Liga Mistrzów: Grupa E


Po trzeciej serii spotkań Champions League można z całym przekonaniem stwierdzić, że w kolejnej rundzie tych elitarnych rozgrywek zabraknie VFB Stuttgart. Mistrzowie Niemiec ponieśli dziś trzecią z rzędu porażkę, tym razem przegrywając na własnym boisku z Ol. Lyon. W meczu na szczycie na Ibrox Park, zespół Glasgow Rangers zremisował z FC Barceloną.


Udostępnij na Udostępnij na

Glasgow Rangers – FC Barcelona

Dzisiejszy pojedynek pomiędzy Glasgow Rangers a FC Barceloną, był określany przez europejskie media, jako hit wtorkowych spotkań piłkarskiej Ligi Mistrzów. Wicemistrzowie Szkocji znajdowali się w ostatnim czasie w bardzo dobrej formie, a do konfrontacji z zawsze groźną i finezyjnie grającą FC Barceloną przystępowali w świetnych nastrojach po wysokiej wygranej w Scottish Premier League z Celtikiem (3:0 – przyp. red.). 

Początek dzisiejszego spotkania należał do gospodarzy. Piłkarze Glasgow Rangers od pierwszego gwizdka austriackiego sędziego Konrada Plautaza przejęli inicjatywę, jednak nie potrafili znaleźć skutecznego sposobu na dobrze dysponowanego bramkarza Barcelony – Victora Valdesa. Hiszpański goalkeeper kilkakrotnie bardzo dobrze spisał się na przedpolu, pewnie chwytając piłkę po dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska. Przyjezdni z Półwyspu Iberyjskiego zdołali odpowiedzieć dopiero w 6. minucie. Bardzo bliski pokonania McGregora był Eidur Gudjohnsen, ale futbolówka po uderzeniu Islandczyka przeleciała tuż nad poprzeczką bramki wicemistrzów Szkocji. W 8. minucie doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Obrońca FC Barcelony – Eric Abidal w umyślny sposób dotknął piłki ręką i tym samym w nieprzepisowy sposób powstrzymał groźne zapowiadającą się akcję gospodarzy. Arbiter był bardzo wyrozumiały dla francuskiego defensora „Dumy Katalonii” i podyktował jedynie rzut wolny dla Rangersów, nie dając piłkarzowi gości nawet ustnego ostrzeżenia. Kilka sekund później Cousinowi zabrakło kilkunastu centymetrów, aby oddać bardzo groźny strzał na bramkę Barcelony. W dalszych fragmentach meczu przewagę osiągnęli przyjezdni z Hiszpanii. Barcelona narzuciła gospodarzom swój styl gry i kreowała bardzo dobre akcje ofensywne. Jedna z nich mogła zakończyć się nawet bramką, jednak mocne uderzenie Lionela Messiego zostało w ostatniej chwili zablokowane przez obrońcę szkockiego klubu – Carlosa Cuellara.

W 24. minucie fani Glasgow Rangers mogli odetchnąć z ulgą, bowiem piłka po strzale Ronaldinho z rzutu wolnego trafiła w poprzeczkę. Z minuty na minutę zarysowywała się coraz większa przewaga podopiecznych Franka Rijkaarda i wydawało się, że bramka dla „Dumy Katalonii” jest tylko kwestią czasu. Wicemistrzowie Hiszpanii cały czas zachwycali umiejętnościami technicznymi i kreatywnością, lecz nadal na tablicy wyników widniał remisowy rezultat. Najpierw bliski szczęścia był Andres Iniesta, lecz strzał wychowanka Barcelony został zablokowany przez miejscowego defensora. W 36. minucie ponownie przed doskonałą okazją stanął Ronaldinho, lecz tym razem Brazylijczyk był mniej precyzyjny i z rzutu wolnego z około osiemnastu metrów trafił prosto w szczelny mur Rangersów. Końcówka pierwszej połowy należała do gości, którzy zawzięcie dążyli do uzyskania prowadzenia jeszcze przed przerwą. W 40. minucie bardzo niewiele do szczęścia zabrakło Carlesowi Puyolowi, który pięknym „szczupakiem” o mały włos nie pokonał dobrze interweniującego McGregora. Chwilę później w wyśmienitej sytuacji znalazł się „Ronnie”, ale reprezentant Brazylii z dziesięciu metrów trafił w ofiarnie interweniującego Weira. Już w doliczonym czasie gry wyśmienitą akcją indywidualną na prawej flance popisał się Puyol, który założył „siatkę” obrońcy Rangersów i umiejętnie wycofał futbolówkę na jedenasty metr. Niestety, ku rozczarowaniu fanów Barcelony, żaden z podopiecznych Franka Rijkaarada nie potrafił oddać celnego strzału na bramkę rywali. Pierwsza odsłona meczu zakończyła się więc bezbramkowym remisem, jednak zdecydowaną przewagę przez większość czasu gry posiadali przyjezdni z Barcelony. „Duma Katalonii” zanotowała na swoim koncie olbrzymią przewagę w posiadaniu piłki – 66% do 34%.

W drugiej połowie emocji było już zdecydowanie mniej. Sędzia główny od początku drugich czterdziestu pięciu minut musiał uspokoić zbyt ostre zapędy piłkarzy obu zespołów i tym samym żółte kartki za groźnie wyglądające faule otrzymali Milito z Barcelony i Papac z zespołu Glasgow Rangers. Na pierwszą ciekawą sytuację w drugiej połowie, kibice zgromadzeni na Ibrox Park musieli czekać aż do 56. minuty, kiedy na bramkę McGregora mocno strzelał Gudjohnsen. Dwie minuty później piłkarzom z Hiszpanii ponownie zabrakło zimnej krwi. Henry znakomicie ograł obrońcę na prawej stronie boiska, wycofał futbolówkę na jedenasty metr, jednak ani Ronaldinho, ani Xavi nie zdecydowali się na strzał. Ten drugi próbował jeszcze zaskoczyć Rangersów w 60. minucie, jednak bez dobrego efektu. Siedem minut później najlepszą okazję do zdobycia gola w dzisiejszym meczu zmarnował Henry. Francuski napastnik nie wykorzystał fatalnego błędu Papaca i nie trafił głową do pustej bramki z zaledwie pięciu metrów. W kolejnych minutach dość nieoczekiwanie inicjatywę przejęli gospodarze. Najpierw dośrodkowanie Huttona w ostatniej chwili zablokował Milito, a kilka sekund później Barry Ferguson dosłownie o centymetry minął się z futbolówką po dokładnym podaniu partnera z zespołu. W 82. minucie w bardzo dobrej sytuacji znalazł się najlepszy zawodnik spotkania – Daniel Cousin, lecz wolej napastnika Rangersów był niecelny. Ostatnie fragmenty meczu przypominały raczej spotkanie towarzyskie, w którym spotkały się zaprzyjaźnione ze sobą kluby. W grze obu zespołów widać było zadowolenie z bezbramkowego remisu, który nie ukrywajmy, jest dla Rangersów i Barcelony korzystnym wynikiem. 

Ostatecznie na Ibrox Park bramki nie padły i wicemistrzowie Szkocji podzielili się punktami z FC Barceloną. Patrząc na przebieg całego spotkania, to zespół z Hiszpanii był drużyną lepszą, jednak podopieczni Franka Rijkaarda nie potrafili znaleźć skutecznej recepty na rozpaczliwie broniących się Rangersów. Katalończykom brakowało przede wszystkim ostatniego podania, które otworzyłoby któremuś z napastników drogę do zdobycia bramki. W zespole Barcelony na swoim poziomie z całą pewnością nie zagrali Messi, Henry i Ronaldinho, choć ten ostatni kilka razy pokazał się z pozytywnej strony. Z kolei w zespole Rangersów na słowa uznania zasłużył przede wszystkim Daniel Cousin, który w opinii wielu dziennikarzy był najlepszym zawodnikiem dzisiejszego pojedynku. 

VFB Stuttgart – OL. Lyon 

To miał być mecz o „być albo nie być” w Lidze Mistrzów dla VFB Stuttgart i OL. Lyon. Obie drużyny przystępowały do dzisiejszego spotkania z pozycji „czerwonych latarni” Champions League, bowiem we wcześniejszych spotkaniach doznały dwóch porażek. Tak więc dzisiejszy mecz na stadionie w Stuttgarcie mógł pozbawić jedną z drużyn szans na wywalczenie awansu do kolejnej fazy najbardziej elitarnych rozgrywek piłkarskich w Europie.

Pierwsze fragmenty meczu należały do gospodarzy. Niezwykle zdeterminowani mistrzowie Niemiec próbowali za wszelką cenę uzyskać prowadzenie, lecz najlepszą okazję do zdobycia bramki zmarnował Silvio MeiBner. Z biegiem czasu do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni z Francji. Najpierw na strzał z ponad 30 metrów zdecydował się Kim Kallstrom, ale piłkę po uderzeniu Szweda wybił na rzut rożny goalkeeper mistrzów Bundesligi. W końcowych fragmentach pierwszej połowy przyjezdni mieli dwie wyśmienite okazje bramkowe, jednak zarówno Benzema, jak i Govou nie potrafili znaleźć skutecznej recepty na rewelacyjnie spisującego się bramkarza gospodarzy – Raphaela Schäfera.

Mistrzowie Francji bardziej skuteczni byli w drugiej części dzisiejszego meczu. Już jedenaście minut po wznowieniu gry podopieczni Alaina Perrina uzyskali w pełni zasłużone i długo oczekiwane prowadzenie. Bramkę dla sześciokrotnych mistrzów Ligue 1 zdobył Fabio Dos Santos. Chwilę później mogło być już 0:2, jednak po raz kolejny swoich kolegów z poważnych opresji uratował bramkarz VFB Stuttgart, który w 79. minucie był już bezradny, bowiem Benzema z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. Gospodarze nie potrafili odpowiedzieć nawet jedną, składną akcją i ostatecznie OL. Lyon wywiózł z Niemiec bezcenne trzy punkty, które przedłużają szanse mistrzów Francji na awans do II rundy Ligi Mistrzów. Z kolei zawodnicy VFB Stuttgart przegrali trzecie spotkanie z rzędu w obecnej edycji Champions League i kolejne mecze będą już traktować tylko i wyłącznie jako pojedynki o prestiż i honor.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze