Miedź Legnica zalicza bolesne zderzenie z ekstraklasą


Zespół Wojciecha Łobodzińskiego jest na tę chwilę najgorszym z tegorocznych beniaminków. Gra Miedzi nie wygląda jednak tak źle, jak mogłyby na to wskazywać jej wyniki

6 września 2022 Miedź Legnica zalicza bolesne zderzenie z ekstraklasą
Mateusz Porzucek / PressFocus

Miedź Legnica nie zaliczy początku tego sezonu do udanych. W grze beniaminka można znaleźć kilka pozytywów, które jednak schodzą na dalszy plan w obliczu słabych wyników poszczególnych spotkań. Przed startem rozgrywek w Legnicy dokonano kilku ciekawych wzmocnień, które miały zagwarantować odpowiednią jakość. Na razie jednak większość z pozyskanych zawodników rozczarowuje.


Udostępnij na Udostępnij na

Piłkarze Wojciecha Łobodzińskiego często sami komplikują sobie życie. Mają na koncie już trzy mecze, które kończyli w osłabieniu po czerwonych kartkach. Co ciekawe, jeden z nich Miedź wygrała. W pokonanym polu zostawiła Lechię Gdańsk, pomimo iż w 31. minucie plac gry opuścić musiał Santiago Naveda.

Pierwszoligowa dominacja 

Legniczanie do ekstraklasy awansowali, wygrywając rozgrywki w pierwszej lidze. Ich przewaga nad drugim Widzewem wyniosła 15 punktów. Miedź mogła się pochwalić najbardziej efektywną obroną w całej stawce. Z kolei jej ofensywa była gorsza pod względem liczby zdobytych bramek tylko od Arki Gdynia. Awans do najwyższej klasy rozgrywkowej klub z województwa dolnośląskiego zapewnił sobie po 31. kolejce gier.

Ciekawostką jest fakt, że tegoroczny beniaminek lepiej punktował na wyjazdach niż w spotkaniach na własnym boisku. Czołowymi postaciami drużyny na pierwszoligowych murawach byli Paweł Lenarcik, Jon Aurtenetxe, Nemanja Mijusković, Maxime Dominguez, Maciej Śliwa, Kamil Zapolnik oraz Patryk Makuch. Trzon tej ekipy udało się utrzymać prawie w całości.

Prawie, ponieważ do Cracovii odszedł Makuch. I tę stratę drużyna po prostu musiała boleśnie odczuć. 23-latek zdobył w ligowych meczach 14 bramek i był najlepszym strzelcem zespołu. Miedź na tym transferze zarobiła około pół miliona euro, ale w jej przedniej formacji powstała luka, którą bardzo trudno wypełnić. To zadanie postawiono przed Angelo Henriquezem. Chilijczyk do tej pory ma na swoim koncie dwa trafienia, niestety oba w spotkaniach przez legniczan przegranych.

Ciekawe transfery

„Miedzianka” nie spoczęła na laurach, lecz była aktywna na rynku transferowym. Zakontraktowani zawodnicy mogli dawać nadzieję, że drużyna stanie się dzięki nim silniejsza, a na treningach zwiększy się poziom rywalizacji o miejsce w wyjściowym składzie. Ze znaczących ubytków przywołać należy tylko wymienionego już wcześniej Makucha.

Na zasadzie wypożyczeń do zespołu dołączyli Olaf Kobacki, Santiago Naveda oraz Jeronimo Cacciabue. Kobacki stanowił łakomy kąsek także dla innych ekstraklasowych klubów. Spowodowane to było sporymi umiejętnościami, a także statusem młodzieżowca. Ostatecznie trafił do Miedzi na zasadzie wypożyczenia z Arki Gdynia.

Dwa pozostałe transfery to bardzo ciekawi piłkarze. Cacciabue i Naveda to najwyżej wyceniani zawodnicy w całej drużynie Łobodzińskiego. Łącznie są warci ponad cztery miliony euro i powinni znacząco wpłynąć na jakość środka pola Miedzi. Na razie jednak nie grają na miarę swoich możliwości, można mieć jednak nadzieję, że ten stan rzeczy ulegnie zmianie.

Kolejnym nabytkiem jest Angelo Henriquez, który w swoim CV ma m.in. Dinamo Zagrzeb i Manchester United U-21. Wystąpił także 13 razy w reprezentacji Chile i zdobył w narodowych barwach dwie bramki. Najgłośniejszym nazwiskiem wśród nabytków jest bez wątpienia Luciano Narsingh. Holender jest byłym reprezentatnem swojego kraju i zawodnikiem znanym szerszej publiczności. Brak mu w pełni przepracowanego okresu przygotowawczego, dlatego nie rozgrywa meczów w pełnym wymiarze czasowym. Pozostałymi transferami są Koldo Obieta, Levant Gulen, Hubert Matynia i Michael Kostka.

Płacą frycowe

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że część punktów beniaminek stracił na własne życzenie i mógł pewnych błędów uniknąć. Przede wszystkim mam tutaj na myśli trzy czerwone kartki, które ujrzeli zawodnicy tej drużyny. Mijusković wyleciał z boiska w momencie, w którym jego zespół prowadził 1:0 z Radomiakiem. Spotkanie ostatecznie zakończyło się remisem.

Matynia obejrzał czerwoną kartkę, jednocześnie prokurując rzut karny dla Jagiellonii. Do tego momentu to Miedź prowadziła po trafieniu Henriqueza. Ostatecznie trzy punkty zostały w Białymstoku. Oczywiście nie ma gwarancji, że bez tych wykluczeń to legniczanie mieliby więcej punktów na koncie, niemniej prawdopodobieństwo takiego obrotu spraw jest dość wysokie.

Miedź, która w pierwszej lidze imponowała grą w defensywie, w ekstraklasie razi w niej niechlujstwem i prostymi błędami. Bardzo niepewnie w bramce wyglądał w pierwszych meczach Paweł Lenarcik, który jednak rozegrał bardzo dobre spotkanie przeciwko Lechii Gdańsk. Solidnego duetu stoperów niestety nie przypominają Mijusković i Aurtenetxe.

Gra „Miedzianki” może napawać kibiców optymizmem. Beniaminek z bardzo dobrej strony pokazał się choćby na boisku lidera z Płocka. Ciekawie wyglądała także jego gra przeciwko Warcie Poznań, niestety w ślad za nią nie poszedł korzystny rezultat. Wraz z kolejnymi spotkaniami Miedź będzie coraz bardziej doświadczona i wyrachowana w swoich poczynaniach. W drużynie jest na tyle dużo piłkarskiej jakości, że są podstawy do wiary, że marsz w górę tabeli jest możliwy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze