Legia Warszawa pokonuje Raków Częstochowa 2:0 i umacnia się na pozycji wicelidera!


W meczu na szczycie lepsi byli podopieczni trenera Michniewicza

6 lutego 2021 Legia Warszawa pokonuje Raków Częstochowa 2:0 i umacnia się na pozycji wicelidera!
Dawid Szafraniak

Dzisiejsze starcie śmiało można nazwać hitem kolejki. Spotkały się zespoły, które zajmują wysokie lokaty w tabeli. Raków okupuje ostatnie miejsce podium, a Legia czai się za plecami liderującej Pogoni Szczecin. Obie drużyny dzielił zaledwie jeden punkt, dlatego mecz należał do bardzo istotnych dla jednej i drugiej. Świętować mogą w Warszawie, ponieważ odnieśli zasłużone i wypracowane zwycięstwo.


Udostępnij na Udostępnij na

W mroźnej Warszawie temperaturę podgrzewała waga tej konfrontacji. Pół roku temu, po dobrym widowisku na inaugurację sezonu 2020/2021, w Bełchatowie triumfowała Legia. Na rewanż fani zacierali ręce, ponieważ liczyli na równie przyjemną dla oka grę.

Bez filarów w obronie

Brak w składzie Tomasa Petraska, jednego z najlepszych defensorów ligi i podpory Rakowa, nikogo nie dziwi. Minie trochę czasu, zanim Czech powróci do składu drużyny. Jednak formację defensywną częstochowianie dodatkowo przemeblowali. Jednym z trzech obrońców został długo niegrający Daniel Mikołajewski. To on u boku Andrzeja Niewulisa oraz Petra Schwarza miał neutralizować ataki warszawskiej Legii. Jest to swoista wymiana jeden do jednego, młodzieżowiec za młodzieżowca, ponieważ Mikołajewski zastąpił Kamila Piątkowskiego. Obrońcę wykluczył z gry lekki uraz.

Warszawska drużyna starała się zaskoczyć czymś przyjezdnych z Częstochowy. Legioniści wyszli w ustawieniu trójką obrońców, podobnie jak zawsze gra Raków. Na wahadłach grali Filip Mladenović i Paweł Wszołek, którzy musieli dawać coś z przodu i także pomagać w destrukcji. Nie jest to łatwa formacja, jednak zawodnicy Czesława Michniewicza odważnie podjęli się gry w taki sposób. Oni też do meczu z Rakowem przystępowali bez podstawowego obrońcy. Absencja Igora Lewczuka spowodowana była kontuzją mięśnia czworogłowego uda.

Przewaga Legii

Blisko było, aby już w pierwszych minutach gry Legia stanęła przed możliwością zdobycia bramki. Po jednej z akcji w polu karnym Rakowa sędzia wskazał na jedenasty metr. Początkowo miała to być ręka u któregoś z zawodników trenera Papszuna. Jednak po szybkiej wideoweryfikacji arbiter spotkania cofnął wcześniejszą decyzję i nie było mowy o rzucie karnym. Futbolówka trafiła najpierw w łokieć Tomasa Pekharta. Chwilę później miała miejsce bliźniacza sytuacja w drugą stronę. Tym razem nie została podyktowana „jedenastka” dla Rakowa.

W początkowych minutach z obu stron nie było zagrożenia bramki. Dominik Holec i Artur Boruc nie byli często zmuszani do interwencji. Im dłużej trwał mecz, tym drużyny coraz bardziej się rozkręcały i śmielej budowały swoje akcje. Legioniści kilka razy sprawdzili strzałami z dystansu umiejętności golkipera przeciwników. Aż w końcu po podaniu ze skrzydła Pawła Wszołka Luquinhas otworzył wynik spotkania strzałem z bliska. Gol został szczególnie celebrowany. Brazylijczyk w boiskowy sposób pokazał światu, że spodziewa się dziecka. Po objęciu prowadzenia coraz bardziej zarysowywała się przewaga gospodarzy.

Jakby problemów Rakowa było mało, to przed końcem pierwszej połowy boisko opuścił kapitan, środkowy obrońca – Andrzej Niewulis. Zastąpił go Jarosław Jach. Jeśli powodem zmiany była kontuzja, to pod Jasną Górą będzie to spora bolączka. Nie wiadomo, kiedy wróci Petrasek, dziś nie grał Piątkowski. Obsada tej pozycji częstochowian nie prezentuje się okazale – raczej wygląda miernie. Na domiar złego w ostatnich dniach wypożyczyli młodego obrońcę, Oskara Krzyżaka, do Bytovii Bytów. Oby zejście Niewulisa nie było spowodowane niczym poważnym, bo trener Papszun może mieć solidny ból głowy.

Pekhart ucieka konkurentom, dalsze problemy Rakowa

Raków nie zamierzał składać broni. Po przerwie trener Papszun wprowadził na boisko Marcina Cebulę, który zastąpił mało widocznego Iviego Lopeza. Jednak drugi cios mógł szybko nadejść, ponieważ do pięknej przewrotki złożył się Pekhart. Na drodze stanął mu bramkarz Rakowa. W kolejnym pojedynku napastnik był górą. Po faulu Tudora i interwencji VAR-u został podyktowany rzut karny dla Legii. Oko w oko z Holcem stanął Pekhart, który pewnie wykorzystał rzut karny. Podwyższył prowadzenie Legii oraz umocnił się na fotelu lidera klasyfikacji strzelców ekstraklasy. Czech oddala się od swoich rywali.

Na dodatek Cebula nie pomógł zespołowi zbyt długo. Prawdopodobne jest, że odnowiła mu się kontuzja z okresu przygotowawczego. Musiał zejść z boiska, nie było mowy o kontynuacji gry. Jego miejsce zajął Daniel Szelągowski. Trener Papszun ma kolejny powód do zmartwień. Jego piłkarze nie zdołali strzelić choćby honorowej bramki i wracali do Częstochowy w kiepskich humorach.

Przy Łazienkowskiej 3 Legia pokazała, że wpadka z Podbeskidziem na wiosenną inaugurację była wypadkiem przy pracy. Dziś udokumentowała swoją wyższość. W tym meczu wszystko zbiegło się na niekorzyść Rakowa, który też miał swoje okazje. Było ich mniej i zawodziła skuteczność. Kontuzja Niewulisa, kontuzja Cebuli, karny – dziś nic się nie udawało. Legia goni Pogoń Szczecin, a Raków nie zdołał wskoczyć na drugie miejsce. Jednak jedni i drudzy ciągle są w grze, bo sezon trwa jeszcze długo i wszystko może się wydarzyć.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze