We wtorek poznaliśmy pierwszego finalistę tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. W środę wieczorem Manchester United pozna swojego rywala, z którym zagra na Stadio Olimpico w Rzymie. W Londynie rozstrzygną się losy Chelsea i goszczącej w nim FC Barcelony.
Chelsea Londyn – FC Barcelona
Środowe spotkanie zapowiada się dużo ciekawiej niż wtorkowe starcie angielskich gigantów. Na Camp Nou Chelsea udało się wywieźć korzystny bezbramkowy remis. „Duma Katalonii” przeważała przez całe spotkanie, miała czasem 70-procentowe posiadanie piłki, jednak nie potrafiła sforsować świetnie dysponowanej defensywy „The Blues”. Po tym spotkaniu wielu piłkarzy Barcelony było oburzonych postawą podopiecznych Guusa Hiddinka, którzy nie pozwalali grać ich własnym stylem. Defensywna taktyka Holendra wybiła z rytmu świetnie spisującą się w hiszpańskiej lidze FC Barcelonę. Jednak ostatnie Gran Derbi pokazały, że podopieczni Guardioli wrócili na właściwy tor. Pokonanie Realu Madryt na Santiago Bernabeu 2:6 musiało wywrzeć wrażenie na piłkarzach „The Blues”. Londyńczycy w swojej lidze bez problemu uporali się z rywalem zza miedzy – Fulham, wbijając mu trzy bramki przy stracie jednej.
Dotychczas zespoły mierzyły się ze sobą dziewięć razy, Chelsea wygrała w trzech spotkaniach, FC Barcelona w czterech, a dwukrotnie padł remis. Najbardziej pamiętnym chyba starciem obu tych drużyn był mecz również na Stamford Bridge w sezonie 2004/2005. W pierwszym meczu „Duma Katalonii” pokonała na własnym stadionie Chelsea 2:1, strzelając obie bramki w końcówce meczu. Rewanż w Londynie był zdecydowanie ciekawszy, bo już w 19. minucie Chelsea prowadziła 3:0. Kilka chwil później, będący we wspaniałej wówczas formie, Ronaldinho zdobył dwie bramki dla Katalonii, dając jej nadzieję na awans. Prowadzeni przez Jose Mourinho piłkarze „The Blues” strzelili jednak bramkę na 4:2 i zapewnili sobie awans do ćwierćfinałów. Defensywna Barcelona jest jednak bardzo uszczuplona, Carlos Pyuol jest zawieszony za kartki, a Rafael Marquez nabawił się kontuzji. To nie jedyny problem Guardioli. Ze składu najprawdopodobniej wypadł mu również Thierry Henry. Guus Hiddink może wykorzystać słabą defensywę „Dumy Katalonii” i postawić na ofensywniejszą grę.
Czy i tym razem możemy się spodziewać tak wspaniałego widowiska jak 4 lata temu? Wszystko na to wskazuje: rozpędzona Barcelona, głodna sukcesów i potrójnej korony, i prowadzona przez znakomitego trenera Guusa Hiddinka londyńska Chelsea, walcząca o swój pierwszy puchar Ligi Mistrzów.
W środę późnym wieczorem dowiemy się, z kim zagra Manchester United. Czy z ofensywnie grającą i dynamiczną Barceloną Josepa Guardioli, czy stateczną i spokojną Chelsea Guusa Hiddinka?
Barca zagra dobrze i wygra albo bramkowo zremisuje!
Na obronie Alves i Sylvinho na bokach a na środku
Pique i Caceres/Abidal. Jeśli Caceres to Abidal na
lewej za Sylvinho. Iniesta za Henry'ego do ataku a
za Inieste na pomoc Keita albo Busquets i po
kłopocie.