Manuel Locatelli – kolejny reanimowany przez Sassuolo. Teraz kadra


Wychowanek Milanu, z którego Sassuolo zrobiło podstawowego kadrowicza. De Zerbi odmienił kolejnego zawodnika

30 marca 2021 Manuel Locatelli – kolejny reanimowany przez Sassuolo. Teraz kadra
https://www.sassuolo2000.it

Kiedy Milan go oddawał, nie spodziewał się takiego rozwoju u tego zawodnika. Przez dziewięć lat nikt nie umiał oszlifować diamentu, który nazywał się Manuel Locatelli. Dzisiaj jest to lider Sassuolo, który imponuje równą formą przez cały sezon. Selekcjoner Mancini docenia jego osiągnięcia i przemianę, regularnie powołując go do reprezentacji Włoch. Teraz to reprezentant kraju pełną gębą. Jest członkiem tercetu środka pola wraz z Verrattim i Barellą.


Udostępnij na Udostępnij na

Jednak jego gra w kadrze „Azzurrich” nie powinna nas szokować. Jest to zawodnik, który podobnie jak kapitan reprezentacji, a więc Giorgio Chiellini, przeszedł przez wszystkie szczeble młodzieżowe. W Milanie więc mogą się zastanawiać, czemu nie rozbłysnął tak u nich? Dzięki czemu tak się rozwinął, że aktualnie to on dzierży rolę trzeciego pomocnika w reprezentacji narodowej? Na ten moment ma rozegranych w niej siedem meczów. Ostatni występ przypieczętował pierwszym golem w zespole Manciniego. Jednym zdaniem Manuel Locatelli przebył drogę od niechcianego w Milanie do pierwszej reprezentacji, a sporą zasługę ma w tym Sassuolo i De Zerbi.

Srebrny medal i opaska kapitańska

W młodzieżowych reprezentacjach zaczynał jeszcze podczas pobytu w Mediolanie. Pierwsze mecze rozgrywał dla zespołu U-15. Szansę debiutu dostał 19 lutego 2013 roku u trenera Antonio Rocciego. W momencie premierowego występu wychowanek Milanu miał 15 lat, 1 miesiąc i 11 dni. Półtora roku później grał już w reprezentacji do lat 16. Łącznie w najmłodszych składach „Azzurrich” uzbierał siedem występów. Jego pozycja rosła wraz z wiekiem, co widać na wykresie poniżej. Ciekawostką jednak jest to, że po kilku występach we włoskich młodzieżowych drużynach narodowych do lat 15 i do lat 16 w 2013 roku dołączył do drużyny do lat 17, z którą brał udział w mistrzostwach Europy w 2015 roku.

W 2016 roku wziął udział w mistrzostwach Europy U-19. W tym turnieju strzelił gola z rzutu wolnego. Był to drugi mecz fazy grupowej, zremisowany 1:1 z Austrią. Podopieczni trenera Paolo Vanoliego dotarli do finału całej imprezy rozgrywanej w Niemczech. Niestety w samym finale ulegli rówieśnikom z Francji 0:4 i musieli zadowolić się srebrnym medalem. Warto podkreślić, że jest to jedyny sukces Locatellego wraz z reprezentacjami młodzieżowymi.

23 marca 2017 roku, w wieku 19 lat, zadebiutował na bezpośrednim zapleczu, czyli w kadrze U-21 w towarzyskim meczu z Polską. Ten debiut pozwolił mu na udział w mistrzostwach Europy rozgrywanych w naszym kraju. Zaliczył na nich dwa wejścia z ławki rezerwowych. Na premierowe trafienie w reprezentacji do lat 21 musiał czekać długo, bo do 25 marca 2019 roku. Strzelił swojego pierwszego gola  w towarzyskim meczu zremisowanym 2:2 we Frosinone przeciwko Chorwacji. To zaowocowało powołaniem na mistrzostwa Europy U-21 2019 we Włoszech, gdzie wystąpił tylko w ostatnim meczu fazy grupowej. We wrześniu 2019 został kapitanem w nowym cyklu młodzieżówki pod okiem nowego trenera Paolo Nicolato.

Harmonijny rozwój już w Sassuolo oraz opaska kapitańska w reprezentacji Włoch U-21 zaowocowała powołaniem do seniorskiej reprezentacji już rok później. Roberto Mancini dał mu szansę debiutu 7 września 2020 roku. Ten zapewne miło będzie wspominał Manuel Locatelli, ponieważ odradzający się Włosi uporali się z Holandią.

Kluczem była wiara

Ostatnio w rozmowie z „La Gazzetta dello Sport” Manuel Locatelli stwierdził wprost, że tego, co jest teraz, nie osiągnąłby bez przenosin do Sassuolo dowodzonego przez De Zerbiego. To dopiero w tym klubie i w tym miejscu otrzymał prawdziwą szansę. Jak podkreśla w wywiadzie, nie skupia się obecnie na plotkach transferowych. Chce się skupićwyłącznie na swoim obecnym klubie, spłacając dług wdzięczności:

– Nie byłem porzucony, ale można śmiało powiedzieć, że już mi nie ufali. Wiedziałem, że Sassuolo to właściwy wybór. Czuję się tu ważny, nawet jeśli AC Milan był moim życiem przez dziesięć lat. Na początku walczyłem i muszę podziękować De Zerbiemu. „Juve”? Byłoby świetnie, ale teraz jest tylko Sassuolo.

Trudno się nie zgodzić z tymi słowami. Przecież wychowanek spędził przy San Siro dziesięć lat. Debiut w „Rossonerich” zaliczył już w sezonie 2015/2016, mając zaledwie 17 lat. Jednak nigdy prawdziwej szansy na zostanie numerem jeden w środku pola nie dostał, bo choć przez kolejne dwa sezony rozegrał 2357 minut, to nigdy nie otrzymał zaufania. Czegoś, co by mu pokazało, że jesteśmy z tobą jako Milan na dobre i na złe. Nie tylko wtedy, kiedy zachwycasz, ale i wtedy, kiedy masz trudności. Tak naprawdę przez cały ten czas był tylko osaczany, naciskany, kumulowano na nim całe oczekiwania. Jak wiemy, nie zawsze młody zawodnik może coś takiego udźwignąć. Dlatego Locatelli postanowił się przenieść, zmienić otoczenie, budować wszystko na nowo.

Tą oazą spokoju oraz wiarą okazało się Sassuolo. Locatellemu zależało w nowym miejscu na dużej liczbie minut i takie też zapewnienie otrzymał. Nie sposób było z tego nie skorzystać. Miał przecież na uwadze z tyłu głowy, że do zespołu z Mediolanu w jego miejsce przychodzi Tiemoue Bakayoko. Ostatecznie kluby się dogadały i za łącznie 12 milionów euro (2 miliony wypożyczenie i 10 milionów wykup) ówczesny młodzieżowy reprezentant Włoch zameldował się w nowej drużynie, w której gra do dziś.

Dziękuję tobie, De Zerbi!

Na prowincji piłkarskiej, bo przecież Sassuolo przy Milanie historycznie wypada blado, nie było od samego początku kolorowo. Wręcz przeciwnie, wyrosła ściana. Manuel Locatelli musiał o wszystko walczyć. Na początku był ledwie uzupełnieniem drużyny, a nie człowiekiem, od którego zaczyna się ustalanie wyjściowego składu.

Punktem zwrotnym, zmieniającym wszystko, okazał się miniony sezon. Wpływ na to miało kilka czynników, ale ten najważniejszy to transfer Stefano Sensiego do Interu. To po jego odejściu dopiero wszedł na dzisiejszy poziom. Ten moment okazał się przełomem, bo wtedy dopiero uwierzył w swój talent. Jego uwolnienie pozwoliło mu nie tylko fantastycznie grać w piłkę, ale i stać się liderem drużyny na boisku. Człowiekiem, który odpowiada za całą grę ekipy De Zerbiego, regulując i nadając jej tempo.

Uniesienie tego ciężaru spowodowało, że dzisiaj można go na ligowym boisku stawiać prawie na równi z Barellą, czyli obecnie najlepszym pomocnikiem Serie A. To trener Sassuolo odmienił jego karierę. Jego wiara w tego wciąż młodego zawodnika dała mu piłkarza, o którego usługi stara się jeszcze aktualny mistrz Włoch, czyli Juventus.

Warto również wspomnieć, że Sassoulo to takie piłkarskie sanatorium. To ten klub wybierają zawodnicy, którzy chcą wrócić do swojego talentu. Pierwszy był Domenico Berardi, potem Sensi i Boga. Przecież sam Lorenzo Pellegrini – aktualny kapitan Romy, tutaj się odbudowywał. To pokazuje, jak ważne jest Sassoulo dla włoskiej piłki.

Kolejny rewolucjonista?

To, co robi Mancini z kadrą Włoch, można nazwać z pełnym przekonaniem rewolucją. Włosi po nieudanych eliminacjach na mundial w Rosji stanęli przed koniecznością przebudowania całej reprezentacji. Ostali się tylko nieliczni jak kapitan Giorgio Chiellini, którego sam włoski szkoleniowiec namawiał, by został w kadrze.

Charakterystyczną cechą tej zmiany stał się styl gry reprezentacji Włoch. Owszem, ojczyzna calcio zawsze miała wspaniałych piłkarzy, których moglibyśmy wymieniać godzinami. Jednak zawsze kojarzyli nam się oni z dobrze zorganizowaną obroną, skutecznością oraz niekiedy… aktorstwem boiskowym. Teraz „Azzurri” to drużyna dominująca, operująca piłką w sposób zachwycający wszystkich. Właściwie można zaryzykować tezę, że gdybyśmy oddali im Roberta Lewandowskiego i połączyli z kreacją linii środkowej, to Włosi wygrywają Euro i mundial.

To właśnie środek pola stał się czymś, co rozpala każdego kibica włoskiej reprezentacji. Ten znakomity tercet aktualnie tworzą właśnie Locatelli, Verratti i Barella. Wszyscy młodzi i perspektywiczni. Manuel Locatelli debiutował na stadionie w Amsterdamie. Choć miał tam za przeciwników takich zawodników jak Wijnaldum czy van de Beek, to nie przejawiał żadnych kompleksów. Wręcz przeciwnie, wyróżniał się i robił to inteligentnie, bazując na tym, czym go Bóg obdarzył, czyli na sile, warunkach fizycznych i technice.

Sam Mancini sprawia wrażenie, że coraz bardziej przekonuje się do wychowanka Milanu. Świadczyć o tym mogą liczby w kadrze. Na dziewięć meczów pod wodzą byłego trenera Manchesteru City zawodnik zagrał w siedmiu. Cztery występy zaliczył od pierwszej minuty, trzykrotnie wchodził z ławki – ostatnio po wejściu strzelił nawet bramkę w wygranym meczu z Bułgarią. Czy to ostatecznie pomoże mu wygrać rywalizację z Jorginho o pierwszy skład reprezentacji? Tego z pewnością dowiemy się już latem podczas mistrzostw Europy. Locatelli zaś na pewno nie złoży łatwo broni. Patrząc na jego bagaż doświadczeń i całą karierę, zawodnik ten będzie walczył do samego końca, inaczej nigdy nie odszedłby z Milanu.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze