Na wyjazd po punkty


W minioną środę reprezentacja Polski miała okazję odbyć ostatni sprawdzian przed jesiennym spotkaniami o punkty w eliminacjach Euro 2008. Polacy nie zagrali rewelacyjnie, w obu połowach zaprezentowali dwa różne oblicza. Nie oznacza to jednak, że w spotkaniach w Lizbonie i Helsinkach są bez szans.


Udostępnij na Udostępnij na

Reprezentacja Rosji była niewątpliwie dobrym rywalem sprawdzającym umiejętności i formę piłkarzy Leo Beenhakkera przed arcyważnymi wrześniowymi starciami w walce o bilety do Austrii i Szwajcarii. Wszak przygotowując się do takich spotkań nie można mierzyć się z rywalami pokroju Estonii i Wysp Owczych. Choć pojedynek z podopiecznymi Gusa Hiddinka nie zaczął się dla naszych reprezentantów pomyślnie, biało-czerwoni wyszli z niego obronną ręką. To spotkanie obnażyło wiele braków polskich piłkarzy, a przede wszystkim złe przygotowanie motoryczne. Aż żal było patrzeć, jak Grzegorz Bronowicki nie może doścignąć nie najmłodszego przecież Sajenki czy Dmitrija Syczewa. Optymizmem nie napawały interwencje Artura Boruca, a postawa ostoi naszej obrony, Jacka Bąka, przyprawiała o palpitację serca. W ogóle nie sprawdził się kreowany na lidera zespołu Maciej Iwański. Po raz kolejny potwierdziło się, że połowa wartości naszej drużyny to tylko jeden piłkarz – Jacek Krzynówek, który nie będzie grał wiecznie. Polski zespół pokazał jednak charakter. Niewielu drużynom (pomijając np. finał Ligi Mistrzów 2004/2005) z wyniku 0:2 udaje się wyciągnąć remis, a nawet mieć realną szansę na odniesienie zwycięstwa. To stanowi dobry prognostyk przed czekającymi „Orły Beenhakkera” wyjazdami do Portugalii i Finlandii. A, jak pokazały wyniki środowych spotkań w naszej grupie, diabeł wcale nie taki straszny, jak go malują.

Co prawda, Finom udało się pokonać Kazachstan, ale zwycięstwo podopiecznym Roya Hodgsona wcale nie przyszło łatwo. Pomimo braku Jariego Litmanena i Mikaela Forssela, Finowie dość łatwo powinni odprawić z kwitkiem Kazachów. Objęli prowadzenie, ale potem dość łatwo stracili bramkę. Na ich szczęście w drugiej połowie Teemu Tainio podwyższył na 2:1 i 3 punkty zostały w Tampere. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy – Skandynawowie nie pokazali nic specjalnego. Stając naprzeciw aktualnych wiceliderów tabeli grupy A w Helsinkach, biało-czerwoni  będą w uprzywilejowanej sytuacji. Przecież to Polacy są liderami grupy, a Finom punkty są niezbędne. Zwłaszcza, że za ich plecami czają się Portugalczycy i Serbowie, mający odpowiednio 2 i 3 oczka straty do drużyny Suomi.

Po przegranym meczu z Armenią w polskiej prasie rozpętała się burza, a na głowę trenera Leo Beenhakkera posypały się gromy. Niektórzy zażądali nawet jego dymisji. Jak się w środę okazało, porażka biało-czerwonych, a zwycięstwo Ormian, nie było dziełem przypadku. Piłkarze zza Kaukazu po raz kolejny zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Tym razem o ich sile przekonała się sama Portugalia. Czwarta drużyna świata ze słynnym Cristiano Ronaldo w składzie miała bardzo łatwo ograć Armenię i i zniwelować stratę punktową dzielącą ich od Polaków. Jednak ni stąd ni zowąd, to właśnie Ormianie wyszli na prowadzenie po rzucie wolnym i strzale Arzumanjana. Podopieczni Brazylijczyka Luiza Felipe Scolarego wyrównali tuż przed przerwą za sprawą skrzydłowego Manchesteru United. Oni też nie zagrali rewelacyjnie i na tym ich popisy się zakończyły. Tak więc nasi piłkarze nie stoją na straconej pozycji zarówno w meczu z Finlandią, jak i Portugalią.

Jak należy zagrać, żeby nie przegrać z wicemistrzami Europy? Przede wszystkim: nie należy bać się ich wirtuozerstwa i nadrabiać braki w wyszkoleniu technicznym wybieganiem, zaangażowaniem i walką na murawie. Należy powiedzieć sobie szczerze – po drugiej stronie boiska stoją tylko ludzie, niczym nie różniący się od nich i tak samo jak oni popełniający błędy. Jeśli „Orły Beenhakkera” chcą wiedzieć, jak zagrać przeciwko Portugalii, powinni obejrzeć swoje starcie z października, kiedy to większość z nich zagrała mecz swojego życia. Trener Leo Beenhakker musi też spojrzeć prawdzie w oczy i postawić na takich piłkarzy, którzy rzeczywiście są w formie, a ponadto grają w swoich klubach. Mało sensowne wydaje się powoływanie na mecze reprezentacji Macieja Iwańskiego lub Przemysława Kaźmierczaka, którzy w tej drużynie po prostu się nie sprawdzają.  Pozycja rozgrywającego zapewne pozostanie pusta do powrotu: Mirosława Szymkowiaka do gry lub Łukasza Garguły do zdrowia. W kadrze aktualnie zbędny wydaje się też Radosław Matusiak, który ma zasługi w drużynie trenera Beehnakkera, sprawdził się w kadrze, ale który jednocześnie jest bez formy i nie gra w klubie. Aż chce się zapytać, dlaczego swojej szansy wciąż nie dostaje Paweł Brożek mający na koncie 5 goli po czterech kolejkach ligowych.

Nikt nie wie, jakie decyzje we wrześniu podejmie Leo Beenhakker. Pozostaje mieć nadzieję, że podjęte decyzje okażą się trafne i reprezentacja nie wróci do Polski z pustymi rękoma… A przy bardzo dobrych układach biało-czerwoni mogą przywieźć do Polski nawet cztery punkty i mieć prawie pewny historyczny awans do mistrzostw Europy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze