Mistrzowie końcówek


21 sierpnia 2009 Mistrzowie końcówek

Gol strzelony przez Peszkengifo dał Kolejorzowi zwycięstwo w ostatnich sekundach i wróciły rozmowy na temat mistrzowskich końcówek drużyny z Bułgarskiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Pod batutą Franza Smudy poznaniakom bardzo często zdarzało się człapać przez 75 minut tylko po to, aby w ostatnim kwadransie wrzucić na wyższy bieg i doprawdy rzadko komu udawało się dotrzymać im kroku. Wydawało się, że żadna strata nie jest nie do odrobienia, że gole padną, jeśli nie w 90. to w 91. lub 92. minucie. Mecze nigdy nie były nudne, zawsze nieprzewidywalne, a emocje rosły w miarę upływu boiskowego czasu. Piłkarze grali do końca i do upadłego, dokładnie tak, jak domagali się tego kibice.

Nie wszyscy poznaniacy grali do upadłego
Nie wszyscy poznaniacy grali do upadłego (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Wczoraj było podobnie, choć oprócz Gancarczyka, Kasprzika i Peszki nie wszystkim chciało się „upadać”. Początkowo Lechici zachowywali się tak, jakby byli źle poinformowani o umiejętnościach rywala, bo przecież to oni mieli prowadzić grę i dyktować warunki. Wyszli na boisko ufni nie tyle w swoje możliwości, co w przedmeczowe wypowiedzi, z których wynikało, że Bruggia to rywal co najwyżej przeciętny. Tymczasem trzeci klub Jupiter League zaskoczył wszystkich organizacją gry, ambicją i kreatywnością. Na szczęście i nasz pucharowy jedynak potrafił zaskoczyć czymś rywala: zwycięską bramką tuż przed końcowym gwizdkiem.

Jednakże z przebiegu spotkania podopieczni Jacka Zielińskiego nie zasłużyli na zwycięstwo, bardziej sprawiedliwy byłby bramkowy remis. Futbol rządzi się jednak swoimi prawami. Cieszmy się z tego bardzo szczęśliwego zwycięstwa, bo przecież ileż mieliśmy w historii polskiego futbolu „pięknych” porażek lub „przegranych” remisów? Radujmy się tym, że lokomotywa, która miała rozjechać Bruggię, zdołała wywalczyć najskromniejszą z zaliczek. Bo przecież mogło być zupełnie inaczej. Gdyby młodzi, świetnie wyszkoleni i grający z polotem i finezją Dirar, Vargas czy Blondel mieli lepiej nastawione celowniki (tudzież świetnie bronił Kasprzik) mogło być po prostu w plecy. A tak jedziemy na rewanż z umiarkowanym optymizmem.

Skąd ten optymizm? W obecnym sezonie Lech na wyjeździe jeszcze nie przegrał, co więcej w trzech meczach na obcych boiskach zdobył 14 bramek! Wierzę, że podtrzyma tę passę w spotkaniu z Cracovią i spokojnie będzie mógł przygotowywać się do meczu rewanżowego w Europa League. W Bruggi nie należy jednak grać na bezbramkowy remis, bo gospodarze tanio skóry nie sprzedadzą. Dobrze byłoby, gdyby tym razem to lechici zaskoczyli czymś rywala. Na przykład bramką w pierwszym kwadransie, po stałym fragmencie gry. Skoro udało się w ubiegłym roku w Rotterdamie, to dlaczego nie ma się udać w innym mieście beneluksu? Panowie piłkarze – do Brugii po zwycięstwo!

Komentarze
Hanna Urbaniak (gość) - 15 lat temu

Bo nie zagrał doskonale, wręcz daleko do tego mu
było. Zachował czyste konto - chwała mu za to. Ale
był bardzo niepewny na przedpolu, koledzy z defensywy
jeszcze mu nie ufają, no i de facto najtrudniejszych
piłek do obrony to on wczoraj nie miał. A gdyby
chociaż Ronald Vargas lepiej przymierzył w pierwszej
połowie (kiedy Kasprzik tylko wzrokiem odprowadził
piłkę mijającą słupek) to... Lech miał wczoraj dużo
szczęścia i oby nie opuszczało go ono jeszcze długo
:) Co nie zmienia jednak faktu, że pod względem
determinacji i gry do końca wiele klubów powinno się
od Kolejorza uczyć.

Odpowiedz
Tomasz Moczerniuk (gość) - 15 lat temu

Haniu, Kasprzikowi być może dużo brakuje do klasowego
bramkarza, ale chociażby sam fakt, że po raz drugi w
sezonie nie wpuścił gola należy docenić. Jego
dyspozycja trochę przypominała mi "Kotora", bo przy
strzałach z dystansu wykazywał się niezłym kunsztem,
ale na przedpolu faktycznie nie wyglądało to
najlepiej. Nie wiem jak to jest z tym zaufaniem
(lepiej to pewnie widać na żywca), ale raz ktoś
(bodajże Injać) wsadził go na przysłowiowego konia i
ten musiał ratować się wyekspediowaniem piłki za
boisko. Świadczy to raczej o tym, że cała defensywa
Kolejorza gra niepewnie (vide mecz z Polonią). Myślę,
że z całej broniącej piątki (minus Gancarczyk)
właśnie jemu należy się najlepsza cenzurka.
A propos szczęścia to w USA jest takie powiedzenie:
"It's better to be lucky than good." Najlepszy
komentarz do wczorajszego spotkania.
Swoją drogą fajne fotki! Pozdrawiam!

Odpowiedz
~Napadzior (gość) - 15 lat temu

slabo obrona turina byl lepszy moim zdaniem kasprzik
moze jest bramkarzem dobrym ale nie doskonalym turina
mimo wszystko byl ograny w pucharach... lech dalej
sie nie wzmacnia nie oszukujmy sie chrapek zapotoka?
kim? to sa uzupelniena.. brak srodkowego obroncy do
rywalizacji z bosackim bo jednak arboleda to
podstawowy pilkarz ... prawego obronyc.. srodkowego
pomocnika tu porazka sprzedaz murawskiego predzej bym
sie pozbyl stilicia.. i tyle.. moze jeszcze na sile
jakiegos ale juz naprawde dobrego napastnika.. i
przedewszystkim lewego pomocnika bo tu wilk moze na
piasta gliwice byc dobry a na np galatasaray stambul
nie koniecznie..TYLKO LECH POZNAŃ! pz

Odpowiedz
~Howard Webb (gość) - 15 lat temu

Cześć to ja wasz ulubiony sędzia Howard. Wy polacy
oszukujecie to i was oszukują.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze