Drużyna Górnika w 2016 roku opuściła najwyższą klasę rozgrywkową w Polsce po sześciu latach. Z ligi w swojej historii drużyna z Zabrza spadała trzykrotnie, w sezonach: 2015/2016, 2008/2009 i 1977/1978. Po degradacji w 2016 faktycznie nie było pozytywów, by szukać szybkiego powrotu do ligi. Wtedy właśnie do klubu 1 lipca przybył Marcin Brosz. Trener o umiejętnościach nie tylko do budowania formy pojedynczych zawodników, ale, co szokujące dla ekstraklasy, także całej drużyny.
Górnik spadał jako drużyna z najmniejszą liczbą zwycięstw w sezonie, czyli sześć. Jednym z najlepszych zawodników tamtego składu był Roman Gergel, co mówi trochę o tym, jak dawno to było. W bramce na początku stał Przyrowski, później zmienił go Kasprzik. Drużynę od początku sezonu trenował Leszek Ojrzyński, którego tymczasowo zastąpił Jan Żurek, by dokończyć sezon. Tamten Górnik nie grał fatalnie, ale nie był też drużyną z doskonałym pomysłem na grę. Z drugiej strony dawał neutralnej publice dobre widowiska, np. wyniki takie jak porażka z Piastem 3:2 w Gliwicach. Wtedy Bartosz Iwan w doliczonym czasie gry mógł dać zwycięstwo. Był też genialny mecz w 18. kolejce przeciwko temu samemu Piastowi, w którym cztery gole strzelił Roman Gergel, a Górnik wygrał 5:2. Potrafił zremisować z Legią u siebie czy z Lechem w Poznaniu, ale to było za mało, by się utrzymać. Umiał urywać punkty lepszym od siebie, lecz przegrywał na przykład z Termalicą, z ówczesnym beniaminkiem ugrał zaledwie dwa punkty w trzech spotkaniach. Lecz to słowami wstępu. Wróćmy teraz do bohatera naszego artykułu.
Brosz: Początek
Trener Brosz wychował się w tradycyjnej śląskiej rodzinie i widać to w tym, jak mówi o swojej pracy. To szkoleniowiec, który nie pozwala swoim zawodnikom chodzić po herbie klubu czy rzucać na ziemię jego koszulkami. Dla mnie to trener, którego przyjemnie się słucha, jest stonowany i spokojny, który wie, na co w danym momencie stać jego drużynę, czego jej brakuje, a jakie są jej mocne strony. Trener stanowczy, mądry taktycznie i niedający się ponieść emocjom.
Obecny selekcjoner Górnika ma ciekawą karierę trenerską, a w niej dużo awansów. Na początku jako trener Polonii Bytom wprowadził ten klub do I ligi. Następnie niespełna rok pracy w Koszarewie Żywiec zaowocował awansem do III ligi, potem przygoda z Podbeskidziem, tam awans z II do I ligi. Następnie przejście w środku sezonu do Odry w 2009 roku, której nie zdołał utrzymać w ekstraklasie. Dalej był Piast, z którym osiągnął awans najpierw do najlepszej polskiej ligi, a następnie do europejskich pucharów. Tam jednak gliwiczanie zakończyli swoją przygodę w 2. rundzie rozgrywek, a sam trener stracił pracę w maju 2014 roku.
Staże
W swojej karierze obecny trener Górnika odbył kilka ciekawych staży za granicą. Przyglądał się pracy takich szkoleniowców, jak: Rafa Benitez, Jose Mourinho czy Jürgen Klopp w Borussi Dortmund. Po odejściu z Piasta w swojej karierze trenerskiej Brosz tak naprawdę miał chwilę na przerwę od trenowania. Wtedy właśnie pojechał na kolejny staż, tym razem do Brendana Rodgersa w Liverpoolu. Marcin Brosz to człowiek bardzo realistycznie podchodzący do swojego życia i twardo stąpający po ziemi. Nie ma komfortu jak trenerzy w Lechu czy Legii. Tam przychodzą zawodnicy z umiejętnościami piłkarskimi, najlepsi z rodzimej ligi lub zaciąg z zagranicy. Zabrzańska drużyna nie ma budżetu, by pozwolić sobie na taką politykę. Tutaj ekipę trzeb budować co sezon, licząc się z tym, że najlepiej grający zawodnicy mogą z końcem rozgrywek opuścić drużynę i pozostaną niezastąpieni, a jednak trener będzie musiał jakoś tego dokonać. I w takich miejscach to szkoleniowiec musi wykazać się swoim kunsztem. Taki człowiek musi pokazać, że drużyna dalej będzie funkcjonować, bo on potrafi najlepsze elementy zastąpić nowymi, które wcale na takie nie wyglądają.
I liga
I tak po ponad rocznej przerwie w 2015 roku trener Brosz trafia do Korony Kielce. Tam wraz z drużyną „Złocisto-krwistych” udaje mu się rozegrać stabilny sezon, zajmuje w nim 12. miejsce w ligowej tabeli. Przenosi się do Górnika Zabrze na początku lipca 2016. Od jego przyjścia mija 338 dni – po takim okresie pracy Górnik, zajmując drugie miejsce w I lidze, awansuje do ekstraklasy. Awans pieczętuje w Puławach dzięki golowi sprowadzonego do Zabrza na początku sezonu Hiszpana – Igora Angulo. Górnik nie zaczyna fenomenalnie swojej przygody z I ligą. Porażka w Legnicy, remis u siebie ze Stalą Mielec, a następnie przegrany mecz w Tychach. Potem w końcu w pierwszym składzie pojawia się Angulo, a dobre spotkanie przeciwko Siedlcom rozgrywa Roman Gergel, strzelając dwa gole.
Angulo strzela swojego debiutanckiego gola w lidze w Sosnowcu. Górnik nadal nie przekonuje wynikami. Po sześciu spotkaniach tylko jedno zwycięstwo. Ale później drużyna z Zabrza zaczyna grać. Notuje osiem starć bez porażki, co prawda więcej wśród nich remisów niż zwycięstw, ale coś zaczyna się dziać. Jest szalony mecz w Bielsku zakończony wynikiem 3:3. Nie można też zapominać, że ten świeżo budowany projekt okazuje się lepszy od Legii w Pucharze Polski. Z tą Legią, która w tym samym sezonie strzela gola na Bernabeu, remisuje z Realem w Warszawie i zajmuje w grupie Ligi Mistrzów trzecie miejsce przed Sportingiem Lizbona. Ta drużyna dopiero kreowana przez Marcina Brosza dociera w końcu do ekstraklasy. Igor Angulo jest częścią składową tego sukcesu. 32-letni wtedy napastnik z Hiszpanii strzela w sezonie 17 goli, zostaje królem strzelców I ligi. W pierwszej jedenastce pojawia się powoli Szymon Żurkowski, który też będzie miał swoje pięć groszy w sukcesach Górnika za kadencji trenera Brosza.
Zabrzański rycerz
Górnik Brosza w ekstraklasie cieszy oko. To drużyna, która wchodzi do ligi z drzwiami, nie boi się rywali i gra ładnie dla oka. Na starcie rozgrywek 2017/2018 zaskakuje wszystkich, unosząc stadion w Zabrzu do gwiazd. Dobrze ustawiony zespół, z gwiazdą w postaci Angulo, ogrywa u siebie 3:1 tę wspaniałą Legię z poprzedniej kampanii. To w tej drużynie fantastyczny sezon rozgrywa Rafał Kurzawa. Tu zalicza, jak dotychczas najlepszy, sezon Mateusz Wieteska, grając w parze z Danim Suarezem. Rozwija się Damian Kądzior, który dołącza do drużyny z Wigier Suwałki. Swoją markę zaczyna budować Szymon Żurkowski, by dostać szansę wyjazdu do Włoch.
W tamtym sezonie Górnik oglądało się dobrze. To była drużyna nastawiona ofensywnie, dążąca do zdobywania goli, niekoniecznie przejmując się traconymi bramkami, bo miała Angulo, który pozwalał jej strzelić więcej od rywala. Ta grająca drużyna trenera Brosza dostarczała kibicom z Zabrza i tym bezstronnym wiele rozrywki. Mecz, w którym padło sześć goli, który Górnik zremisował 3:3 z Cracovią, mógł być tego flagowym przykładem. Zespół dotarł do grupy mistrzowskiej, w której udało mu się zagrać nie najgorzej. Skończył sezon ostatecznie na czwartym miejscu. W Polsce naprawdę byliśmy wtedy pod wrażeniem pracy trenera Brosza. Górnik poza Angulo nie posiadał piłkarzy, o których było głośno. To nie były wielkie nazwiska. Jednak w talii trenera Brosza okazali się wystarczający, by konkurować z wszystkimi. Zarówno tymi, którzy ostatecznie okazali się od nich w sezonie 2017/2018 lepsi, i od tych, których wyprzedzili. Tych drugich natomiast było znacznie więcej.
Drugi sezon w ekstraklasie
W kolejnym sezonie z trenerem Broszem na ławce Górnika zabrzańska drużyna nie sięga już tak wysoko w tabeli ekstraklasy. Odchodzi wielu znaczących graczy takich jak Rafał Kurzawa i Damian Kądzior. Pojawia się za to zawodnik, który obecnie ma swój najlepszy okres w Górniku, czyli Jesus Jimenez. Kolejny Hiszpan do kadry trenera Brosza. Jednak odchodzi Wieteska, a Dani Suarez nie gra tak jak w poprzednim sezonie. Górnik nadal próbuje grać swoje, opiera się na Igorze Angulo, który zostaje królem strzelców ekstraklasy z 24 trafieniami. Trener Brosz szuka nowych rozwiązań w tym sezonie pośród młodych polskich zawodników. Pojawiają się tacy piłkarze, jak: Liszka, Smuga, Gryszkiewicz czy Wiśniewski. To oni dostają szansę wyjścia w pierwszym składzie. Dochodzi do momentu, że parę stoperów tworzą wypożyczony z Włoch Bochniewicz i Wiśniewski. Z gorszym poziomem niż rok wcześniej Górnik pozostaje w lidze po grze w grupie spadkowej. Zajmuje 11. miejsce.
Początek trzeciego sezonu
Górnik na starcie poprzednich rozgrywek wygląda gorzej. To nie jest ta sama drużyna, która rozpędem brała ligę po awansie. Początku sezonu zabrzan nie można uznać za mocne uderzenie, lecz raczej za powolny pociąg ruszający ze stacji kolejowej. Drużyna też wygląda inaczej. Awansując, jej wyjściowa jedenastka składała się w większości z Polaków. Teraz na bramce stoi Martin Chudy, do środka pola wprowadzani są: Manneh, Jimenez i Angulo w ataku. Na bokach obrony występuje Erik Janza z Borisem Sekuliciem. Początek sezonu 2019/2020 to okres, w którym Górnik jest na równi, która powoli się przechyla, by drużyna zaczęła z niej zjeżdżać. Przed przerwą spowodowaną pandemią koranawirusem plasuje się na 11. miejscu.
Zabrzański rycerz powstaje?
I tak trafiamy do końca sezonu, kiedy Marcin Brosz przygotowuje drużynę do tego, by utrzymać się po powrocie w lidze. Nie powinno to być trudne, bo mają dziewięć punktów nad 14. Koroną. Górnik notuje dobre wyniki, wygrywa z Legią i ŁKS-em, remisuje z Lechią i Piastem. Kończy rundę zasadniczą na dziewiątym miejscu. Do ósmej Lechii drużynie z Zabrza zabrakło dwóch punktów. Przeciętnie w rundzie wiosennej gra Prochazka sprowadzony zimą, za to z dobrej strony pokazuje się wypożyczony do końca sezonu Jirka. Do zespołu na końcówkę kampanii przybywa dwóch Greków z AEK-u Ateny, którzy pomagają drużynie w osiąganiu dobrych wyników podczas pobytu w grupie spadkowej. Sezon 2019/2020 Górnik kończy tam, gdzie zaczął po podziale na grupy, czyli na dziewiątym miejscu. Osiąga lepszy wynik niż rok temu, ale w gorszym stylu niż ten, który pokazał kibicom zaraz po awansie do ekstraklasy.
Obecnie
Górnik rozpoczął sezon fenomenalnie. W czterech spotkaniach wygrał wszystko i jest liderem ekstraklasy, będąc drużyną, która jako jedyna nie straciła punktów. Posiada nowego lidera w postaci Jesusa Jimeneza. Formę zbudował Roman Prochazka. Wyśmienicie na starcie prezentuje się w środku pola Alasana Manneh. Dobrze funkcjonują wahadłowi w postaci Janzy i Masosurasa wypożyczonego na sezon z Olympiakosu. Do tego są dwaj nowo ściągnięci do zespołu zawodnicy – Bartosz Nowak, który zdobył już dwa gole i zanotował tyle samo asyst, oraz Alex Sobczyk, który zagrał fenomenalny mecz z Legią, a w obecnych rozgrywkach ma już bramkę i cztery asysty. Taki Górnik chcielibyśmy oglądać jak najdłużej i miejmy nadzieję, że tak będzie, ponieważ w Zabrzu zasługują na tytuł po latach. Wyniki zespołu ze Śląska to sukces drużyny. Drużyny, którą zbudował Marcin Brosz. Jednak mimo wszystko po czterech kolejkach nie można nikogo koronować na mistrza Polski.
***
Christopher Nolan nakręcił trzy części Batmana, skończył na tej trylogii. Praca trenera Brosza związana z Zabrzem też ma takie swoje części. Trener pojawił się w klubie i zaczął nim straszyć I ligę, by w pierwszym sezonie pracy awansować do ekstraklasy. Tam wszedł z mocnym uderzeniem i walczył z tymi teoretycznie silniejszym skutecznie. Wychodził z pojedynków z Legią czy Lechem zwycięsko. Broniąc się nie tylko wynikiem, ale stylem, w jakim go osiągał. Później przyszły gorsze sezony, odeszli kluczowi piłkarze w układance trenera zabrzan. W Górniku trener Marcin Brosz dostał szansę, by pracować dalej z drużyną po dwóch gorszych sezonach, i faktycznie dobrze wykorzystał ten czas. Górnik jest obecnie dobrze pracującą maszyną. Są rzeczy do poprawy, ale są też takie, które odpłacają się za ciężką pracę na treningach. Dowodem na to, jak drużyna jest poukładana, pozostaje to, że po odejściu Bochniewicza nadal jest życie w obronie Górnika. Nawet w tym tak trudnym do zrozumienia dla wielu innych drużyn ekstraklasy ustawieniu z trzema środkowymi obrońcami.
Czy historia skończy się po tym sezonie? Czy zabrzański cykl o Broszu zakończy się jak trylogia Batmana wykonana przez Nolana? Nie wiem. Dlatego oglądamy ekstraklasę, bo mimo tego, jak czasem słabo wygląda i prezentuje się w Europie, to pisze piękne historie. Miejmy tylko nadzieję, że ta Marcina Brosza zakończy się sukcesem. Sukcesem wraz z jego drużyną z Zabrza.
Popraw miejsce urodzenia Marcina - nie Knury ino Knurów. Polecam Wikipedię
Marcin z Knurowa.