LM: Galaktyczna Barca, smutek w Liverpoolu


Ze zmiennym szczęściem grali gospodarze środowych spotkań ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów. FC Barcelona wysoko pokonała Bayern Monachium 4:0. W mieście Beatlesów mała niespodzianka. Goście z Londynu pokonali drużynę FC Liverpoolu 3:1.


Udostępnij na Udostępnij na

FC Barcelona Bayern Monachium 4:0 (4:0)

Początkowe minuty spotkania na Camp Nou to ostrożna i chaotyczna gra obu ekip. Pierwszą groźną akcję w meczu zainicjował Samuel Eto’o, podał do Andresa Iniesty, a ten wypuścił „w uliczkę” Thierry Henry’ego. Ostatecznie jednak piłkę z linii bramkowej wybił obrońca Breno. Chwilę później było już 1:0. Koronkową akcję przeprowadziło trio Eto’o Iniesta Lionel Messi. Argentyńska gwiazda, spokojnym i dokładnym strzałem, pokonała Hansa-Jurga Butta bramkarza Bayernu.

W 12. minucie spotkania stadion w Barcelonie oszalał po raz drugi. Podawał Messi, strzelał Eto’o. Kameruńczyk zdobył trzeciego gola w tej edycji LM. Podopieczni Jurgena Klinsmanna nie potrafili w żaden sposób odpowiedzieć skutecznym atakiem na coraz ofensywniej grających „Katalończyków”.

W 18. minucie meczu doszło do nerwowej sytuacji na boisku. W polu karnym przewrócił się Messi. Sędzia Howard Webb nie podyktował rzutu karnego. Wściekły trener Barcy Pepe Guardiola został odesłany przez arbitra na trybuny. W 22. minucie powinno być 3:0. Piłkę idealnie podał Iniesta, a Henry po raz drugi w sytuacji „sam na sam” nie zdobył gola. Od tego momentu tempo meczu opadło.

Drużyna gospodarzy dała sygnał do ataku w 36. minucie, kiedy to po solowej akcji Messi podał do Eto’o, ale strzał Kameruńczyka został zablokowany. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Minutę później Henry odnalazł w polu karnym Leo Messiego, a ten zdobył swojego drugiego gola w tym spotkaniu. W 43. minucie wreszcie swoją bramkę zdobył francuski napastnik Henry.

Druga połowa spotkania rozpoczęła się od ataków obu drużyn. Bardziej ofensywnie zaczęli grać goście. Jednak Barcelona dopingowana przez 90 tys. kibiców z minuty na minutę osiągała coraz większą przewagę. W 59. minucie po raz kolejny dał o sobie znać Leo Messi. Ograł w dziecinny sposób Lella i zmusił do interwencji Butta, który sparował piłkę w stronę linii końcowej. W 71. minucie meczu pierwszej groźnej sytuacji dla gości tego dnia nie wykorzystał Ze Roberto.

W 77. minucie indywidualną akcję przeprowadził Andres Iniesta. Piłka po jego uderzeniu przeleciała minimalnie obok lewego słupka bramki strzeżonej przez Butta. Im bliżej było końca spotkania, tym przewaga gospodarzy wzrastała. Piłkarzom Guardioli nie udało się jednak w drugiej połowie zdobyć gola, co nie zmienia faktu, że to właśnie oni są zdecydowanym faworytem do awansu do dalszej fazy rozgrywek LM.

FC Liverpool

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze