Obrońca Korony Kielce, Tomasz Lisowski, był bliski dziś przechylenia szali zwycięstwa na stronę swojego zespołu, gdy jego uderzenie z wolnego trafiło w poprzeczkę. Piłka nie wpadła jednak do siatki, a mecz z Polonią zakończył się bezbramkowo, czego kielczanie mogą żałować. Lisowski zaznaczył jednak, iż przed sezonem nikt nie spodziewał się po „Złocisto-krwistych” tak dobrej gry.
Remis dla Was to stracone dwa punkty czy zdobyty jeden?
Na pewno żałujemy sytuacji z pierwszej połowy, a także tego mojego strzału w poprzeczkę. Mogliśmy wygrać ten mecz. Żałujemy, ale jest jeden punkt na wyjeździe i nie możemy być załamani. Robimy dalej swoją pracę, koncentrujemy się na następnym meczu z Górnikiem Zabrze.
Czego Wam dziś brakło, żeby strzelić gola i wygrać?

Wydaje mi się, że konsekwencji w tym, co robiliśmy, bo naprawdę mieliśmy dwie, trzy sytuacje ze stałych fragmentów, czyli coś, co cały czas trenujemy. Możemy żałować tych sytuacji, ale mamy też takie założenie: zero z tyłu i to też się udało.
Trener Ojrzyński mówi wciąż o utrzymaniu. Jak to wygląda z Waszej strony?
Na początku sezonu wszyscy nas skreślali, wszyscy mówili, że to miejsce na dole tabeli będzie nasze. Chcemy robić jak najwięcej niespodzianek. Na razie nam to wychodzi, jesteśmy drużyną niepokonaną. Będziemy chcieli ciągnąć to jak najdłużej.