Na trybunie: Bayern to nie Alkmaar


Przed sezonem 2008/2009, chcąc umocnienia swojego zespołu na szczycie Bundesligi, kierownictwo Bayernu Monachium powierzyło drużynę niedoświadczonej w trenerskim fachu byłej gwieździe klubu, Jurgenowi Klinsmannowi. Znakomity niegdyś napastnik z zadania się nie wywiązał. Teraz podobne cele postawiono przed szkoleniowcem z wyższej półki, Louisem van Gaalem. Jednak wyniki zdecydowanie świadczą przeciwko Holendrowi, który niedługo może pożegnać się z Allianz Arena. O sytuacji Louisa van Gaala w Bayernie Monachium w cyklu publicystycznym „Na trybunie” dyskutują: Tomasz Bejnarowicz, Artur Kocurek, Łukasz Koszewski i Dawid Kowalski.


Udostępnij na Udostępnij na

Ł.K.: Louisa van Gaala sprowadzono do Bayernu Monachium w celu odbudowania potęgi klubu nie tylko na skalę krajową, ale również międzynarodową. Pierwsze miesiące jego pracy pokazują, że z tym zadaniem sobie nie radzi. Co jest przyczyną tego stanu rzeczy?

Louis van Gaal
Louis van Gaal (fot. www.detelegraaf.nl)

D.K.: Bundesliga, w moim mniemaniu, to liga mocniejsza od holenderskiej, w której wcześniej Van Gaal prowadził zespół AZ Louis. Tam mało było piłkarzy z tak zwanym wielkim nazwiskiem. Van Gaal mógł ich wykształcić i narzucić im swoją taktykę i styl gry. W Bayernie zaś do czynienia ma z gwiazdami, które już swój styl posiadają i zmienić to w ich jest niezmiernie trudno. Ponadto Bundesliga to liga bardzo wyrównana. Obecnie mamy siedem, a przy dobrej formie Stuttgartu osiem drużyn, które mistrzowską paterę mogą zdobyć. Najwidoczniej Van Gaal takiej konkurencji się nie spodziewał.

T.B.: Problem wydaje się inny, a mianowicie niesamowita presja wyniku. Bayern Monachium to jeden z tych klubów w Europie, dla których drugie miejsce w ligowej tabeli uznaje się jako porażkę. Włodarze i kibice „Bawarczyków” oczekują tego, aby ta drużyna po prostu była najlepsza w Niemczech. Louis Van Gaal to świetny trener, ale widać, że z tą wielką presją sobie nie radzi. Również niezbyt dobre relacje z zawodnikami, wymienię tu tylko postacie Martina Demichelisa oraz Michaela Rensinga, też mają negatywny wpływ na obecne wyniki zespołu z Allianz Arena.

A.K.: Moim zdaniem obydwaj macie rację. Po pierwsze Louis Van Gaal musi porozumieć się z największymi gwiazdami drużyny: Lucą Tonim, Miro Klose czy Franckiem Ribery. To ci zawodnicy stanowili siłę ofensywną „Bawarczyków” w zeszłym sezonie. Holenderski szkoleniowiec nigdy nie miał do czynienia z takim typem gwiazd. W Barcelonie jego podopieczni zyskiwali ten status, a w AZ Alkmaar nie było takich piłkarzy. Ponadto Van Gaal przybył do Niemiec z tytułem mistrza Holandii, jaki zdobył z Alkmaar, i tego samego wyczynu spodziewają się w tym sezonie główni włodarze Alianz Arena z Franzem Beckenbaurem na czele. Takie wymagania tworzą presję na osobie trenera, jak i na samych zawodnikach, którzy muszą grać na pełnych obrotach w każdym meczu.

Ł.K.: Z formą prezentowaną obecnie Bayern Monachium na dobre miejsce nie ma większych szans. Czy zwolnienie Louisa van Gaala jest kwestią czasu, czy dostanie on możliwość budowy zespołu z Bawarii po swojemu?

T.B.: Niestety, przy kolejnej porażce Bayernu Monachium w Bundeslidze z Bayerem Leverkusen, jak również braku awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, Louis Van Gaal może stracić posadę. Ósme miejsce w tabeli i kiepska forma w europejskich pucharach sprawiły, że holenderski szkoleniowiec nie ma dobrej opinii w oczach włodarzy Bayernu. Jestem niemal pewny, że najpóźniej po rundzie jesiennej dokonana zostanie zmiana trenera w Monachium.

A.K.: Jestem podobnego zdania co mój poprzednik. Louis van Gaal i tak dostał olbrzymi kredyt zaufania. Jego sytuację można porównać do tej, która panuje obecnie w Liverpoolu z Rafą Benitezem. Holenderski szkoleniowiec zawodzi włodarzy „Bawarczyków” w rozgrywkach ligowych, jak i w Lidze Mistrzów. Uważam, że posada trenera Bayernu Monachium może być wolna po najbliższej kolejce Champions League.

D.K.: Ciężko przewidzieć zachowanie zarządu zespołu z Bawarii. Co zrobią Uli Hoenes, Karl-Heinz Rummenigge i Franz Beckenbauer, to wiedzą tylko oni sami. Jestem jednak zwolennikiem teorii, że budowanie zespołu na miarę dobrej gry w Europie wymaga czasu. Niewątpliwie Bayern ostatnio w europejskich pucharach znaczących sukcesów nie osiąga, a wicemistrzostwo kraju w ubiegłym sezonie to dla nich porażka. Mimo ósmej lokaty w obecnych rozgrywkach to tylko sześć oczek straty do lidera. Mam przeczucie, że Bayern chce i może wygrywać. Niekiedy potrzeba tylko jednego dobrego spotkania, by wszystko się odwróciło. Wówczas Van Gaal będzie bardzo potrzebny w zespole.

T.B.: Oczywiście sześć punktów to niewielka strata do lidera, jednak bardziej martwić może styl gry „Bawarczyków”. Kiedy brakuje na boisku Francka Ribery’ego i Arjena Robbena Bayern gra słabo i gubi punkty w spotkaniach z FC Koln czy FSV Mainz. Również postawa napastników, Miroslava Klose czy Mario Gomeza, nie napawa optymizmem przed najbliższymi meczami.

D.K.: Dokładnie, ale jak wspomniałem, nieraz wystarczy jeden mecz, by wszystko się zmieniło. Jeśli zaś chodzi o Bayern, meczem tym może być potyczka z Bayerem, z którym zdobycie kompletu punktów zniweluje do trzech przewagę i wtedy „Bawarczycy” na dobre mogą się rozkręcić.

Ł.K.: Van Gaal ma za sobą przygody ze słynnymi drużynami, jak FC Barcelona i reprezentacja Holandii, gdzie pracował ze światowymi gwiazdami. Jednak nie są to miłe epizody w jego karierze. Za to idealną pracę wykonał w Alkmaar, gdzie z kolei to on był największą gwiazdą. Co sprawia, że Louisowi van Gaalowi nie wychodzi praca ze znanymi futbolistami?

A.K.: Myślę, że to tkwi w podejściu do piłkarzy. Każdy trener czy menadżer powinien mieć coś z psychologa. Dla gwiazd zespołu winien być jak drugi ojciec, zawodnik musi wierzyć w sobie i w umiejętności swojego trenera. Może tego właśnie Holendrowi brakuje, takiej więzi ze swoimi podopiecznymi. Jak zaznaczyłem wcześniej, w Barcelonie jego piłkarze dopiero wyrastali na gwiazdy, a w AZ Alkmaar stworzył zespół od podstaw. Van Gaal, jeśli chce nadal być światowej klasy trenerem, musi okiełznać gwiazdy tak, jak robi to Jose Mourinho czy Guus Hiddink.

D.K.: Duży wpływ na to ma wspomniana wcześniej presja wyników. Kiedy obejmuje się posadę trenera w drużynie, która jest bardzo znana w kraju i Europie, a do tego gra tam mnóstwo gwiazd, to w tę ekipę z góry wpisane są same sukcesy. Nowy szkoleniowiec zaś musi je wypełnić. Zapewne z tym sobie nie radził Van Gaal, otaczała go presja wyniku. W AZ Alkmaar natomiast nie wymagano od niego tytułu, wiedząc, że w odwodzie jest Ajax, PSV czy Twente. Holenderski trener właśnie wtedy się realizował, kiedy nie był do niczego zmuszany. Ponadto zawodnicy widzieli w nim autorytet, bowiem ich nazwiska nie były do końca znane w Europie i uczyli się od najlepszego. Konflikty niektórych zawodników Bayernu z trenerem Van Gaalem dokumentują tylko, że nie uważają go oni za wzór.

T.B.: Dawid ma rację, twierdząc, że Bayern to inna półka niż Alkmaar. Tu nie ma czasu na budowanie drużyny, włodarze „Bawarczyków” chcą po prostu wyników. Wydaję mi się, że gdyby Louis Van Gaal pracował dłużej w Monachium, przynajmniej dwa lata, zbudowałby bardzo dobry zespół. Nie ma jednak Holender na to aż tak wiele czasu, więc jego posada jest zagrożona. Bayern to specyficzny klub, chyba jednak nie dla takiego szkoleniowca jak Van Gaal.

Przyszłość Louisa van Gaala w Bayernie Monachium nie rysuje się w jasnych barwach. Najbliższe kilka meczów będzie dla niego decydujące. Jeżeli nie przełamie ciążącego nad nim określenia trenera niepotrafiącego pracować w wielkim klubie, opuści zespół z Monachium w niesławie i z brzemieniem porażki. Pracując w Alkmaar udowodnił, że zna się na swoim fachu. Czy potwierdzi to na Allianz Arena? W dyskusji udział wzięli: Łukasz Koszewski (Premier Liga), Artur Kocurek (Premiership), Tomasz Bejnarowicz i Dawid Kowalski (obaj Bundesliga).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze