LM: Dlaczego wygrał Lyon


27 maja 2011 LM: Dlaczego wygrał Lyon

W cieniu wielkiej batalii na Wembley pomiędzy FC Barcelona a Manchesterem United na Craven Cottage rozegrano finałowe spotkanie drużyn kobiecych. Po golach Renard w pierwszej i Dickenmann w drugiej połowie Olympique Lyon pokonał Turbine Poczdam 2:0. Tym samym został pierwszym francuskim klubem, który wygrał Ligę Mistrzyń. Ale tak po prostu musiało się stać. Dlaczego?


Udostępnij na Udostępnij na

Po pierwsze chęć rewanżu. Oba kluby po raz pierwszy w finale spotkały się rok wcześniej. W premierowej edycji Ligi Mistrzyń na stadionie w Getafe Olympique był nie o włos, a o włosek od wygranej. Po regulaminowych 90 minutach gry utrzymywał się bezbramkowy remis, a goli i, co za tym idzie, rozstrzygnięcia nie przyniosła także dogrywka. O triumfie zdecydować miał więc konkurs rzutów karnych. W nim OL prowadził z Turbine już 3:2 i miał dwie szanse na strzelenie jednego karnego i postawienie kropki nad i. Ostatecznie jednak Olympique obie szanse zmarnował, a po dziewięciu seriach jedenastek… przegrał 6:7!

Trofeum Ligi Mistrzyń
Trofeum Ligi Mistrzyń (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Po drugie powroty. Po długiej i żmudnej kontuzji szwedzkiej napastniczki, Lotty Schelin, oraz z występów w amerykańskiej WPS kapitan reprezentacji Francji, Sonii Bompastor, i bramkostrzelnej pomocniczki, Camille Abily. Jak bardzo jakościowe było to wzmocnienie i tak już ciekawego, rutynowanego i międzynarodowego składu OL nie trzeba nawet mówić. Schelin strzeliła w tej edycji Ligi Mistrzyń aż dziewięć goli, a w finale momentami ośmieszała młodą defensywę Turbine. Abily, grająca za plecami dwójki napastniczek Schelin i Thomis, została wybrana najlepszą zawodniczką finału. Z kolei Bompastor, która w narodowych barwach rozegrała 125 spotkań, skonsolidowała obronę drużyny z Lyonu.

Po trzecie trener. Po ubiegłorocznej porażce z funkcji trenera zwolniony został Farid Benstiti. W jego miejsce klub zatrudnił Patrice Laira, który ostatnio pracował jako dyrektor męskiej reprezentacji Rwandy, a na piłce kobiecej zjadł zęby. Z sukcesami prowadził m.in. żeńską drużynę Montpellier, z którą dwukrotnie wygrywał Puchar Francji i awansował do półfinału Pucharu UEFA (2007).

Po czwarte umiejętność wygrywania. Nowy szkoleniowiec wprowadził nową jakość. Olympique pod wodzą Laira przeszedł jak burza przez wszystkie rozgrywki. Dość powiedzieć, że ani razu nie przegrał w regulaminowym czasie gry! Jedynej porażki doznał w ćwierćfinale Pucharu Francji, kiedy dopiero po rzutach karnych odpadł z Juvisy. W lidze wygrał wszystkie dotychczasowe 21 spotkań z piorunującym bilansem goli 101:5! Dawno zapewnił sobie piąty z rzędu mistrzowski tytuł, choć do rozegrania pozostała jeszcze jedna kolejka. Nie przegrał także żadnego meczu w Lidze Mistrzyń, a zaledwie jeden zremisował na wyjeździe ze Zvezdą Perm. A trzeba wiedzieć, że w ubiegłym roku Olympique trenera Benstitia przystępował do finału, nie będąc pewnym obrony tytułu mistrza Francji, a co za tym idzie gry w kolejnym sezonie Ligi Mistrzyń. Na cztery kolejki przed końcem sezonu zajmował dopiero trzecie miejsce w tabeli.

Po piąte kłopoty rywala. Choć w żadnym stopniu nie umniejsza to sukcesu, to Olympique w tym sezonie miał nieco ułatwione zadanie. Po pierwsze z powodu kontuzji kolana w finale zagrać nie mogła najskuteczniejsza z zawodniczek Turbine, Japonka Yuki Nagasato. Zastąpiła ją w ataku Isabel Kerschowski, której grę najlepiej oddaje wpis na Twitterze kontuzjowanej kapitan reprezentacji Anglii, Faye White: „No. 7 runs like a tank”. Ponadto rozpad duetu Mittag Bajramaj. Pierwsza jest daleka od jakiejkolwiek formy i zasłużenie wypadła z kadry Niemiec na mistrzostwa świata. Dla drugiej był to ostatni mecz w barwach Turbine. Skłócona z trenerem Berndem Schroederem odchodzi do najgroźniejszego rywala 1.FFC Frankfurt. Wreszczcie zbliżający się mundial, który spowodował, że rozgrywki Bundesligi zostały zakończone już w połowie marca. Od tamtego czasu reprezentacja Niemiec, w tym pięć piłkarek Turbine, rozpoczęła przygotowania w górach. Utworzono co prawda prowizoryczny Puchar Ligi, żeby zespoły mogły dalej rywalizować, ale pozbawiona najlepszych piłkarek Turbine nie potraktowała go zbyt poważnie.

Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe czynniki, Olympique Lyon nie mógł nie zdetronizować Turbine. Było to widać także na boisku. Bardziej dynamiczny i konsekwentny taktycznie OL w każdym elemencie górował nad mistrzyniami Niemiec. Powstała naprawdę ciekawa i silna drużyna, której nie brakuje doświadczenia i która od kilku lat dążyła do osiągnięcia pierwszego międzynarodowego klubowego sukcesu. Prawdziwy test dla Olympique przyjdzie jednak dopiero w kolejnym sezonie. Bo jak mawiał Arystoteles: jedna jaskółka wiosny nie czyni.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze