Legia Warszawa pokonała Jagiellonię Białystok w meczu 24. kolejki Ekstraklasy. Wynik mógł być inny, ale karnego nie wykorzystał Frankowski.
Jeżeli gospodarze ponieśliby porażkę, praktycznie przekreśliliby swoje szanse na zdobycie mistrzostwa Polski. Z kolei Jagiellonia, która notuje dobre wyniki na wyjazdach, jest już niemal pewna utrzymania w Ekstraklasie.

Legia zaczęła od mocnego uderzenia. Gola na 1:0 już w 5. minucie strzelił Tomasz Kiełbowicz. Piłkarz stołecznej drużyny popisał się pięknym trafieniem z 20 metrów z rzutu wolnego. Sandomierski tylko odprowadził piłkę wzrokiem. W 13. minucie jeden z obrońców Legii popełnił błąd, po którym piłkę mógł przejąć Frankowski. Były napastnik Wisły Kraków jednak nie zdążył się w porę zorientować, gdzie jest futbolówka i Legia uniknęła ogromnego zagrożenia.
W 25. minucie spotkania Choto faulował Jezierskiego i sędzia Piasecki podyktował „jedenastkę”. Pokazał też legioniście żółtą kratkę. Do piłki podszedł Tomasz Frankowski. Strzał po ziemi byłego kadrowicza obronił jednak lewą ręką Mucha i nadal to Legia prowadziła z Jagiellonią 1:0. Jak głosi porzekadło, niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 32. minucie gola na 2:0 zdobył Grzelak, który wykorzystał błąd obrońcy z Białegostoku. Do końca tej części gry wynik nie uległ już zmianie, choć obie drużyny starały się strzelić gola.
Druga połowa to aż do 68. minuty nic ciekawego. Wtedy to bowiem Thiago Cionek po rzucie rożnym zdobył gola kontaktowego i z dość bezpiecznego prowadzenia Legii zrobiło się dla stołecznej drużyny nerwowo. Sześć minut wcześniej z murawy zszedł, po słabym występie, Frankowski, a zastąpił go Grosicki. Kolejne minuty znów były pokazem mało ciekawej gry z obu stron. Piłkarze biegali od jednego do drugiego pola karnego i nie stwarzali wielu groźnych sytuacji. Jeszcze w samej końcówce Radović wybił piłkę z bramki po strzale Hermesa. Do końca meczu wynik się nie zmienił i Legia odniosła bardzo cenne zwycięstwo w Warszawie.