Najlepsi napastnicy w historii reprezentacji?


19 czerwca 2015 Najlepsi napastnicy w historii reprezentacji?
Robert Lewandowski; Łukasz Piszczek; Arkadiusz Milik

Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik rozstrzelali Gruzję. Po sobotnim meczu w polskich mediach pojawiło się wiele opinii, że dysponujemy jednym z najlepszych reprezentacyjnych ataków na świecie. Stwierdzenia te należy traktować z przymrużeniem oka. Spójrzmy jednak na to, jak nasz superduet prezentuje się na tle polskich gwiazd sprzed lat.


Udostępnij na Udostępnij na

Polska - Gruzja, Eliminacje Euro 2016, 13.06.2015,
Polska – Gruzja, Eliminacje Euro 2016, 13.06.2015, (fot. Grzegorz Rutkowski)

Obu graczy przedstawiać nikomu nie trzeba. Robert Lewandowski to obecnie największa gwiazda w nadwiślańskiej plejadzie piłkarzy. Piłkarz, który strzelił cztery gole Realowi Madryt, mistrz Polski z Lechem Poznań, mistrz Niemiec z Borussią i obecnie z Bayernem. „Lewy” rozegrał 68 spotkań z orzełkiem na piersi i zdobył w nich 28 goli. Powszechna jest opinia, że Lewandowski w reprezentacji i w klubie to dwaj różni piłkarze. Sprawa wygląda jednak inaczej od momentu, kiedy napastnik Bayernu przejął w kadrze opaskę kapitana. W trwających eliminacjach do Euro 2016 we Francji „Lewy” strzelił siedem goli i prowadzi w klasyfikacji strzelców. Co prawda strzelał on gole tylko Gibraltarowi i Gruzji, które do tuzów europejskiego futbolu nie należą. Robert w kadrze ściąga na siebie większość uwagi przeciwnika i dzięki temu błyszczeć może drugi z naszych snajperów – Arkadiusz Milik.

Arkadiusz Milik
Arkadiusz Milik (fot. Grzegorz Rutkowski)

Milik ma dopiero 21 lat. Dosyć wcześnie, bo już w 2013 roku, kiedy miał 19 lat, zdecydował się on na transfer za granicę. Z Górnika Zabrze przeniósł się on do Bayeru Leverkusen, w którym nie mógł wywalczyć sobie miejsca. Po rundzie spędzonej w drużynie „Aptekarzy” został on wypożyczony do Augsburga w sezonie 2013/2014, ale w nowej drużynie napastnik nie potrafił sobie poradzić. Po powrocie do Bayeru niemal od razu został on wypożyczony do Ajaksu Amsterdam i tam jego talent uwydatnił się. Praca, którą Milik wykonał w Amsterdamie, w klubie, który słynie z pracy z młodzieżą, okazała się kluczowa również dla reprezentacji. Gdy na początku eliminacji trener Fornalik postawił na Milika, także pojawiły się głosy, że szkoleniowiec faworyzuje swojego pupila z czasów, gdy grał on w Górniku. Swoją grą Milik udowodnił, że zasłużył na to miejsce. Wszyscy pamiętamy jego bramkę z Niemcami, która otworzyła wynik spotkania. Pamiętamy też piękną bramkę z rzutu wolnego przeciwko Szwajcarii czy bramkę, która otworzyła wynik meczu w sobotę przeciwko Gruzji. Piłkarz Ajaksu rozegrał w reprezentacji 17 spotkań i strzelił siedem goli. I wydaje mi się, że to dopiero początek. Spójrzmy, jak wyglądają obaj napastnicy na tle gwiazd z przeszłości.

Zbigniew Boniek
Boniek w barwach Juve (fot. redandwhitekop.com)

Zbigniew Boniek, obecny prezes PZPN, jest chyba najbardziej rozpoznawalnym polskim piłkarzem za granicą. Nic dziwnego. W latach 1975-1982 Boniek grał w Widzewie Łódź. W 172 spotkaniach zdobył on 50 goli. Świetna gra „Zibiego”, także w europejskich pucharach, zaowocowała transferem do Juventusu. Boniek razem z obecnym prezesem UEFA, Michelem Platinim, stanowił o sile „Starej Damy”. Prezes sięgnął z Juventusem po wszystko, co było do zdobycia. Mistrzostwo Włoch, Puchar Włoch, Puchar Zdobywców Pucharów, Puchar Interkontynentalny, Superpuchar Europy oraz Puchar Europy. Był on uczestnikiem pamiętnego finału na Heysel. Dzień po finale strzelił gola dla reprezentacji w meczu przeciwko Albanii. W barwach Juventusu Boniek strzelił 14 goli w 81 spotkaniach. W 1985 roku przeniósł się on do AS Roma, z którą zdobył Puchar Włoch w 1986 roku. Dwa lata później „Zibi” zakończył karierę. W 1982 roku zajął on 3. miejsce w plebiscycie „France Football”. W reprezentacji Boniek rozegrał osiem spotkań i strzelił w nich 24 gole, z czego sześć podczas finałów mistrzostw świata. Jego największy reprezentacyjny sukces to brązowy medal mistrzostw świata w 1982 roku w Hiszpanii.

Kazimierz Deyna (1970)
Kazimierz Deyna (1970)

Kazimierz Deyna, legenda Legii Warszawa. W barwach stołecznego zespołu rozegrał aż 304 spotkania i strzelił 94 gole. W 1974 roku zajął 3. miejsce w plebiscycie „France Football”. Postać Deyny do dziś jest często wspominana przez kibiców Legii. Numer dziesięć, z którym występował, został w sezonie 2006/2007 zastrzeżony. W swoje szeregi chciało Kazika ściągnąć wiele znanym klubów: Real Madryt, Bayern Monachium, AC Milan czy Inter Mediolan. Deyna wybrał jednak ofertę z Anglii, a konkretnie z Manchesteru City. W barwach „The Citizens” Deyna nie mógł jednak wskoczyć na poziom, jaki prezentował w Warszawie. W latach 1978-1981 „Generał” wystąpił w zaledwie 38 meczach, dwunastokrotnie pokonując bramkarzy rywali. Kolejnym przystankiem w karierze „Kazika” było San Diego i miejscowy klub Sockers. W Stanach Zjednoczonych Deyna wrócił do świetnej dyspozycji. W 256 meczach rozegranych w barwach Socers zdobył on 152 gole. W reprezentacji Deyna zadebiutował w 1968 roku i  zdobył wiele tytułów, m.in. mistrza olimpijskiego w Monachium w 1972 roku, został także brązowym medalistą mistrzostw świata w RFN w 1974 roku i wicemistrzem olimpijskim w 1976 roku w Montrealu. W 97 występach z orzełkiem na piersi Deyna zdobył 41 goli.

Fußball-WM, VR Polen - Brasilien 1:0
Grzegorz Lato, Polska – Brazylia

Grzegorz Lato wizerunkiem wypracowanym za czasów prezesury w PZPN zostawił skazę na wizerunku, na który pracował jako piłkarz. Był jednym z najwybitniejszych napastników w historii piłki nożnej, przynajmniej na polu reprezentacyjnym. Jest jednym z najbardziej utytułowanych piłkarzy polskiej kadry. Swoją karierę zaczął w Stali Mielec, w której spędził aż 18 lat swojej kariery. Wystąpił on w 295 spotkaniach w barwach „Biało-niebieskich” i zdobył dla nich 118 bramek. W 1980 roku przyszły prezes PZPN przeniósł się do KSC Lokeren. W barwach belgijskiej drużyny Lato zdobył 12 goli w 64 meczach, jednak tam zdecydowanie częściej był ustawiany jako pomocnik ofensywny. W swoim pierwszym sezonie w Lokeren polski napastnik zajął 2. miejsce w belgijskiej ekstraklasie, które było najwyższym z możliwych do wywalczenia przez klub w historii. Po dwóch latach spędzonych w Belgii przeniósł się Lato za ocean, a konkretnie do FC Atlante Meksyk. Do 1984 roku rozegrał on w barwach klubu ze stolicy Meksyku 45 spotkań, w których 16 razy pokonywał bramkarzy rywali. Swój reprezentacyjny debiut Grzegorz Lato zaliczył w 1971 roku. Łącznie rozegrał on 104 spotkania w narodowych barwach, co daje drugi wynik w historii. 2. miejsce zajmuje Lato także pod względem strzelonych dla kadry goli, a było ich 46. Do jego największych reprezentacyjnych sukcesów można zaliczyć miejsca na podium mistrzostw świata wywalczone w 1974 i 1982 roku, złoty i srebrny medal igrzysk olimpijskich (odpowiednio 1972 i 1976)  oraz tytuł króla strzelców mundialu w RFN w 1974 roku.

Włodzimierz Lubański
Włodzimierz Lubański (fot. g.pwn.pl)

Innym polskim graczem, który bronił barw KSC Lokeren, jest Włodzimierz Lubański. W polskiej ekstraklasie zadebiutował on w wieku zaledwie 16 lat w barwach Górnika Zabrze. Łącznie w barwach zabrzan wystąpił on w 234 spotkaniach, w których strzelił 155 goli. W Zabrzu zapracował na status jednego z najlepszych piłkarzy na świecie. Podobno zainteresowany jego sprowadzeniem był Real Madryt. Kontuzja, której doznał on przed mistrzostwami świata w 1974 roku, zmieniła bieg jego kariery. Zamiast do Madrytu trafił on do Lokeren, którego barw bronił w latach 1975-1982. Lubański stał się prawdziwą legendą klubu. Można się było o tym przekonać, chociażby podczas meczu Lokeren z Legią w fazie grupowej Ligi Europy w sezonie 2014/2015, kiedy to belgijscy kibice bardzo miło wspominali „Włodka”.  W 1982 roku Lubański przeniósł się na jeden sezon do Valenciennes FC, w którego barwach zdobył aż 28 goli w 31 spotkaniach. Następnym i zarazem ostatnim klubowym przystankiem w jego karierze był Stade Quimper, dla którego strzelił 14 goli w 58 występach. Jeśli chodzi o reprezentację, to Lubański zadebiutował w niej podobnie jak w Górniku w 1963 roku. Łącznie rozegrał w niej 75 spotkań i strzelił aż 48 goli, co jest najlepszym wynikiem w historii. Największym reprezentacyjnym sukcesem Lubańskiego jest mistrzostwo olimpijskie 1972 roku.

17.11.2010 Polska-WKS 3:1
Euzebiusz Smolarek (fot. Bialoczerwoni.com.pl)

Spójrzmy także na historię nieco bardziej współczesną. Najlepszym napastnikiem ostatnich lat był chyba Euzebiusz Smolarek. „Ebi” reprezentował w swojej karierze barwy wielu klubów, jednak największą karierę zrobił w Feyenoordzie i Borussii. W barwach klubu z Holandii Smolarek wystąpił w 68 spotkaniach, strzelając 12 goli. W BVB bramek nazbierał 25, a potrzebował do tego 81 meczów. Debiut „Ebiego” w kadrze miał miejsce za kadencji Jerzego Engela, 13 lutego 2002 roku. Łącznie Smolarek zagrał w 47 meczach w kadrze i zdobył 20 goli. Jeśli chodzi o sukcesy w reprezentacji, to są one uboższe niż w przypadku starszych kolegów. Można do tych sukcesów zaliczyć jedynie udział w mistrzostwach świata w 2006 roku i mistrzostwach Europy w 2008 roku.

Lewandowski i Milik są na dobrej drodze, by dołączyć do grona najlepszych polskich napastników w historii. Obaj stanowią o sile bardzo dobrych zagranicznych klubów. Obaj strzelają gole zarówno w klubach, jak i reprezentacji, mało tego, dzięki hat-trickowi przeciwko Gruzji „Lewy” wyprzedził w tabeli strzelców Zbigniewa Bońka. Jednak na przykładzie Ebiego Smolarka widać, że nie tylko strzelone gole są tym, co decyduje o klasie napastnika. Równie istotną kwestią są zdobywane przez reprezentację tytuły. Bo jaką korzyść mają kibice ze strzelonych bramek  Gibraltarowi czy Gruzji? Wszystko jest jednak na dobrej drodze, by obaj napastnicy mogli potwierdzić swoją klasę na Euro we Francji. A tam, kto wie, co się wydarzy. Może już w 2016 roku będziemy jednym tchem wymieniać Milika i Lewandowskiego obok Lubańskiego, Bońka, Laty czy Deyny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze