Najgorszy trener w historii


Został znienawidzony przez kibiców, dziennikarze krytykują go na każdym kroku, inni trenerzy się z niego naśmiewają. A wszystko przez eliminacyjną porażkę z Rosją, która na 99% zaprzepaściła szansę Anglii na awans do przyszłorocznych Mistrzostw Europy.


Udostępnij na Udostępnij na

O kim mowa? Oczywiście o Stevie McCLarenie, którego piłkarska Anglia uznaje za najgorszego szkoleniowca reprezentacji w historii. Nawet ewentualny awans do ME najprawdopodobniej nie uchroni go od utraty posady. Wszyscy zastanawiają się, dlaczego akurat on został trenerem jednej z najlepszych drużyn na świecie.

Pobierał nauki od Fergusona

McClaren urodził się 3 maja 1961 roku w małym miasteczku na północy Anglii Howden. Steve od małego marzył o byciu piłkarzem. Na pierwszym treningu zjawił się, gdy miał zaledwie sześć lat. Stephen spełnił w końcu swoje marzenie, podpisując w 1979 roku profesjonalny kontrakt z zespołem Hull City, który występował wówczas w czwartej lidze. Wielkiej kariery McClaren jednak nie zrobił. W Hull spędził sześć lat, a następnie grał m.in. w Derby County i Bristol City. W wieku 27 lat, obecny trener reprezentacji Anglii, zmuszony był do zawieszenia butów na kołku. Powodem była przewlekła kontuzja kolana.

McClaren nie zamierzał jednak rozstawać się z futbolem. Tuż po zakończeniu piłkarskiej kariery, został asystentem Denisa Smitha w Oxford United. W 1995 roku był już pierwszym trenerem tego klubu. Dobre wyniki spowodowały, iż znany na Wyspach trener Jim Smith zaproponował Stephen`owi posadę drugiego trenera Derby County. letni szkoleniowiec bez większego namysłu zgodził się na propozycję Smitha.

Punktem kulminacyjnym w trenerskiej karierze McClarena było objęcie stanowiska zastępcy Sir Alexa Fergusona w Manchesterze United. Steve często powtarza, że bardzo wiele zawdzięcza legendarnemu Szkotowi. – To właśnie on nauczył mnie jak rozmawiać z piłkarzami, jak radzić sobie z presją i z tym, co wypisują dziennikarze – wspomina McClaren.

Latem 2001 roku, McClaren został nareszcie pierwszym szkoleniowcem klubu z Premier League. A był nim ligowy średniak Middlesbrough. W pierwszym sezonie doprowadził drużynę do półfinału rozgrywek FA, w którym Boroprzegrali nieznacznie z Arsenalem. Później były dwa sezony posuchy, aż wreszcie na przełomie roku 2003/04 prowadzone przez Steve`a Middlesbrough zdobyło Puchar Ligi Angielskiej, pokonując w finale Bolton, oraz zajęło siódme miejsce w tabeli Premiership. Wysoka pozycja zapewniła drużynie awans do Pucharu UEFA, w którym Boro doszli aż do wielkiego finału! Tam jednak zostali rozbici przez Sevillę (0:4).

Mimo porażki, McClaren automatycznie został włączony do grupy potencjalnych zastępców Svena Gorana Erikssona na stanowisku pierwszego trenera kadry.

Dlaczego McLaren?

W styczniu 2006 roku, Sven Goran Eriksson ogłosił publicznie, że odejdzie z kadry po zakończeniu mundialu w Niemczech. Angielska Federacja Piłkarska (FA) powołała więc trzyosobową komisję, której zadaniem było wybranie nowego szkoleniowca. Komisja ta istniała jednak tylko na papierze, gdyż od samego początku to właśnie FA prowadziła misję pt. nowy trener. Członkowie federacji podzielili się na dwie grupy. Jedna chciała, by szkoleniowcem reprezentacji został prawdziwy fachowiec, człowiek z dużymi osiągnięciami, z międzynarodową renomą. Druga natomiast żądała trenera urodzonego w Anglii, nawet, jeśli jego trenerskie CV było ubogie w osiągnięcia. W tej ostatniej było więcej ludzi i byli oni dużo bardziej wpływowi. Komisja sterowana przez FA sporządziła w końcu listę kandydatów do objęcia posady trenera synów Albionu.

Znaleźli się na niej m.in. Sam Allardyce, Martin O’Neill, Fabio Capello, Luiz Felipe Scolari i co oczywiste Steve McCLaren. Ostatnie słowo należało do szefa FA, Brian`a Barwick`a. Należał on do grupy, która preferowała trenerów z nazwiskiem. Dlatego faworytem Barwicka był obecny kołcz Portugalii Luis Felipe Scolari. Z zatrudnienia Brazylijczyka nic jednak nie wyszło. Powód? Scolari podobno obraził się na angielskie media, który wymyślały nieprawdziwe historie z nim związane. – Chcę żyć normalnie, a w Anglii jest to niestety niemożliwe – mówił w wywiadzie dla „The Times„. Gdy było już wiadome, że Scolari nowym trenerem reprezentacji nie zostanie, Barwick musiał wybierać między McClarenem, a Allardyce`em (Capello nie był zainteresowany, O`Neill się wycofał się z powodów osobistych). Ten drugi zamieszany był w aferę korupcyjną wybór padł więc na McClarena. – Myślę, że to dobry wybór. Steve dobrze zna większość angielskich piłkarzy i myślę, że to może okazać się dla niego pomocne – mówił Sir Alex Ferguson. – To dobry trener, na pewno da sobie radę – wtórował Sven Goran Eriksson. Póki co, ich słowa zupełnie się nie sprawdzają

Nieszczęsny mecz

McClaren oficjalny kontrakt z kadrą podpisał pierwszego sierpnia 2006 roku. Jego pierwszym zadaniem był spokojny i bezbolesny awans do finałów Mistrzostw Europy. Na początku, wszystko wskazywało na to, że tak właśnie będzie. Anglicy wygrali dwa pierwsze mecze eliminacyjne i wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Wtedy jednak drużynę dopadł wielki kryzys i w okresie od października 2006 roku do marca 2007 roku, Anglicy strzelili zaledwie jedną bramkę w pięciu meczach, remisując m.in. z Macedonią i przegrywając z Chorwacją! Potem było zwycięstwo ze słabiutką Andorą, które jednak nie satysfakcjonowało kibiców. Wyspiarze, choć wygrali 3:0 zagrali tragicznie.

Panowie, jeżeli chcecie coś napisać, to napiszcie. Nie mam nic więcej do powiedzenia, dziękuje – to słowa zezłoszczonego McClarena wypowiedziane na konferencji prasowej po meczu z Andorą. Słowa krytyki chyba zmobilizowały reprezentację Anglii, gdyż cztery kolejne mecze (wszystkie po 3:0) padły ich łupem. Najcenniejsze było zdecydowanie zwycięstwo z Rosją. Dzięki kapitalnej serii, McClaren`owi powoli zaczęto wybaczać słabą grę we wcześniejszych spotkaniach, a nawet gratulować awansu do Mistrzostw Europy. Rewanżowy mecz z Rosją miał już zapewnić Anglikom awans. W 29. minucie bramkarza Rosjan pokonał Wayne Rooney i kibice na Wyspach zaczynali powoli świętować. Jednak w drugiej części gry wszystko odwróciło się do góry nogami. W zaledwie cztery minuty, Roman Pawliuczenko strzelił dwa gole, Rosjanie objęli prowadzenie i nie oddali go do końca meczu. Anglicy byli w szoku.

Wyspiarskie media nie pozostawili po zawodnikach, a przede wszystkim trenerze suchej nitki. Teraz, drużyna prowadzona przez Stephena McClarena musi liczyć nie tylko na siebie, ale także na potknięcia Rosjan, którym pozostały dwa wyjazdowe spotkania z outsiderami tabeli grupy E: Izraelem i Andorą. Jeżeli nasi wschodni sąsiedzi zwyciężą w obu meczach, Anglicy nie awansują do Mistrzostw Europy po raz pierwszy od 1984 roku…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze