Metalist grał, Olympiakos strzelił


W jednym z najmniej ciekawych dla przeciętnego kibica spotkań 1/8 finału Ligi Europy Metalist Charków podejmował Olympiakos Pireus. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie lepsi byli gospodarze, jednak nie potrafili strzelić bramki. Skuteczni byli goście, którzy grając gorzej, wywieźli z Charkowa jednobramkową zaliczkę i znajdują się w bardzo dobrym położeniu przed rewanżem.


Udostępnij na Udostępnij na

Ukraińcy to rewelacja tego sezonu Ligi Europy. Z łatwością wygrali grupę, zostawiając za sobą m.in. Austrię Wiedeń i AZ Alkmaar. W 1/16 finału sensacyjnie wyeliminowali Red Bull Salzburg, zdobywając w dwumeczu aż osiem bramek.

Olympiakos sezon rozpoczął w bardziej prestiżowej Lidze Mistrzów, jednak nie poradził sobie z Arsenalem oraz Marsylią, zajmując dopiero trzecie miejsce w grupie. Podopieczni Ernesto Valverde za sobą zostawili jedynie Borussię Dortmund. Rozgrywki Ligi Europy rozpoczęli skromną jednobramkową wygraną z Rubinem Kazań. Zaliczka z Rosji została zachowana w rewanżu, ponieważ Olympiakos wygrał przed własnymi kibicami także 1:0

Po wyrównanych początkowych minutach gry pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie gospodarze, jednak strzał Guaye został zablokowany przez grecką defensywę. Inicjatywę zdecydowanie przejęli gospodarze, a piłkarze z Pireusu ograniczali się do niegroźnych kontr. W 18. minucie pojedynku piłkę z boku boiska dośrodkowywał pomocnik gospodarzy, a niepewnej interwencji Megyerego nie wykorzystał Taison. Chwilę później serię ataków przeprowadzili podopieczni Markiewicza, ale kiedy udało się im wejść w pole karne, futbolówka była szybko wybijana. 120 sekund później z 25. metra strzelał Cristaldo, jednak jego uderzenie w żaden sposób nie zagroziło ekipie z Pireusu.

W 25. minucie ten sam zawodnik nie wykorzystał dobrej wrzutki Sosy i strzelił minimalnie obok słupka. Golkiper gości miał naprawdę sporo roboty, ponieważ po kilku momentach musiał bronić niezły strzał Xaviera, a zaledwie 60 sekund później bliski umieszczenia piłki w siatce był Taison.

Na pięć minut przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę Olympiakos za sprawą Maniatisa oddał wreszcie strzał na bramkę, jednak futbolówce bliżej niż do siatki było na trybuny. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, ale wrzutka z rzutu wolnego była mało precyzyjna i wynik nie uległ zmianie.

Drugą połowę zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście, stwarzając kilka groźnych akcji i dopinając swego w 50. minucie. Wtedy po dośrodkowaniu Mirallasa piłkę nieporadnie wybijał obrońca Metalista, co wykorzystał David Fuster, pakując futbolówkę do siatki. Olympiakos w ten sposób zrealizował plan minimum na dzisiejszy pojedynek. Pięć minut później do wyrównania mógł doprowadzić Edmar, jednak uderzył minimalnie nad poprzeczką. Piłkę po raz kolejny dobrze wrzucał Sosa.

Do podbramkowych sytuacji systematycznie dochodzili zawodnicy Metalista, jednak nie potrafili wpakować piłki do siatki.

W 65. minucie świetną okazję do podwyższenia miał Djebbour, ale wychodząc sam na sam z bramkarzem, zagmatwał się w dryblingu i stracił piłkę. Moment później mogło być 1:1, kiedy dwóch graczy Olympiakosu ograł Sosa, po raz kolejny dobrze wrzucił w pole karne, ale stuprocentową sytuację zmarnował Taison.

82. minuta okazała się feralna dla gospodarzy, ponieważ od tej pory musieli radzić sobie w dziesiątkę, gdyż czerwoną kartkę za ostry faul otrzymał Edmar. Przyjezdni cofnęli się do defensywy i czekali na kontry. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie pomimo kilku akcji Metalista i powody do radości mają kibice Olympiakosu, który tak samo jak w 1/16 finału w spotkaniu wyjazdowym wypracował sobie cenną jednobramkową zaliczkę.

Najnowsze