FC Midtjylland, czyli zespół z komputera


Mistrz Danii po raz pierwszy w swojej krótkiej historii zagra w Lidze Mistrzów

21 października 2020 FC Midtjylland, czyli zespół z komputera
bt.dk

Powiedzenie "do trzech razy sztuka" doskonale sprawdza się w przypadku FC Midtjylland. Duńczycy podczas swojej trzeciej próby dostali się w końcu do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Niewielkie miasteczko z Jutlandii będzie gościć gwiazdy europejskiego futbolu, co samo w sobie jest już wielkim sukcesem klubu.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed pięcioma laty FC Midtjylland zakończyło przygodę z LM na trzeciej rundzie eliminacji do fazy grupowej tych rozgrywek. Wpierw pokonało bez problemu gibraltarskie Lincoln Red Imps, ale później nie dało rady cypryjskiemu APOEL-owi Nikozja. Dwa lata temu Duńczycy wywrócili się już na pierwszej przeszkodzie. Lepsza okazała się wówczas kazachtańska FC Astana.

Teraz klub z miasteczka Herning mierzył się także z wymagającymi rywalami. Najpierw pokonał skromnie 1:0 bułgarski Łudogorec Razgrad, a w kolejnej rundzie wygrał 3:0 ze szwajcarskim Young Boys. Najtrudniejsza w fazie play-off okazała się Slavia Praga. Do 83. minuty rewanżowego spotkania wydawało się, że dzięki bezbramkowemu remisowi w pierwszym meczu awansują Czesi. Sędzia Damir Skomina podyktował jednak rzut karny dla Midtjylland. Duńczycy nie wykorzystali go za pierwszym razem, ale po powtórce było już 2:1. Zespół dołożył jeszcze dwa gole i dostał się do piłkarskiego raju.

Krótka historia

Midtjylland, podobnie jak FC Krasnodar, debiutuje w fazie grupowej LM, a ponadto jest obok rosyjskiego klubu najmłodszym uczestnikiem tej edycji rozgrywek. Oficjalnie drużyna z Herning powstała w 1999 roku z połączenia dwóch lokalnych zespołów. Jeden z nich, Ikast FS, był nawet trzykrotnie finalistą Pucharu Danii. Nigdy nie odgrywał jednak szczególnej roli w duńskiej ekstraklasie, stąd postanowił dokonać fuzji z Herning Fremad.

Trzeba przyznać, że FC Midtjylland rodziło się w wyjątkowych bólach. Do zjednoczenia wspomnianych klubów doszło bowiem… po dziesięciu latach rozmów. Wszystko za sprawą dwóch lokalnych biznesmenów, którzy uznali, że tylko fuzja da możliwość dalszego rozwoju futbolu w Jutlandii.

Wspomniane zespoły grały wtedy na drugim poziomie rozgrywek i decyzje o stworzeniu nadbudowy podjęły, nie widząc szans na inny rozwój. Mówię nadbudowy, bo – podobnie jak w przypadku klubów, z których powstała FC Kopenhaga – obie te drużyny istnieją do dziś, grając jednak w ligach amatorskich i będąc nieco nietypowymi klubami filialnymi FC Midtjylland – mówi w rozmowie z naszym portalem Wiktor Morawski z „Futbolu po skandynawsku”. Decyzja okazała się zresztą trafna, bo już rok po powstaniu nowy klub awansował do Superligaen. Od tego czasu trzykrotnie zdobył mistrzostwo Danii oraz raz krajowy puchar.

Właścicielskie perypetie

Historia zespołu z Herning nie zawsze była jednak usłana różami. Włodarze klubu potrafili generować spore zyski, aby dosyć szybko notować równie duże straty. W 2002 roku za ówczesne trzy miliony euro sprzedali oni Mortena Skoubo do Borussii Moenchengladbach, a za kilkukrotnie mniejszą kwotę pozyskali Bo Hansena. Doświadczony zawodnik pomógł drużynie dotrzeć do pierwszego w jej historii finału Pucharu Danii.

Dosyć szybko okazało się jednak, że pieniądze z transferów zostały roztrwonione. Już w 2004 roku klub generował spore straty. W kolejnych latach deficyt sięgał nawet kilkudziesięciu milionów duńskich koron. Przed dziewięcioma laty remedium na kłopoty finansowe miały być pieniądze z Indii. Tamtejszy biznesmen Shrinivas V. Dempo przejął jedną trzecią akcji FC Midtjylland i zainwestował w klub kilkanaście milionów euro. Delikatnie mówiąc, indyjski przemysłowiec był jednak postacią generującą sporo kłopotów.

Przełom nastąpił pod koniec sezonu 2013/2014, gdy większość udziałów wykupił Matthew Benham. To on uczynił popularne „Wilki” drugą siłą Danii i rozwinął pod każdym możliwym względem, zapewniając klubowi także pierwsze trofea – zauważa Morawski. Benham zaledwie dwa lata wcześniej został właścicielem Brentford, a za jego sprawą udało jej się awansować na zaplecze Premier League.

Matematyczne równanie

Benham jest postacią kluczową nie tylko dla zrozumienia sukcesów duńskiego klubu, lecz także jego filozofii. Anglik jest postacią nietuzinkową, bo swojego majątku dorobił się na firmie Smartodds. Zajmowała się ona przewidywaniem wyników meczów piłkarskich przy pomocy modeli matematycznych. Benham zdecydował się zainwestować w futbol po przypadkowym spotkaniu z Rasmusem Ankersenem, byłym zawodnikiem FC Midtjylland i autorem książki „Moneyball”.

Klub swoją grę opiera na statystykach. To one pokazują, co należy poprawić, to dzięki nim piłkarze wiedzą, czy rzeczywiście zagrali dobrze. Jeśli statystyki pokazują, że drużyna zagrała odpowiednio, ale wynik świadczy o czymś zupełnie innym, staje się to nieważne. Wszyscy uważają bowiem, że wyniki przyjdą z czasem. Posiadają także ogromną bazę danych i to na jej podstawie, a także dzięki wykorzystaniu statystyk znajdują odpowiednich piłkarzy i następnie kupują ich do swojej drużyny – mówi nasz ekspert.

Jak widać, analizy dokonywane przez liczący 300 osób zespół Smartodds w Londynie okazały się trafne. Na ich podstawie „Wilki” są cały czas udoskonalane. Proces ten można prześledzić na przykładzie niemieckiego zespołu Greuther Fuerth. Gdy zauważono, że podskoczył on w rankingu porównującym wszystkie profesjonalne europejskie kluby, analitycy FC Midtjylland sprawdzili, na którym z zawodników opiera on swoją grę. Od razu postarano się o sprowadzenie piłkarza o podobnej charakterystyce, stąd do Herning trafił fiński reprezentant Tim Sparv.

Statystyki cały czas odgrywają więc ogromną rolę w grze duńskiego mistrza. Są one wykorzystywane nawet w trakcie spotkań, nie wspominając już o przygotowaniu taktyki czy dostosowaniu do przeciwnika sposobu rozgrywania stałych fragmentów. Włodarze FC Midtjylland podkreślają, że nie mogą konkurować finansami z najlepszymi, dlatego starają się wykorzystać inne sposoby radzenia sobie z rywalami.

Promotorzy

Od początku w klubie przykładano dużą wagę do szkolenia zawodników. Tak naprawdę to właśnie „Wilki” doczekały się pierwszej w Danii akademii młodzieżowej z prawdziwego zdarzenia. Istnieje ona od szesnastu lat, a była wzorowana na francuskim FC Nantes. Od lat do Herning przyjeżdżają więc najbardziej utalentowani duńscy zawodnicy, zwabieni właśnie reputacją FC Midtjylland jako drużyny odważnie stawiającej na młodzież.

W chwili obecnej system szkolenia młodzieży mistrza Danii jest imponujący. W samej Jutlandii posiada on prawie sto współpracujących z nim klubów, zajmujących się właśnie pracą z juniorami. Niewielki kraj okazał się wręcz zbyt ciasny dla FC Midtjylland. Właśnie dlatego drużynę wzmacniają także piłkarze z FC Ebedei. Nigeryjski klub dostarczył Duńczykom już kilku wartościowych graczy na czele z Paulem Onuachu, który rok temu przeszedł za sześć milionów euro do belgijskiego Genku.

Najbardziej znanym wychowankiem akademii z Herning jest Simon Kjaer. Obrońca Milanu występował w FC Midtjylland do 2008 roku, gdy za cztery miliony euro trafił do włoskiego Palermo. Ponadto właśnie w tym duńskim klubie wypromowali się Pione Sisto (przez cztery lata występował w Celcie Vigo), Rasmus Kristensen (były zawodnik Ajaksu Amsterdam, obecnie w Red Bull Salzburg) czy Mikkel Duelund (na razie tylko rezerwowy w Dynamie Kijów). Przez kilka miesięcy zawodnikiem akademii FC Midtjylland był także Martin Braithwaite grający obecnie w Barcelonie.

Znani Polakom

Duńska liga nie cieszy się szczególną popularnością w Polsce, lecz „Wilki” są z pewnością dobrze znane polskim kibicom. Wszak już dwukrotnie rywalizowały z naszymi zespołami w Lidze Europy. Na jesieni 2015 roku FC Midtjylland spotkało się z Legią Warszawa w fazie grupowej tych rozgrywek, a oba zespoły zwyciężyły po jednym ze spotkań. Przed trzema laty dzięki bramkom strzelonym na wyjeździe Duńczycy wyeliminowali zaś w eliminacjach Arkę Gdynia.

Arka była wówczas skazana na pożarcie, jednak ostatecznie jak na własne możliwości zostawiła po sobie dobre wrażenie. Jak bardzo od tego czasu zmienili się Duńczycy? – Całkowicie i wcale. Zespół nic nie zmienił w swojej filozofii od czasu meczu z Arką. Z drugiej strony tylko Erik Sviatchenko i bramkarz Jesper Hansen odgrywali w tamtym zespole jakąś rolę i zostali do dziś (Onyeka, Kraev czy Riss wtedy byli rezerwowymi. Riis jest nim nadal). Jeśli chodzi o jakość czysto piłkarską, obecny zespół jest dużo lepszy. Do tego kilka niepowodzeń w Europie z rzędu nie poszło na marne. Zawodnicy nauczyli się na błędach i co pokazały te eliminacje, znaleźli sposób na osiąganie wyników w Europie – twierdzi Morawski

Bez szans

Tym razem to FC Midtjylland jest zespołem skazywanym na pożarcie. Trudno się temu dziwić, gdy spojrzy się na jego przeciwników. Mistrz Danii będzie musiał rywalizować z Liverpoolem, Atalantą Bergamo i Ajaksem. „Wilki” liczą głównie na skuteczne wykorzystanie ich największych atrybutów. Należy zaliczyć do nich wspomniane już zabójcze stałe fragmenty gry, dobrze funkcjonującą defensywę oraz stanowienie zwartego kolektywu.

Według redaktora „Futbolu po skandynawsku” FC Midtjylland jest rzeczywiście zespołem, a nie zbiorem indywidualności. Tych jednak nie brakuje. – Na pewno Evander jest zawodnikiem ponadprzeciętnym. Doskonały technicznie, mogący zagrać cudowną piłkę z niczego Pione Sisto i Andreas Dreyer to doskonali skrzydłowi, pierwszy bardzo szybki i silny, drugi lepszy technicznie. Choć oboje są dobrzy również w tych „słabszych elementach gry”. Piłkarzem wartym uwagi jest Jens Cajuste. To nie największa gwiazda, ale 19-letni talent, Szwed jest doskonałym przecinakiem, potrafiącym doskoczyć w dobrym momencie, a także utrzymać zespół przy piłce – zwraca uwagę Morawski.

Duńskie media nie mają wątpliwości, że „Wilki” zakończą fazę grupową LM na ostatnim miejscu w swojej grupie. Biorąc pod uwagę dotychczasowe kłopoty FC Midtjylland w europejskich pucharach, sam awans jest już olbrzymim sukcesem. Pozostaje jedynie obserwować, co najlepszego do zaoferowania ma klub z niewielkiego miasteczka w Jutlandii.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze