Michał Chrapek: We Włoszech zabrakło mi szczęścia [WYWIAD]


W trakcie krótkiej rozmowy Michał Chrapek opowiedział nam o swojej karierze klubowej, a także o tym, jak wspomina swoje występy w reprezentacji U-21

9 lutego 2022 Michał Chrapek: We Włoszech zabrakło mi szczęścia [WYWIAD]
Rafal Rusek / PressFocus

Michał Chrapek to piłkarz, który od lat błyszczy na boiskach naszej rodzimej ekstraklasy. Reprezentant Piasta Gliwice nieraz już udowadniał swoje umiejętności w trakcie meczu. W wywiadzie opowiedział nam, jak on sam widzi swoją karierę. Rozmawialiśmy o tym, jak wspomina grę we Włoszech oraz jak ocenia dotychczasowy przebieg swojej kariery.


Udostępnij na Udostępnij na

Jesteś wychowaniem Wisły Kraków, jednak swój pierwszy sezon w seniorskiej piłce rozegrałeś na wypożyczeniu w Kolejarzu Stróże. Czy uważasz, że właśnie dzięki temu wypożyczeniu rozwinąłeś się na tyle, aby później regularnie występować w pierwszym zespole Wisły?

Jeszcze przed wypożyczeniem do Kolejarza zadebiutowałem w Wiśle Kraków, więc to obycie z seniorami już miałem. Był to jednak tylko jeden mecz, a to wypożyczenie dało mi naprawdę dużo. Dzięki temu lepiej obyłem się z seniorami, podostawałem po kościach i można powiedzieć, że zmężniałem. W tamtym okresie dostawałem również dużo minut, dzięki czemu nabrałem pewności siebie. W zespole panowała naprawdę dobra atmosfera, więc bardzo dobrze się tam czułem. Był to dla mnie dobry i potrzebny czas.

Za czasów gry w Wiśle Kraków miałeś okazję współpracować z ikonicznym polskim trenerem, Franciszkiem Smudą. Jak wspominasz treningi pod okiem tego szkoleniowca? Czy nauczyłeś się czegoś dzięki tej współpracy?

Nauczyłem się bardzo dużo, a samą współpracę wspominam bardzo dobrze. Do dzisiaj utrzymujemy kontakt z trenerem, czasami ze sobą rozmawiamy. Tę współpracę pamiętam bardzo dobrze, ponieważ wtedy trener mi zaufał i ja też odwdzięczałem się dzięki temu zaufaniu – na boisku. Tak jak powiedziałem, ten okres wspominam bardzo dobrze, mieliśmy fajną drużynę, świetnie się czułem w tym zespole. Wówczas gra sprawiała mi naprawdę dużo radości i na pewno to był dla mnie dobry czas.

Po dwóch latach gry w ekstraklasie zdecydowałeś się na transfer do Włoch. Co motywowało Cię do takiego ruchu transferowego i jak wspominasz swoją przygodę w wówczas drugoligowej Catani?

Przede wszystkim chciałem się rozwijać. Catania wypatrzyła mnie w trakcie zgrupowania reprezentacji U-21. Później zaczęła mnie obserwować, a że w Wiśle miałem wtedy dobry czas, to zaowocowało transferem. We Włoszech zabrakło mi szczęścia, podpisałem kontrakt na cztery lata, a w Catani grałem tylko rok. W pierwszym sezonie rozegrałem bodajże 23–24 mecze, więc myślę, że jak na pierwszy sezon w nowej lidze i innym otoczeniu dałem radę. W głowie już nastawiałem się na drugi rok, niestety się nie udało. Szefostwo klubu postanowiło pójść na skróty i po tym, jak wróciłem z urlopu, okazało się, że klub został zdegradowany o klasę niżej za korupcję. Przyjechałem po wakacjach i razem z resztą drużyny przebierałem się już w szatni rezerw. Wtedy zdałem sobie sprawę, że raczej więcej tam nie pogram. Ten okres wspominam zdecydowanie fajnie, żyłem wtedy na Sycylii. Codziennie miałem tam dobrą pogodę, życie we Włoszech jest naprawdę piękne, polecam każdemu, ale tak jak powiedziałem, brakło mi trochę szczęścia w tej przygodzie.

Czy uważasz, że dzięki temu wyjazdowi stałeś się piłkarzem kompletnym? Czy może jednak żałujesz tej decyzji?

Nie, nie żałuję, ponieważ dzięki temu zobaczyłem, jak wygląda piłka nożna za granicą i jak wygląda podejście do tego sportu w innym kraju. Na pewno jest duża różnica między piłką nożną w Polsce a we Włoszech. Ten rok właśnie pod tym względem dużo mi dał. Samo moje podejście do treningów trochę się zmieniło, tak że ten czas dużo mnie nauczył względem przyszłych lat.

W międzyczasie miałeś okazję występować na kwalifikacjach do młodzieżowych mistrzostwach Europy U-21. Co czułeś, gdy strzeliłeś swoją pierwszą bramkę dla reprezentacji?

Ogromną radość i dumę oczywiście. To był dla mnie naprawdę super okres, byliśmy niesamowitą drużyną. Żałuję, że nie udało nam się nic osiągnąć z tym zespołem, bo wydaje mi się, że nasz rocznik 1992 był naprawdę bardzo mocny i byliśmy blisko awansu na mistrzostwa Europy. Szkoda, bo był to naprawdę fajny czas, ale też w tym najważniejszym momencie kilku chłopaków pojechało na pierwszą reprezentację. To nas mocno osłabiło. Wydaje mi się, że jeżeli kilka tych „osłabień”, których z nami wtedy nie było, grałoby z nami na tych eliminacjach w późniejszej fazie, raczej pojechalibyśmy na mistrzostwa Europy.

Niestety w tamtych kwalifikacjach Polska zajęła trzecie miejsce, mając tyle samo punktów co Grecja i nie zakwalifikowała się do ME U-21. Jaki nastrój panował w szatni po tym, jak ostatecznie nie udało się awansować na turniej zasadniczy?

Wielka złość i rozczarowanie. Tak jak wspomniałem, zdawaliśmy sobie sprawę z potencjału tej drużyny i jak to wszystko funkcjonowało na boisku oraz poza nim. Szkoda, byliśmy naprawdę blisko i też osobiście czułem, że ta drużyna jest bardzo silna, bardzo dobra. Jednak w tym kluczowym momencie, tak jak wspominałem wcześniej, kilku zawodników pojechało na zgrupowanie pierwszej reprezentacji i po prostu bardzo ich brakowało w tych najważniejszych meczach.

Czy po powrocie zauważyłeś znaczące różnice w metodach treningowych między Polską a Włochami?

Tak jak powiedziałem wcześniej, różnica jest bardzo duża, przede wszystkim w podejściu do samego treningu. W Polsce zdarzało mi się być w klubach, w których zawsze dwóch, trzech zawodników narzekało, że treningi są za mocne, za lekkie, że są „takie i takie”. Natomiast we Włoszech podejście było zupełnie inne. Mimo że bardzo ciężko trenowaliśmy, to nie widziałem piłkarza, który by krzywił minę, tylko po prostu pracował na 100%. I to była dla mnie taka największa różnica.

Później przyszedł transfer do Trójmiasta. Dwa sezony w Lechii nie należały do najlepszych w twojej karierze. Jednak po przejściu z nadmorskiego klubu do Śląska Wrocław zacząłeś się prezentować zdecydowanie lepiej. Z czego to wynikało? Zmian trenera, środowiska czy może pozycji?

Może zabrzmi to zabawnie, ale w Lechii Gdańsk byłem w najlepszej formie, jaką dotychczas pamiętam. Wtedy naprawdę bardzo dobrze się czułem na treningach i tak naprawdę to jest trochę śmieszne, bo mało tam grałem. Po Lechii był czas Śląska, zaczęło się w okresie zimowym, na Amber Cup. Występowałem na tym turnieju, dobrze się prezentowałem. To właśnie wtedy zaczepił mnie trener Urban i zaproponował, żebym przyszedł do Śląska. Za pierwszym razem odmówiłem, bo w Lechii graliśmy o puchary i tak naprawdę o mistrzostwo do ostatniej kolejki. Wtedy chciałem jeszcze zostać w Gdańsku i powalczyć o swoją pozycję oraz o jakieś historyczne trofeum. Zostałem, a po czasie okazało się, że to była zła decyzja, dlatego jeszcze w czerwcu odszedłem z Lechii i podpisałem nowy kontrakt ze Śląskiem. Okres we Wrocławiu wspominam naprawdę bardzo dobrze. Wspaniali ludzie, wspaniały klub, bardzo dobrze się tam czułem, do dzisiaj mieszkam we Wrocławiu. To miasto bardzo mi się podoba, a o tym zespole mogę mówić w samych superlatywach.

We Wrocławiu byłeś kluczowym zawodnikiem zespołu, w pewnym momencie można nawet było odnieść wrażenie, że stajesz się liderem. Co w takim razie spowodowało, że nie zdecydowałeś się przedłużyć kontraktu z wrocławianami?

Myślę, że było kilka takich spraw, niedociągnięć, ale nie chciałbym w mediach o nich mówić. Stało się, jak się stało, i na tym zamykam temat. Chciałem zostać we Wrocławiu, bardzo mi na tym zależało, bo dzieci, synowie właśnie tutaj chodzą do szkoły i do przedszkola. Niestety sprawy potoczyły się inaczej, ale dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że to była bardzo dobra decyzja. Nie żałuję tego, wręcz przeciwnie. Jestem bardzo szczęśliwy tutaj, gdzie jestem.

Obecnie występujesz w Piaście Gliwice. Czy podpisując umowę z Piastem, miałeś w głowie niedawno zdobyty tytuł mistrzowski, czy nie miało to dla Ciebie znaczenia?

Na pewno miało jakieś znaczenie. Patrzyłem też pod kątem Piasta, tak że w ostatnich latach była to czołowa drużyna w naszej ekstraklasie, bardzo dobrze poukładana. Jednak patrzyłem też na potencjał tego zespołu i widziałem, że jest ogromny. Mimo że zespół plasował się tak naprawdę gdzieś na samym dnie tabeli, w ogóle mi to nie przeszkadzało, bo wiedziałem, że to jest po prostu kwestia czasu, kiedy drużyna pójdzie w górę. Jak się okazało po czasie, tak było. Tak naprawdę zabrakło nam bardzo niewiele do pucharu i, jak powiedziałem wcześniej, uważam, że podjąłem bardzo dobrą decyzję, z której jestem dzisiaj zadowolony.

W ostatnich latach twoje liczby jak na pomocnika wyglądają naprawdę imponująco. Jak definiujesz teraz swoją pozycję?

Moja pozycja jest tam, gdzie trener mnie najbardziej potrzebuje. Staram się zawsze grać dla zespołu, zawsze mówiłem, że swoje indywidualne preferencje odkładam na dalszy tor. Chciałbym przede wszystkim, aby drużyna, w której mam możliwość występowania, wygrywała, bo wtedy po prostu ja jestem szczęśliwy i wszyscy w klubie są szczęśliwi. Wtedy pracuje się dużo lepiej, tak że na tym mi najbardziej zależy, żeby zespół wygrywał. Ostatnimi czasy jednak występuję na pozycji numer „10” albo „8”. Wydaje mi się, że to są pozycje, na których ostatnio gram najczęściej.

Ostatnie pytanie na koniec. Czy myślałeś już o tym, gdzie chciałbyś zakończyć karierę? Czy kibice z Krakowa mogą liczyć na Twój powrót za kilka lat?

Powiem tak, piłka jest tak dynamiczna i tak szybka, że nie chcę planować, gdzie skończę, gdzie będę i co będzie. Teraz jestem bardzo szczęśliwy w Gliwicach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze