Lyon remisuje z Rennes, dwie bramki Jelenia


19 marca 2011 Lyon remisuje z Rennes, dwie bramki Jelenia

Z remisowego wyniku w hitowym spotkaniu Lyonu z Rennes cieszyć się mogą tylko kibice liderującego w lidze Lille. Podopieczni Rudiego Garcii wygrali kolejny mecz i mają już pięć punktów przewagi nad wiceliderem. Swoje kolejne bramki w lidze francuskiej zdobył Ireneusz Jeleń. Jego dwa trafienia dały Auxerre bardzo ważne zwycięstwo.


Udostępnij na Udostępnij na

Lyon remisuje na własne życzenie

W sobotnim spotkaniu na szczycie spotkały się zespoły Olympique Lyon i Rennes. Ci pierwsi po bardzo nieudanym rewanżu w Madrycie z Realem w Lidze Mistrzów chcieli się zrehabilitować, jednocześnie potrzebowali zwycięstwa, by nie stracić dystansu do prowadzącego Lille, gdyż walka o mistrzostwo Francji to już wszystko, co pozostało podopiecznym Claude’a Puela. Pierwsze 45 minut zdecydowanie należało do gospodarzy. Najwyraźniej wysoka porażka w Hiszpanii podrażniła ich ambicje. Ich przewagę najlepiej ilustruje statystyka oddawanych strzałów, w której „Les Gones” prowadzili do przerwy 12 do 2, a strzały te były rzeczywiście niebezpieczne. Jeszcze przy uderzeniach Jimmy’ego Brianda główką oraz Miralema Pjanicia z rzutu wolnego „Czerwono-czarni” wyszli obronną ręką, lecz w 36. minucie, gdy swoją bramkę próbował zdobyć Lisandro Lopez, skapitulować musiał Nicolas Douchez. Francuskiego bramkarza zmylił jednak wyraźny wkład w tej akcji Bafetimbiego Gomisa, który zmienił tor lotu piłki i jemu trzeba zaliczyć to trafienie.

Walka Rennes do ostatniej minuty się opłaciła
Walka Rennes do ostatniej minuty się opłaciła (fot. staderennais.fr)

Po zmianie stron obraz gry niewiele uległ zmianie. Po niecałej godzinie gry mogło dojść do kopii sytuacji bramkowej, gdyż poprawić strzał tym razem Anthony’ego Reveillere’a chciał poprawić Gomis, lecz piłka minęła słupek bramki Rennes. Nieciekawa sytuacja gości pogorszyła się jeszcze w 64. minucie. Nieodpowiedzialnie zachował się kolumbijski napastnik Bretończyków, który po ostrym faulu Dejana Lovrena próbował sam wymierzyć sprawiedliwość ostrym ruchem nogi i arbiter spotkania, Antony Gaultier, nie miał wyjścia jak tylko wyrzucić krewkiego piłkarza z boiska. W tym momencie wydawało się, iż nic na boisku już się nie zmieni. Ambitnie próbujący wyrównać stan meczu goście wciąż zderzali się z dobrze grającą defensywą Lyonu, ich rywale zaś dosyć opieszale prowadzili swoje akcji, jakby sądzili, że jednobramkowe prowadzenie jest już dostatecznym komfortem.

Na 12 minut przed końcem taka postawa liończyków mogła się zemścić, gdyż fatalny błąd popełnił Hugo Lloris, wypuszczając futbolówkę z rąk po udanej interwencji. Przed szansą zdobycia gola stanął wprowadzony z ławki rezerwowych John Verhoek, lecz bramkarz reprezentacji Francji naprawił swoją gafę i wyłapał piłkę spod nóg napastnika. Młody Holender zasłużył się jednak dziesięć minut później, gdy asystował przy trafieniu Kevina Theophile’a-Catherine’a. Przy wysokiej piłce zagranej w pole karne z rzutu wolnego zgrał głową wzdłuż bramki, a tam do siatki wepchnął ją obrońca Rennes. W tej sytuacji ponownie nie popisał się Lloris, który przez złe ustawienie nie mógł przeciąć dośrodkowania Holendra. Zranione OL ruszyło do ataku, ale było już za późno. Goście świetnie radzili sobie w grze defensywnej pomimo straty jednego zawodnika i dowieźli cenny remis na Stade Girland do końca. W okamgnieniu piłkarzom Puela czmychnęło drugie miejsce w tabeli i obecnie tracą już do lidera sześć oczek. Rennes jest tuż przed nimi, mając jeden punkt więcej.

Beniaminek napsuł krwi liderowi

Nie bez problemów swoje trzy punkty wywalczył lider z Lille. W tej kolejce musiał zmierzyć się w Bretanii z tamtejszym Brestem. Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy grali pełni werwy i polotu, jakby wzorując się na swoich przeciwnikach. Przyniosło im to prowadzenie w 18. minucie spotkania, gdy po składnej akcji przed „szesnastką” Lille uderzał z narożnika pola karnego Benoit Lesoimier.

Na odpowiedź „Les Dogues” trzeba było czekać około 20 minut. Ponownie dało o sobie znać wielkie trio. Przed przerwą indywidualną akcją na lewym skrzydle popisał się Gervinho, wymienił podania z Edenem Hazardem i popędził w stronę bramki. Będąc oko w oko ze Stevem Elaną, zmylił golkipera i zamiast dośrodkowywać, zmieścił piłkę przy krótkim słupku. Niedługo po zmianie stron goście już prowadzili. Ponownie akcję zainicjował reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej. Podał on do świetnie zastawiającego się w polu karnym Moussy Sow, a Senegalczyk odwrócił się i mocnym strzałem pokonał bramkarza Brestu (jego 19. trafienie w sezonie!). Nie był to jednak koniec przygód dla piłkarzy Rudiego Garcii.

Do ostatnich minut z wielkim zaangażowaniem atakowali Bretończycy, chcący za wszelką cenę sprawić niespodziankę. Nie udało się, a główną przyczyną tego był Mickael Landreau. Bramkarz Lille wyczyniał cuda między słupkami swojej bramki, przez co był kluczową postacią dzisiejszego sukcesu. Trzeba dodać, że od 1. do 81. minuty w barwach gości zagrał Ludovic Obraniak. Piłkarze z północnej Francji zdobyli jakże cenne trzy oczka i wykorzystali tym samym potknięcie Lyonu i Rennes, powiększając swoją przewagę nad grupą pościgową.

Jeleń wreszcie strzela

Dwa kolejne trafienia wpisał na swoje konto napastnik reprezentacji Polski i Auxerre, Ireneusz Jeleń. Burgundzki klub z dwoma Polakami w składzie uporał się na Stade Abbe Deschamps z Sochaux. W barwach przyjezdnych pełne spotkanie rozegrał przyszły reprezentant naszego kraju, Damien Perquis. Nie uchronił on jednak swojej drużyny od porażki, z powodu której wciąż muszą okupować 11. pozycję w tabeli. AJA dzięki trzem punktom znalazło się na 15. pozycji, na chwilę wyskakując ze strefy spadkowej.

Najnowsze