Na czym polega fenomen Bodo/Glimt?


Klub z północnej Norwegii powoli staje się skandynawską potęgą

24 grudnia 2021 Na czym polega fenomen Bodo/Glimt?
Morten Fredriksen / flickr.com

14 lipca 2021 roku Bodo/Glimt bardzo mocno zawiodło swoich kibiców. Drużyna z Norwegii przegrała wtedy dwumecz w el. do Ligi Mistrzów z warszawską Legią aż 2:5. Wydawało się wtedy, że być może pewna formuła w klubie się wyczerpała. Sport jednak niejednokrotnie udowadniał, że pięć miesięcy to okres, w którym wszystko może się zmienić niczym w kalejdoskopie. Bodo/Glimt kończy rok z mistrzostwem kraju, potężnym zwycięstwem z Romą aż 6:1 i awansem z fazy grupowej Ligi Konferencji. W tym samym czasie Legia znajduje się w strefie spadkowej...


Udostępnij na Udostępnij na

Bodo/Glimt jeszcze w 2016 roku grało na zapleczu Eliteserien, a dzisiaj może pochwalić się dwukrotnym mistrzostwem, wicemistrzostwem oraz udanym udziałem w europejskich pucharach. Jak to się stało? Na czym polega fenomen tego zespołu?

Bodo/Glimt – pojawienie się zbawiciela

W 2016 roku nowym trenerem Bodo/Glimt został Aasmund Bjørkan – jedna z legend tego klubu. 48-latek łącznie rozegrał w Glimt ponad 200 spotkań i w 1993 roku sięgnął po Puchar Norwegii. Drużyna wydawała się mocniejsza niż kiedykolwiek i mogło się wydawać, że poprawią wynik z 2015 roku, kiedy to zajęli 9. miejsce w lidze. Początek sezonu był niezwykle obiecujący. „Superlaget” wygrali pierwsze trzy spotkania i objęli pozycję lidera tabeli. Zasiane ziarnko nadziei na nieurodzajnej glebie w północnej Norwegii jednak bardzo szybko wymarło. Destabilizacja formy i brak pomysłu na poprawę ostatecznie doprowadziły do bolesnego spadku z przedostatniej lokaty.

wikipedia

Pomimo spadku klub zdecydował się dać kolejną szansę Bjørkanowi, by ten szybko wywalczył awans do Eliteserien. Cel został zrealizowany z nawiązką – Bodo/Glimt wygrało ligę z 16-punktową przewagą oraz ledwie trzema porażkami. Z perspektywy czasu to jednak nie była najważniejsza rzecz dla Bodo w tym roku. Klub na początku sezonu zatrudnił niezbyt wtedy znanego asystenta Kjetila Knutsena. To właśnie ten człowiek w niedalekiej przyszłości stał się głównym architektem budowy skandynawskiego potentata.

Po bardzo udanym roku Bjørkan został dyrektorem do spraw sportowych, a rolę głównego trenera przejął właśnie Kjetil Knutsen.

Wielkie zaskoczenie

Powrót do Eliteserien nie był łatwy, ale po trudnej przeprawie udało się utrzymać. W 2018 roku Bodo/Glimt z czternastoma remisami (!!!) zajęło 11. miejsce w tabeli. Przyszły sezon nie zapowiadał żadnej niespodzianki. Klub stracił kilku kluczowych zawodników i eksperci wróżyli zespołowi walkę o utrzymanie. Tutaj jednak po raz pierwszy mieliśmy okazję podziwiać kunszt trenerski Kjetila Knutsena. Trener nie przejmował się opiniami dziennikarzy i sumiennie realizował swoje założenia.

Ku zaskoczeniu wszystkich klub z północnej Norwegii do niemal samego końca walczył o mistrzostwo i ostatecznie zajął 2. miejsce w lidze tuż za Molde FK. Knutsen potrafił wyciągnąć z każdego piłkarza 110%, gra jego drużyny była oparta na ofensywie i bezczelności, gdyż Bodo/Glimt przed żadnym zespołem nie czuło respektu. To wszystko zostało należycie docenione. Knutsen odebrał nagrodę dla najlepszego trenera roku, a jego oczko w głowie – Håkon Evjen (obecnie AZ Alkmaar), został MVP całego sezonu.

– Sezon 2019 w wykonaniu Bodo/Glimt był pewnie szokiem nawet dla najbardziej optymistycznych kibiców. Było już wtedy widać rękę trenera Knutsena, zarówno w ofensywnym stylu gry (64 strzelone gole w 30 meczach), jak i w tym, co wyciskał ze swoich zawodników.

Gwiazdami zespołu wtedy byli Amor Layouni oraz wówczas 19-letni Håkon Evjen. Z drugiej strony, na początku 2019 z Bodo/Glimt odeszli między innymi Martin Bjørnbakk oraz Kristian Opseth, więc o Glimt mówiono bardziej w kontekście osłabień, a nie wzmocnień. Ten sukces naprawdę wziął się trochę znikąd. Przejrzałem, jak duże norweskie serwisy typowały tabelę Eliteserien na 2019 rok. Zobaczmy, gdzie umieszczali Bodø/Glimt:

VG: 15. miejsce, Eurosport: 11. miejsce, Nettavisen: 15. miejsce, TV2: 11. miejsce, Adresseavisen: 13. miejsce, Dagbladet: 10. miejsce

Nawet dziennikarze i eksperci, którzy znają norweską piłkę od podszewki, nie zakładali, że podopieczni Knutsena zajmą miejsce wyższe niż 10. Praktycznie wszyscy z nich typowali, że czeka ich bardzo trudny sezon, gdzie będą musieli walczyć o utrzymanie. Rzeczywistość jednak wszystkich zaskoczyła.

Bodo/Glimt grało naprawdę atrakcyjną piłkę i w pełni zasłużenie sięgnęło po to wicemistrzostwo. Był to dla klubu i miasta ogromny sukces. A jak się okazało, później miało być jeszcze lepiej – mówi Paweł Tanona, ekspert od norweskiej piłki i członek redakcji Futbol Po Skandynawsku.

Historyczny sezon

Eksperci byli zdania, że zeszłoroczny sukces to tylko przypadek i w 2020 roku Bodo/Glimt nie było uznawane za kandydata do mistrzostwa. Knutsen ponownie musiał się zmierzyć z odejściami kluczowych zawodników. Tym razem Norwegię opuścił między innymi młodziutki Håkon Evjen. Wydawało się, że zarówno Kjetil Knutsen, jak i całe Bodo/Glimt nie mają argumentów, by powalczyć o tytuł najlepszej drużyny Norwegii.

Jednak to, co się wydarzyło w 2020 roku, momentami przechodziło ludzkie pojęcie. Rozpędzona lokomotywa prosto z północnej Norwegii nie dawała niemalże nikomu najmniejszych szans. Drużyna grała z niesamowitym polotem, głodem zwycięstwa i nigdy nie odpuszczała. Największymi gwiazdami tamtego zespołu byli Jens Petter Hauge, Philip Zinckernagel oraz Kasper Junker. Trener Knutsen potrafił z każdego zawodnika wykrzesać najlepsze cechy i dzięki temu cała drużyna w 2020 roku była praktycznie bezbłędna. Niech świadczy o tym chociażby jedna ze statystyk – zespół zdołał w 30 kolejek zdobyć aż 103 bramki, co oczywiście jest bezapelacyjnym rekordem. Bodo/Glimt zdobyło mistrzostwo, wygrywając 26 meczów i nie dając nikomu choćby cienia szansy.

Świat głośniej o Bodo/Glimt usłyszał 24 września 2020 roku, gdyż wtedy w ramach el. do Ligi Europy klub mierzył się z AC Milan. Podopieczni Knutsena pokazali się z fantastycznej strony w blasku San Siro, lecz ostatecznie przegrali 2:3.

– Dzięki spotkaniu z Milanem Glimt wreszcie pojawiło się na mapie Europy. To był przełomowy mecz, ale nie pod względem wyniku, tylko stylu gry. Knutsen pokazał wówczas, że nie odstąpi od swojej filozofii nawet kosztem awansu. Bodø zagrało wysoko, ofensywnie i szybko zdobyło bramkę. W tym starciu Norwegowie postawili fundamenty pod tegoroczną wygraną z AS Roma. Udowodnili, że teoretycznie słabszy zespół nie musi się chować za podwójną gardą – opowiada Maciej Szełęga, założyciel profilu Skandynawski Futbol.

Kjetil Knutsen kluczem do sukcesu Bodo/Glimt

Zawodnicy są współtwórcami sukcesów Bodo, ale zazwyczaj i tak opuszczają klub. Okrętu z Norwegii natomiast nie zostawia Kjetil Knutsen – absolutny klucz do wszelakich osiągnięć. 53-letni Norweg jest architektem nowej marki w Skandynawii. To właśnie od niego rozpoczęła się piękna historia, która trwa po dziś dzień. Trener potrafi walczyć z przeciwnościami losu – co roku odchodzą kluczowi zawodnicy, a on i tak potrafi znaleźć sposób, by zespół ponownie wracał na optymalne tory. Oprócz tego umie przygotować drużynę na trudy sezonu, a z własnego podwórka wiemy, że to nie jest takie łatwe. Oczywiście nie jest fachowcem doskonałym, co chociażby widać po poczynaniach Bodo/Glimt w defensywie, ale summa summarum bez wątpienia można nazwać go najlepszym trenerem w północnej Europie.

– Aktualnie to najlepszy fachowiec w Norwegii.  Jest konsekwentny, ponieważ nieważne, czy gra z Mjøndalen czy AS Roma, jego drużyna wychodzi z takim samym nastawieniem taktycznym. Bodø/Glimt chce i ma grać ofensywnie. To nie Kjetil Knutsen dostosowuje swoją taktykę do przeciwnika. 

Kjetil Knutsen jest konsekwentny, ponieważ ma wyobrażenie swojego składu, ma jego kręgosłup i posyła w bój za każdym razem tych samych żołnierzy. 53-latek w zasadzie nie rotuje składem – jeśli zespół gra co trzy dni, to co trzy dni grają ci sami ludzie. Tutaj wychodzi też świetne przygotowanie fizyczne, ponieważ po tych ludziach praktycznie nie widać natłoku meczów i zmęczenia.

Czy jest świetnym taktykiem? Dobrym, ale na pewno nie idealnym. W wakacje mieliśmy najlepszy przykład, kiedy to Czesław Michniewicz rozczytał go przed dwumeczem z Legią. Prawdą jest jednak to, że to Knutsen jest ojcem sukcesu Bodø/Glimt i to jemu na północy Norwegii powinni zawdzięczać najwięcej. Bez niego nie byłoby tej drużyny, którą mamy przyjemność oglądać teraz – charakteryzuje Knutsena Paweł Tanona.

Epilog

W tym sezonie Knutsenowi towarzyszyły podobne problemy. Klub rozstał się m.in. z Hauge, Zinckernagelem oraz Junkerem, ale mimo to sobie poradził. Początek pozostawiał wiele do życzenia – było widać problemy w defensywie i dwie porażki z Legią zaczęły mocno zastanawiać. Koniec końców Bodo/Glimt ponownie zdobyło tytuł, a w międzyczasie pokonało AS Roma aż 6:1 i awansowało z fazy grupowej Ligi Konferencji. Ten klub z pewnością jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze