, że Holandia jest zdecydowanie bez formy. Niecałą minutę później po akcji w trójkącie Mesuta, Schweinsteigera i Gomeza ten ostatni zdobył swojego drugiego gola. Perfekcyjnie przymierzył w samo okienko bramki Stekelenburga. Golkiper był bez szans. A Gomez potwierdził, że znajduje się wysokiej formie i że słabszy mecz z Portugalią był tylko wypadkiem przy pracy.

Dziś Gomez nie tylko zdobył bramkę jak z Portugalczykami. Nie tylko znalazł się w polu karnym rywali. On pracował na całej długości boiska. Biegał, walczył, starał się udowodnić wszystkim niedowiarkom, że jest wart tych pieniędzy, jakie zapłacił za niego Bayern Monachium. Że jest godzien miejsca w pierwszej jedenastce kadry niemieckiej. To bowiem po jego znakomitej grze i dwóch bramkach Niemcy prowadzili 2:0 i spokojnie schodzili na przerwę.
Bert van Marwijk nie zamierzał długo czekać ze zmianami jak niektórzy trenerzy. Jego ruch był zdecydowany, od drugiej odsłony meczu na murawie pojawili się Huntelaar i van der Vaart. Zmienili oni Afellaya i van Bommela. Trener wicemistrzów świata nie miał już czego bronić. Musiał postawić wszystko na jedną kartę, wprowadzając najlepsze, co miał na ławce. Był to ewidentny sygnał dla zespołu: Walczymy! Zresztą nie trzeba było tego powtarzać piłkarzom dwa razy, w końcu porażka w tym meczu wyrzucała ich z turnieju.
Jednak chęci chęciami, a forma to inna sprawa. Widać, że dyspozycja Holendrów nie jest najwyższa w tym turnieju. Jeśli Mats Hummels może przeprowadzić 80-metrowy rajd i oddać strzał, a nawet pokusić się o jego dobicie, nie świadczy to dobrze o grze drużyny van Marwijka. Obrońca Borussii był w drugiej połowie klasą dla samego siebie. Perfekcyjnie grał pod swoją bramką, ale także próbował swych sił w polu karnym rywala. Holendrzy stwarzali sobie co prawda sytuacje, ale zarówno Robben, jak i Huntelaar byli nieskuteczni. Dopiero w 73. minucie nastąpiło przełamanie. Dokonał tego van Persie. Piłkarz Arsenalu przeprowadził znakomitą akcję indywidualną, uciekł obrońcom i uderzył z około 20 metrów. Niby był to strzał gorszą stopą, bo prawą, ale wyszło idealnie. Nueur był bez szans, a w sercach pomarańczowych kibiców zagościła nadzieja. Gra ich pupili od razu nabrała większego tempa, a Robben jakby złapał drugi oddech. Znakomicie zagrał na wolne pole do Sneijdera i tylko ofiarna interwencją Boatenga uchroniła Niemców przed wyrównaniem. Niestety trener nie wierzył już w skrzydłowego Bayernu. Uznał, że Robben nie przyda się już jego ekipie i dał szansę Kuytowi. Kolejny napastnik, który zawitał na murawie miał jeszcze bardziej podkręcić tempo w ataku. Miał dać Holendrom upragniony remis i sprawić, że wicemistrzowie świata wciąż będą się liczyć w walce o ćwierćfinał.
Jak tu jednak marzyć o wyrównaniu, kiedy Niemcy zdecydowali się na bronienie wyniku. Kradli co rusz sekundy. Mueller niczym Smolarek biegł do narożnika, by wymuszać faule lub rzuty rożne. Pokazywało to, jak świetnie zorganizowanym zespołem są Niemcy. A po błędzie Stekelenburga w 90. minucie Klose mógł tylko jeszcze udokumentować to zwycięstwo. Miroslaw nabity przez bramkarza Romy był naprawdę blisko skierowania piłki do siatki. To jednak w niczym nie umniejsza umiejętności Niemców, którzy skutecznie niwelowali każdą próbę ataku rywali. Upał wyraźnie dał się we znaki obu drużynom, ale to Niemcy wyglądali lepiej w końcówce. Dzięki temu spokojnie dowieźli do końca zwycięstwo 2:1. W ostatnich minutach grali nawet w dziada z Holendrami. Widząc to, sędzia zakończył spotkanie, nie chciał się już bowiem znęcać nad potwornie zmęczonymi wicemistrzami świata. Piłkarze Berta van Marwijka potwierdzili tym samym, że ich forma nie jest najwyższa. Jednak zachowali oni jeszcze szansę na awans do ćwierćfinału, ale są to już tylko matematyczne kalkulacje. Natomiast Niemcy są bardzo blisko kolejnej fazy, w następnym spotkaniu, aby to przypieczętować, wystarczy im tylko remis.
Sneider nie jest graczem Realu. Jakies 2 lata.
Świetnie Niemcy po mistrzostwo!!
MIA SAN MIA
Czytajcie ze zrozumieniem polaczki.
sneijder jakoś od ponad 20 lat nie nazywa sie
sneider :)
Niemcy jako pierwsza reprezentacja zapewnili sobie
awans, idą jak burza. Nie chce znowu przesadnie
słodzić piłkarzom Loewa, ale ręce same składają
się do oklasku. Jedyny moment słabości to stracona
bramka i kilka minut później. Na szczęście
końcówka była kontrolowana przez Hummelsa i
resztę niemieckiej reprezentacji. Praktycznie
wszyscy piłkarze w drużynie naszych zachodnich
sąsiadów zaprezentowali pełnie swoich
możliwości. Ciągle trochę bez formy są Podolski
i Muller, ale trzeba im oddać, że jako ofensywnie
usposobieni skrzydłowi wykonują niesamowitą pracę
w destrukcji. Za samo to obu zawodnikom należy się
szacunek.
Dziś wieczorem "pomarańcze już całkowicie
zgniły". Czy ktoś kto oglądał to spotkanie
widział jakikolwiek pomysł na grę podopiecznych
Van Marwijka ? Tak jak w meczu z Danią, należało
liczyć na indywidualne umiejętności ofensywnych
piłkarzy. Niestety nic z tego nie wyszło.
Zastanawiające jest dlaczego Holendrzy grają na
dwóch mocno defensywnych pomocników. Jeżeli Van
Bommel miałby być holenderskim Xabim Alonso to od
razu wiadomo, że to nie może wypalić. Może to
miała być asekuracja ? W spotkaniu z Niemcami
popieram, ale wcześniej z Danią po co grać, aż
tak defensywnie ? I na Boga co w wyjściowym
składzie robi Affelay ? Ja rozumiem, że strzelał
bramki w towarzyskich spotkaniach (np. Irlandia
Północna), ale jak można w ogóle twierdzić, że
dany piłkarz, który praktycznie nie gra cały sezon
w swoim klubie może być w formie. Mecze turniejowe
rządzą się swoimi prawami, a te z Danią i
Niemcami dokładnie obnażyły braki Affeylaya.
Zawodnik nie grający w swoim klubie niemalże cały
rok- skąd my to znamy.
Brawo niemcy po Mistrzostwo Europy! :)
Nie no przyznam się wam, jak oglądałem ten mecz i
widziałem van Persjego to mi sama pała stawała
taki on ładny, a jak na koniec zdjął koszulkę to
było u mnie gorąco...
No, seksowny chopak u mie na wsi tokich ni mo
Holendrzy Powinni Grać Od Początku 2 Napastnikami,A
Robin Van Persie W Jednej Z Sytuacji Mógł Strzelać
Tzw. Szczupakiem Zamiast Wolejem,Gdyby Grał Giovanni
Van Bronckhorst To Reszta Obrońców Byłaby
Pewniejsza,Wicemistrzom Świata Teraz Na Pocieszenie
Został Turniej Olimpijski.
umiecie kur..wa czytaj pajece jeb.ane????.To o ozilu
pisalo gracz realu madryt.Mesut Ozil zdecydował się
na strzał.......gdyż tuż po strzale gracza Realu
Madryt (czyli ozila) Wesley Sneijder znakomitym
prostopadłym podaniem wypuścił w bój van
Persiego, króla strzelców ligi angielskiej.Je..bal
was pies klauny!!!!!
kolejny dowod na to ze my jestesmy najlepsi w Europa
i napewno lepsi od Polen ;)
Deutschland nach der Meisterschaft!
Żal czytać komentarze typu tego wyżej...To tylko
świadczy o Was i nie dziwie się, że wszyscy bali
się przyjechać do Polski, skoro tutaj sami idioci
są, którzy tylko przezywają Niemców czy Rosjan a
sami nie są lepsi...
Niemcy w drugiej połowie tak jakby trochę
spuścili z tonu albo mi się zdaje bo pomarańczowi
grali tak jakby euro juz dla nich się skończyło,
odrębnie inna postawa niż Portugalczyków którzy
do końca walczyli z Niemcami, w srodku pola nawet po
wejściu Van Der Vaarta Niemcy mieli przewagę