W hicie dnia, w którym reprezentacja Niemiec podejmowała Australię, zespół z Europy wygrał aż 4:0 (2:0). Mimo dobrego początku „Socceroos”, podopieczni Joachima Löwa szybko się otrząsnęli i zdołali strzelić dwa gole za sprawą piłkarzy urodzonych w Polsce: Lukasa Podolskiego i Miroslava Klose. Kolejne dwa trafienia zaliczyli: Thomas Müller i Cacau.
Od pierwszego gwizdka odważnie na boisku poczynali sobie Australijczycy. Rozpoczęli bez żadnych kompleksów dla rywala, chcąc cofnąć do defensywy brązowego medalistę mistrzostw świata z 2006 roku. Już w 3. minucie fenomenalną okazję do wyjścia na prowadzenie mieli właśnie podopieczni Pima Verbeeka. Na piątym metrze z półobrotu uderzał Richard Garcia, lecz świetnie na spółkę z Philippem Lahmem interweniował Manuel Neuer.
Niemcy przebudzili się już w 8. minucie i od razu okazali się skuteczni. Mesut Özil zagrał prostopadle do Thomasa Müllera, który płaskim podaniem wycofał futbolówkę na 11 metr, gdzie nabiegał niepilnowany Lukas Podolski. Urodzony w Gliwicach napastnik kropnął potężnie i, mimo próby interwencji Marka Schwarzera, piłka zatrzepotała w siatce. Po ciężkim początku „Die Nationalelf” szybko ustabilizowali sytuację na boisku. Bardzo aktywny tego wieczora był Podolski, który w 23. minucie mógł mieć już dwie bramki na koncie. Po płaskiej centrze Müllera zabrakło jednak paru centymetrów buta, by oznaczony numerem 10 na białej koszulce zawodnik osiągnął cel.
Kilkadziesiąt sekund później powinno być 2:0. Świetne prostopadłe podanie na lewym skrzydle otrzymał Özil, który natychmiast zagrał do Miroslava Klose. Napastnik Bayernu stanął oko w oko ze Schwarzerem, lecz fatalnie spudłował. Co się odwlecze, to nie uciecze. Klose między słupki trafił już 27. minucie po idealnym dośrodkowaniu Philippa Lahma i pięknym uderzeniu głową. Festiwal Niemców trwał, a szansę na 3:0 zmarnował Özil, który zbyt lekko podcinał futbolówkę nad golkiperem Australii. W kolejnych minutach groźnych okazji brakowało, a kontrolę nad meczem posiadali Niemcy. Widać było, że są tego dnia świetnie dysponowani.
Początek drugiej odsłony niejako bliźniaczo rozpoczął się jak premierowa część meczu. Australia zamknęła bowiem Niemców na ich połowie, starając się stworzyć dogodną szansę do kontaktowego gola. Już w 48. minucie doszło do niemałej kontrowersji. Po uderzonej piłce głową przez Richarda Garcię ta trafiła wprost w rękę Pera Mertesackera. Gwizdek arbitra milczał, lecz to była chyba błędna decyzja. W 56. minucie sytuacja dla piłkarzy z Australii stała się już niezwykle ciężka. Za brutalny faul na Bastianie Schweinsteigerze czerwony kartonik obejrzał Tim Cahill i poważnie osłabił swój zespół.
Podobnie jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej napór zawodników z Oceanii nie trwał długo. W 60. minucie ponownie świetną szansę mieli zachodni sąsiedzi Polski. Dwukrotnie oko w oko ze Schwarzerem stanął Klose, lecz za pierwszym razem trafił wprost w niego, chwilę potem dograł do Samiego Khediry, który nie był w stanie trafić do pustej bramki. W 66. minucie wspaniałą akcję przeprowadził duet Klose – Podolski. Piłkę na lewej stronie pola karnego otrzymał gracz 1. FC Köln, zagrał na jeden kontakt z Klose i dograł ponownie do napastnika „Bawarczyków”, lecz ten minimalnie chybił.
Dwie minuty później pierwszego gola po przerwie dla Niemców strzelił Thomas Müller. Rozgrywający dobry mecz piłkarz Bayernu Monachium znalazł się sam przed Markiem Schwarzerem i płaskim strzałem od słupka trafił do jego siatki. 120 sekund później było już 4:0. Dzieło zniszczenia kontynuował dopiero co wprowadzony Cacau, który z pięciu metrów dopełnił formalności po zagraniu Mesuta Özila. Australijczycy byli wówczas doszczętnie rozbici.
Ostatni kwadrans upłynął pod znakiem wyczekiwania na końcowy gwizdek arbitra. Niemcy zdobyli, co chcieli i w pełni mogli być zadowoleni zarówno ze swojej gry, jak i rezultatu. Dla piłkarzy Verbeeka było to błaganie o możliwość zejścia do szatni, w meczu z „Die Nationalelf” zostali bowiem kompletnie pozbawieni wszelkich atutów. W rezultacie więc drużyna Joachima Löwa rozgromiła Australię 4:0 i zdecydowanie objęła prowadzenie w grupie D, pokazując tym samym, że będzie groźnym rywalem w walce o medale.
Wreście jakiś ciekawy mecz od początku M.Ś bo
reszta co do tej pory były mecze to po prostu była
kopanina.
Ozil, Cacau, Podolski, Klose, Trochowski, Aogo,
Tasci, Boateng, Khedira, Marin... Ależ to Niemiecka
drużyna, internacjonały same, zupełnie jak Inter
pseudo Mediolan, ledwo jeden piłkarz Włoski w
finale LM, podobnie zresztą Arsenal oraz Liverpool,
a także więcej takich drużynek. Normalnie piłka
schodzi na psy.
Ten mecz też nie stał na nie wiadomo jakim
poziomie, jedynie wynik był wysoki. Już bardziej
podobał mi sie mecz Argentyna-Nigeria
Oj weś mecz argentyny na wysokim poziomie ha ha ha
ha już bardziej mecz otwarcia mi się podobał w
wykonaniu RPA.A ty lamusowaty gilberto czy jak ci tam
niewkurzaj się że twoja farcelonka przegrała z
interem bo pierwszy mecz dowiódł kto jest lepszy a
w drugim meczu inter na pocz atku spotkania stracił
zawodnika i Murinho BOss zastosował Taktykę dla
ciebie to za trudne słowo bo siedzisz i grasz w
drewnianego PESA i to na amatorce lecisz a dotego ta
gra jest Beznadziejna dla takich bęcwałow jak ty bo
ona wogóle nie przypomina symulacji piłki nożnej.A
dotego buraku się nie znasz kto ich od małego
wychowywał np.Podolskiego,jakiś klub polski
wychował ha ha śmieszne,taki mamy system w polskiej
lidze jakiś piłkarz dobrze gra to bierzemy go ale
po co mamy się meczyć i tymi słabymi się
zajmować jak można poczekać i raz na jakiś czas
piłkarz sam się pojawi np.Lewandowski,Sadlok,za
parę miesięcy znowu ktoś się pojawi z nikąd ale
sam,nie że nasi trenerzy go zauważą bo tego nie
umieją.
ja100 Ty to masz pojęcie o piłce. Szacun. Skąd ta
wiedza?
Kolego "...", zacznij oglądać mecze, zaglądać na
iGola, a po 4 latach (bo tyle ja obcuję z piłką
nożną) będziesz wiedział więcej niż ci się to
wydaje.