W ciągu czterech dni zostanie wyselekcjonowana szesnastka drużyn, które powalczą o końcowy laur. We wtorek poznamy zespoły, które do fazy pucharowej awansują z grup A i B. Dziś już wiemy, że w 1/8 finału jedną nogą są zespoły Urugwaju, Meksyku oraz Argentyny.
Grupa A: Francja – RPA
– Anelka nie jest problemem, tylko zdrajca, który jest w naszym zespole. Komuś zależy, aby rozbić naszą drużynę. Nikt oprócz nas nie był w przerwie w szatni, a więc reporter „L’Equipe” nie mógł dokładnie odtworzyć tego, co tam się działo. Ktoś zdradził drużynę – ta wypowiedź Patrice’a Evry z konferencji prasowej przejdzie do historii mistrzostw świata. Do historii przejdzie także bałagan, który się wytworzył wokół reprezentacji Francji. Zaczęło się od frustracji Anelki w przerwie meczu przeciwko Meksykowi, potem Domenech wykluczył krnąbrnego napastnika z drużyny, następnie kapitan „Trójkolorowych” o mało nie pobił się z trenerem od przygotowania fizycznego, a piłkarze zbojkotowali trening. Dużo tego jak na jeden turniej. Takie żenujące sytuacje mają miejsce w reprezentacji Francji. Środowisko jest zgodne, że takie sceny to powód do wstydu. Piłkarze jednak obiecują, że w meczu przeciwko RPA dadzą z siebie wszystko. Trudno im wierzyć, tym bardziej, że konflikt jest tak głęboki, że piłkarze w ogóle nie chcą przebywać w swoim towarzystwie i pewnie już marzą o wyjeździe z południa Afryki.
Dla RPA to zapewne też będzie pożegnanie z turniejem. Trochę żal, bo zawodnicy „Bafana Bafana” pokazali, że mają ducha do walki, cieszą się tą grą, lecz niestety brakuje im umiejętności. Turniej bez gospodarza nieco straci na atrakcyjności, ale to jest nieuniknione. Z drugiej strony piłkarze Carlosa Alberto Pareirry na pewno zagrają z pełnym zaangażowaniem. Ich siłą może być… wewnętrzny konflikt Francji. Może nie będzie to oznaczać, że RPA odniesie zwycięstwo, ale urwanie punktów wicemistrzom świata jest jak najbardziej możliwe.
Stadion Bloemfontain powinien wypełnić się do ostatniego miejsca. Wuwuzele będą dawały swój koncert, a piłkarze z RPA mają nadzieję, że nie umilkną ani na sekundę. Czy tak się stanie? Odpowiedź poznamy we wtorek.
Francja: Lloris – Sagna, Gallas, Abidal, Evra – Toulalan, Valbuena, Diaby – Henry, Ribery, Gignac
RPA: Josephs – Gaxa, Mokoena, Khumalo, Masilela – Tshabalala, Kheto, Pienaar, Modise – Parker – Mphela
Grupa A: Meksyk – Urugwaj
Niektóre firmy bukmacherskie postanowiły wycofać zakłady na ten mecz. Dlaczego? Ano dlatego, że przewidzieć wynik tej rywalizacji to sprawa tak prosta jak przyrządzenie kawy z ekspresu. Obu drużynom do awansu wystarczy remis i taki rezultat najprawdopodobniej będzie widniał na tablicy świetlnej po zakończeniu spotkania. Oczywiście piłkarze Urugwaju oraz Meksyku zaklinają się, że w meczu dadzą z siebie wszystko, że nie będzie kunktatorstwa. Jednak jakoś trudno jest im w to uwierzyć. Tym bardziej, że wielkie turnieje znają podobne przypadki wzajemnego wsparcia przy takich okazjach. Przypomnijmy choćby legendarny już mecz Szwecja – Dania z Euro 2004. Obu zespołom do awansu wystarczył remis 2:2 i oczywiście taki wynik padł. Co prawda Skandynawowie stworzyli fenomenalny spektakl, ale od minuty 88. gra toczyła się tylko pod duńską bramką, a piłkę podawali między sobą właśnie Duńczycy.
Z drugiej strony w wypowiedziach piłkarzy „Urusów” oraz „El Tri” można doszukać się prawdy. Jednym i drugim zależeć będzie na zwycięstwie, ponieważ potencjalnym rywalem drugiej lokaty z grupy A będzie zwycięzca grupy B, czyli na 99% Argentyna. Stawka jest więc duża. W ostatnim czasie zarówno Urugwajowi, jak i Meksykowi było nie po drodze z reprezentacją „Albicelestes”. Argentyńczycy nie pozwolili „Urusom” bezpośrednio awansować do mistrzostw świata, a Meksykanów pozbawili złudzeń występu w 1/4 finału poprzedniego mundialu oraz finału Copa America 2007.
Jeśli chodzi o charakterystykę Urugwaju, to jest to drużyna oparta w dużej mierze na sile ofensywnej. W meczu przeciwko RPA, Oscar Tabarez postawił na trio Cavani – Suarez – Forlan. Taki zestaw w ataku spisał się znakomicie, o czym świadczy liczba zdobytych goli. Obrona na tych mistrzostwach spisuje się bardzo dobrze. W dużej mierze to zasługa Diego Lugano, który jest absolutnym liderem tej formacji. Swoją grą przypomina nieco Fabio Cannavaro z poprzednich mistrzostw świata. Meksyk to z kolei typowa mieszanka młodości z rutyną. Znakomita młodzież z Carlosem Velą, Giovannim Dos Santosem oraz Javierem Hernandezem należycie wykorzystuje swoje pięć minut. Wspierają ich doświadczeni Rafael Marquez, Gerardo Torrado czy Cuathemoc Blanco. Jednak podczas tych mistrzostw uwypukliły się słabe punkty drużyny „El Tri”. Meksykanie nie dysponują dobrą organizacją w obronie. Widać to było w meczu z RPA, kiedy to gospodarze zdobyli bramkę, a w ostatnich minutach trafili w słupek. Do tego dochodzi bardzo niepewny bramkarz Oscar Perez. Doprawdy trudno zrozumieć Javiera Aquirre, dlaczego stawia na tego golkipera, a na ławce sadza świetnego Ochoę. Ale póki selekcjonera bronią wyniki, to ma prawo tak zadecydować.
Remis da awans z pierwszego miejsca Urugwajowi, a więc sprawiedliwości stanie się zadość, bo „Urusi” w swojej grupie są jak dotąd są najlepsi. Nieco, ale tylko nieco, gorsi są Meksykanie i to oni zasłużenie zajmą drugą lokatę. Chyba że Aguirre wyciągnie asa z rękawa. O tym przekonamy się już we wtorek. Początek latynoskiego meczu o godzinie 16.00
Meksyk: Perez – Osorio, Moreno, Rodrigez, Salcido – Juarez, Marques, Torrado – Dos Santos, Franco, Barrera
Urugwaj: Muslera – M. Perreira, Lugano, Godin, Fucile – Perez, Arevalo, A. Perreira – Cavani, Suarez, Forlan
Grupa B: Grecja – Argentyna
Diego Maradona na słowo „Grecja” reaguje bardzo pozytywnie i nieco nostalgicznie. To właśnie przeciwko graczom z Hellady „Boski” zdobył swoją ostatnią bramkę w reprezentacji. Teraz przyjdzie mu się mierzyć z Grekami w roli selekcjonera. Tu wątpliwości nie ma żadnych. Jeśli „Albicelestes” zagrają tak dobrze, jak w dwóch pierwszych meczach, to podopieczni Otto Rehhagela nie będą mieli czego szukać na boisku.
Argentyńscy kibice czekają na bramkę Leo Messiego. To on miał być absolutnym dominatorem we wszystkich statystykach. Tak nie jest. Splendory spadają na Gonzalo Higuaina, który jako trzeci w historii Argentyńczyk zdobył hat-tricka w turnieju o Puchar Świata. Tym samym nawiązał do wielkich piłkarzy ubiegłych lat, czyli Guillermo Stabile’a oraz Gabriela Batistuty. Ten drugi może się poszczycić dwoma hat-trickami, na dwóch kolejnych mundialach. Jako ciekawostkę należy podać, że „Batigol” po raz pierwszy popisał się takim wyczynem w meczu przeciwko Grecji. Wracając do Messiego, to gracz Barcelony wcale nie czuje się źle, że zdobywa tak mało bramek. Uważa, że głównym celem jest zdobycie Pucharu Świata, a nie indywidualne wyróżnienia.
– To, że nie strzelam bramek nie jest dla mnie problemem. Cieszy mnie to, że potrafimy wygrywać i robimy to w dobrym stylu. Dla nas liczy się rezultat, a końcowym sukcesem będzie wyłącznie zdobycie Pucharu Świata – powiedział gracz Barcelony.
Trudno się dziwić spokojowi gwiazdora Barcelony. Dzisiaj Messi w niczym nie przypomina Messiego z gier eliminacyjnych. Na turnieju „Pchła” imponuje dynamiką, szybkim rozgrywaniem akcji, znakomitym przeglądem pola, dokładnymi podaniami, tylko… goli brak. Choć w obliczu takiej gry, one przyjdą prędzej czy później i wówczas Messiemu już nikt nie zarzuci, że swoje umiejętności pokazuje tylko w meczach Barcelony.
Hellada jest rozochocona po zwycięstwie nad Nigerią. Otto Rehhagel zapowiada, że ma pomysł, jak rozbroić Argentyńczyków. Uważa, że znalazł takie rozwiązanie taktyczne, które nawiąże do tego z Euro 2004. I takie pokazał w meczu przeciwko Nigerii. Jednak Grecy nie mają takich wykonawców, jak na wspomnianym turnieju. Zwycięstwo nad „Superorłami” nie przyszłoby tak łatwo, gdyby nie czerwona kartka dla Saniego Kaity. Oczywiście taki jest futbol i należy wykorzystywać błędy rywala, a takim było zachowanie nigeryjskiego piłkarza. Grecy spisali się bardzo dobrze, ale w meczu przeciwko Argentynie musieliby się wznieść na inną orbitę, aby z boiska zejść w glorii chwały.
Było o gwieździe Argentyny, teraz krótko o liderze Grecji. Na takiego wykreował się Salpingidis. Napastnik Panathinaikosu nie dość, że zdobył pierwszego gola w historii występów Greków na mundialu, to jeszcze swoimi akcjami doprowadzał do szału piłkarzy Nigerii. Nigeryjscy obrońcy po meczu pewnie potrzebowali dużej liczby tabletek na ból głowy, bo Salpingidis zrobił im w głowach kołowrotek. Trudno było zrozumieć decyzję Rehhagela, który swojego napastnika nie wystawił w meczu przeciwko Korei. Dobrze, że szybko uświadomił sobie, że popełnił błąd, bo Salpingidis to bardzo wartościowy gracz.
Pojedynek dwóch niebiesko-białych drużyn rozpocznie się we wtorek o godzinie 20:30.
Grecja: Tzorvas – Vyntra, Papastathpoulos, Papadopoulos, Kyrgiakos, Torosidis – Tziolis, Katsouranis, Karagounis – Salpingidis, Gekas
Argentyna: Romero – Otamendi, Burdisso, Demichelis, Clemente Rodriguez – Bolatti, Veron, Maxi Rodriguez – Messi, Aguero, Milito
Grupa B: Nigeria – Korea Południowa
Nigeria po dwóch spotkaniach nie ma na koncie żadnych punktów, a więc powinna już się szykować na powrót do domu, a mecz przeciwko Korei potraktować jako tak dobrze znany wśród Polaków „mecz o honor”. Jednak we wtorek „Superorły” powalczą o awans! Tak, i całkiem prawdopodobne jest, że go wywalczą. Podopieczni Larsa Lagerbacka muszą liczyć na zwycięstwo Argentyny najlepiej wyżej niż 1:0 (o to może nie być trudno) oraz wygrać z Koreą (najlepiej 2:0). Także wszystko znajduje się w nogach Nigeryjczyków. Ładnie to wszystko wygląda w teorii, ale teraz musimy skupić się na praktyce. Nie od dziś wiadomo, że Koreańczycy do ogórków nie należą. Pokazali to w meczu z Grecją, gdzie zagrali na dobrym poziomie. Z Argentyną nie dali sobie rady, ale to wina różnicy klas. Przeciwko Nigerii będą podwójnie zmobilizowani, ponieważ Azjaci wciąż chcą udowadniać, że ich czwarte miejsce sprzed ośmiu lat nie było dziełem przypadku (lub, jak kto woli, sędziów), tylko dobrej gry. Nigeria natomiast w niczym nie przypomina drużyny z połowy lat 90., kiedy to z łatwością wychodziła z grupy mistrzostw świata. Teraz Nigeryjczykom brakuje zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar odpowiedzialności, który kreowałby grę. Kimś taki był wówczas Jay Jay Okocha. A dziś? Dziś w kadrze „Superorłów” na próżno szukać piłkarza o charakterystyce ówczesnego lidera.
Korea Południowa posiada to ogniwo. Rolę lidera pełni Park Ji Sung. W meczu przeciwko Grecji ten zawodnik grał znakomicie. Z Argentyną wypadł blado. Jednak to nie umniejsza umiejętności gracza Manchesteru United. Z kimś takim w składzie Korea zyskuje 50% na swojej wartości. Ten gracz również w dużej mierze decyduje o tym, że szanse na pokonanie Nigerii są większe.
Już raz podczas tego turnieju byliśmy świadkami pojedynku afrykańsko-azjatyckiego. W meczu Kamerun – Japonia górą byli ci drudzy. Wiele wskazuje na to, że i tym razem Azja udowodni swoją wyższość. Początek spotkania we wtorek o 20:30
Nigeria: Enyeama – Odiah, Yobo, Shittu, Taiwo – Odemwingie, Etuhu, Haruna, Obasi – Martins, Yakubu
Korea Południowa: Jung Sung-Ryong – Cha Du-Ri, Cho Yong-Hyung, Lee Jung-Soo, Lee Young-Pyo – Park Ji-Sung, Kim Jung-Woo, Ki Sung-Yong, Park Chu-Young, Lee Chung-Yong – Lee Dong-Guk