Tylko remisem skończył się pojedynek mistrza Francji, Marsylii, z Lorient. Strata dwóch punktów może obrońców tytułu wiele kosztować, bo już we środę Lille będzie miało okazję do zwiększenia dzielącego ich dystansu. W innych dzisiejszych spotkaniach trwała zażarta walka o utrzymanie. Swoje mecze wygrały Caen i Nancy, a do strefy spadkowej powróciło Monaco po remisie z Lens.
Piękny futbol w Bretanii
Obie strony pojedynku zaprezentowały zebranym na stadionie w Lorient bardzo dobre widowisko. Padły aż cztery bramki, a emocje trzymały obserwatorów do samego końca. Tym bardziej, że mecz ten mógł mieć decydujące znaczenie w walce o mistrzowski tytuł. Jeszcze niedawno na tym samym obiekcie jeden punkt gospodarze urwali prawdopodobnie przyszłym mistrzom kraju, czyli Lille, będąc zespołem znacznie lepszym. Do podobnej niespodzianki doprowadzić chcieli również dzisiaj.

Mecz z większą werwą rozpoczęła Marsylia, która wiedziała, iż jakiekolwiek potknięcie w pozostałych do końca sezonu spotkaniach, odbierze im tytuł. Przewaga gości udokumentowana została już po pierwszym kwadransie gry. Jeden z najlepszych tego wieczoru na boisku, Loic Remy, zakręcił w pełnym biegu Bruno Ecuele-Mangą i pokonał Lionela Cappone’a, który zastępował kontuzjowanego Fabiena Audarda. Napór „Les Phoceens” trwał. Pięć minut później o użycie gwizdka pokusić się mógł pan Tony Chapron, lecz arbiter uznał, iż Andre Ayew był czysto powstrzymywany przez Gregory’ego Bourillona w obrębie „szesnastki”. Sytuacja mocno dyskusyjna.
Chwilę później powinno być już 2:0, lecz zawiedli tym razem sami piłkarze OM. Po indywidualnej akcji starszego z braci Ayew do dośrodkowania doszedł Remy, który zawinął obrońcę i uderzył na bramkę. Świetne zachował się Cappone, interweniując instyktownie, a przy próbie dobitki fatalnie przestrzelił Mathieu Valbuena. Reprezentant Francji nie będzie mógł tego meczu zaliczyć do udanych.
Do końca pierwszej odsłony spotkania kibice nie oglądali żadnych gorętszych momentów pod obiema bramkami, ale co warto zauważyć ostatnie minuty przed przerwą należały zdecydowanie do Lorient, które opanowało zmasowane ataki rywali i coraz dłużej utrzymywało się przy piłce.
Odpoczynek między połowami więcej wniósł do gry gospodarzy, którzy natychmiast po wznowieniu zawodów ruszyli do przodu. Już w pierwszej minucie Kevin Gameiro wywalczył rzut rożny, z którego padła wyrównująca bramka. Asystę, jedenastą w sezonie, zaliczył Morgan Amalfitano, a świetnie do dośrodkowania kolegi z drużyny wyskoczył Lamine Kone, nie dając szans Steve’owi Mandandzie.
Od tego momentu istniała na boisku tylko jedna drużyna, a przynajmniej tylko jedna potrafiła konstruować ciekawe i groźnie akcje. Marsylczycy ograniczyli się do niecelnych uderzeń z dystansu. Próbowali Taye Taiwo i Charles Kabore. Przewaga „Les Merlus” była niezaprzeczalna, lecz ich wysiłki wynagrodzone zostały dopiero na 10 minut przed końcem meczu. 21 bramkę w sezonie zdobył Gameiro, gdy uprzedził Mandandę przy dośrodkowaniu Yanna Jouffrego i wpakował futbolówkę do siatki. Trzeba przyznać, że wprowadzony po przerwie Jouffre wprowadził w poczynania swojego zespołu mnóstwo ożywienia, czym zdecydowanie spełnił nadzieje szkoleniowca Lorient, Christiana Gourcuffa. Sensacja wisiała na włosku.
Ewentualna porażka „Les Phoceens” dałaby szansę piłkarzom Lille już we środę zapewnienia sobie mistrzowskiego tytułu. Od tej katastrofalnej perspektywy uratował gości w 88. minucie rezerwowy Andre-Pierre Gignac. Napastnik OM poradził sobie z obrońcą na plecach i pokonał bramkarza FCL strzałem w krótki słupek, czym ponownie pokazał, iż świetnie odnajduje się w roli zmiennika. W doliczonym czasie gry piłkę meczową zmarnował Benoit Cheyrou. Pomocnik OM otrzymał dokładne zgranie przez Remy’ego, lecz będąc przed pustą bramką uderzył w piłkę za lekko, czym pozwolił doskoczyć do niej golkiperowi „Morszczuków”.
Remis traktowana jest przez gości jak porażka. Jeżeli we środę swój zaległy mecz z Sochaux wygra Lille, to powiększy swoją przewagę nad Marsylią do sześciu punktów. Mistrzostwo praktycznie będzie już wtedy w rękach „Les Dogues”. Dla Lorient podział punktów również nie jest spełnieniem marzeń. Podopieczni Christiana Gourcuffa wciąż liczą się w walce o europejskie puchary i obecnie tracą do szóstego Sochaux trzy oczka.
Zażarta walka o utrzymanie
W dole tabeli kontynuacja zaciętej rywalizacji, by nie zająć ostatniego spadkowego miejsca. Dziś swoje mecze wygrały Caen 2:0 z Montpellier i Nancy 3:0 z Niceą, zaś w ostatniej chwili z trzema punktami pożegnać musieli się piłkarze Valenciennes i Monaco, tracąc wyrównujące gole odpowiednio w 87. i 94. minucie meczu. Tym samym w strefie spadkowej, obok ostatecznie zdegradowanych Arles Avignon i Lens znalazło się klub z Księstwa, który dał sobie wydrzeć niemal pewne zwycięstwo nad Lens.
Arles nareszcie z punktami
Drugi raz w tym sezonie, a po raz pierwszy w tej rundzie trzy punkty zdobyli piłkarze najgorszego w lidze Arles Avignon. Klub z Prowansji po bramce Kamela Ghilasa pokonali na własnym boisku słabą ostatnio Tuluzę. Dzięki temu na koncie zespołu jest już 17 punktów, które jednak niewiele zmieniają w ich fatalnym położeniu. Godna podziwu jest jednak ich determinacja w ostatnich ligowych spotkaniach, która popsuć może jeszcze niejednemu przeciwnikowi humory.