Kurdowie – utopijni marzyciele o niepodległości i wielkiej piłce


23 kwietnia 2016 Kurdowie – utopijni marzyciele o niepodległości i wielkiej piłce

Franz Beckenbauer mówił, że piłka nożna to rzecz najważniejsza wśród nieważnych. Wielu uważa zupełnie inaczej – ich zdaniem futbol nie jest błahostką. Jest czymś znacznie większym. Całym życiem! Boisko – czymś więcej niż tylko prostokątem wypełnionym trawą. Miejscem prowadzącym do wolności, w którym można kultywować swoją tradycję. Kurdowie, najnieszczęśliwszy naród na świecie, uznają piłkę nożną za jedno i drugie.


Udostępnij na Udostępnij na

25 milionów? 40? A może 50? Eksperci licytują się w sprawie liczebności Kurdów, jednak co do jednego nikt nie ma żadnych wątpliwości – są oni najliczniejszą nacją nieposiadającą własnego kraju. Kurdystan to największe terytorium, które zamieszkują. Jak sami mówią, są tam okupowani przez czterech zaborców: Iran, Irak, Syrię i Turcję. Jeśli myślicie, że trzeba jechać na Bliski Wschód, by ich spotkać, to grubo się mylicie. Kurdowie są na całym świecie. W Polsce, Szwecji, Ameryce…

Walka o tradycję

Sytuacja w tamtym rejonie świata cały czas jest napięta. Jeszcze kilkanaście lat temu za używanie języka kurdyjskiego można było wylądować w więzieniu. Polski dziennikarz, Waldemar Milewicz, podczas nagrywania reportażu „Dziwny jest ten świat: Kurdystan” usłyszał prostą „prośbę” od lokalnych władz. – Spędźcie czas w hotelu. I lepiej z niego nie wychodźcie – brzmiała komenda. Jak nietrudno się domyślić, nie posłuchał.

Od 2003 roku wiele zdążyło się zmienić. I to dwa razy. W szczególności po irackiej stronie Kurdystanu. Najpierw nowa konstytucja kraju usankcjonowała powstanie Kurdyjskiego Rządu Regionalnego, zezwalając mu na prowadzenie autonomicznej polityki. Po ogłoszeniu Państwa Islamskiego sytuacja znów zaczęła się komplikować, jednak Kurdowie wciąż walczą o swoje prawa i kontynuują walkę o uzyskanie niepodległości. W jaki sposób? Kurdyjska kultura narodowa jest w nich głęboko zakorzeniona – schowana w tradycjach. Nie ma mowy o przyjmowaniu zachodnich wzorców. Nikt nie chce, by rozmyło się poczucie spełniania obowiązku związanego z kultywowaniem lokalnych zwyczajów. Dlatego tak ważne są tańce przed ślubami.

https://www.youtube.com/watch?v=yILebyjQotY

Dlatego tak ważne jest świętowanie Nowruzu.

Dlatego tak ważna dla narodu jest gra w piłkę nożną!

radość po zwycięstwie - Kurdystan

Sceptycy z Zurychu i Bagdadu

Dla Kurdów piłka nożna jest czymś więcej niż sportem. To miejsce na demonstrację swojej siły i niezależności, którą mogą pokazywać, przywdziewając swoje barwy. – Futbol sprawił, że ludzie się do siebie zbliżyli. Piłka nożna ma wielki wpływ na wszystkich – mówi Diyar Yakhi. – Najłatwiej o połączenie Kurdów przez futbol – dodaje Safin Kanabi. Motorem napędowym dla popularyzacji kopanej byłoby przyjęcie do kontynentalnych lub globalnych struktur. Tylko że władze związku odbiły się od pierwszego muru – przepisów.

FIFA od początku tego wieku chwali się liczbą członków. 209 związków – to robi wrażenie, w szczególności że pod tym względem przebija nawet Organizację Narodów Zjednoczonych. Międzynarodowa Federacja Piłkarska przyjmuje nie tylko kraje, ale również różne terytoria czy autonomie. Zasady są proste. Te potrzebują zgody związku tego kraju, który sprawuje nad nimi rzeczywistą kontrolę. Problemy ominęły Walię, Szkocję, Irlandię Północną czy Gibraltar. Coraz bliżej oficjalnego dołączenia do organizacji jest również Kosowo, które dostało zgodę na rozgrywanie oficjalnych meczów towarzyskich (od marca 2014 rozegrało ich sześć).

Jeszcze przed tą informacją o podobne prawo walczył związek irackiego Kurdystanu. Co więcej, zdaniem Selama Huseyina negocjacje zakończyły się powodzeniem już w 2012 roku. – FIFA wyraziła zgodę, by nasza drużyna zagrała w turnieju towarzyskim w maju – ogłosił z sukcesem sekretarz generalny związku. Na odpowiedź rzecznika prasowego światowej federacji trzeba było poczekać kilka godzin. – Proszę pamiętać, że prowadzimy rozmowy tylko z Irackim Związkiem Piłki Nożnej, a nie z tzw. Federacją Piłkarską Irackiego Kurdystanu – skomentował na łamach „Huerriyet Daily News”.

Sukces z VIVA World Cup pokazał, że potrafimy sobie poradzić. Naszym celem jest być częścią FIFA. Wszystkie głosy i języki są reprezentowane, poza naszym. W tym czasie Blatter

Kurdystan
Kurdystan

zapewnia, że futbol jest dla wszystkich. My też jesteśmy ludźmi! Chcemy, by świat zrozumiał Kurdów – mówił Safin Kanabi, prezes związku, w emocjonalnej przemowie. Mimo to nikt nie interesuje się współpracą z nimi.

IZPN nie jest zbyt chętny, by pomagać Kurdom w prowadzeniu rozmów z międzynarodową federacją i rozwijaniu tamtejszego futbolu. Gdy w 2006 roku minister sportu autonomicznego rządu, Jevdat Najar, ogłosił utworzenie Kurdistan Premier League w Iraku, nikt nie protestował. Część drużyn z terytorium irackiego Kurdystanu wciąż rywalizuje w Superlidze, ekstraklasie „okupanta”. Erbil SC radzi sobie tam najlepiej. Od sezonu 2005/2006 do 2013/2014 nie opuścił podium. W tym czasie czterokrotnie triumfował w krajowych rozgrywkach.

I właśnie w tym miejscu zaczyna się kolejny zgrzyt. Kurdowie przez lata wspierali reprezentację Iraku w jej kolejnych spotkaniach. – Nawet podczas rządów Saddama wspierałem drużynę „Lwów Mezopotamii” – mówił kilka lat temu prezydent Barzani w rozmowie z Ekurd.net. Od tego czasu pogląd jego rodaków mocno się zmienił.

Kurdowie pod iracko-tureckimi prześladowaniami

Mimo znaczącej roli Erbil SC w irackiej piłce obecność piłkarzy tego klubu w kadrze zmniejszała się z roku na rok, by w powołaniach na mecz z Tajlandią i Wietnamem ograniczyć się do 33-letniego rodzynka, Herdiego Siamanda (jeden występ w kadrze). Co więcej, klub nie dostawał zgody na występy w kontynentalnych rozgrywkach, mimo że prawo do tego wywalczył sobie na boisku. Narastający konflikt poskutkował obustronnym fochem. Kurdowie bojkotują mecze kadry, kadra bojkotuje Kurdów – to tak jak dzieci w piaskownicy, z tą różnicą, że w tym przypadku nikt nagle nie zapomni o problemie.

Od początku istnienia autonomicznego państwa kurdyjskiego działacze bratali się również z Turkami. – Chcemy, by nam pomogli. Pragniemy rozwijać drużyny z ich pomocą. Myśleliśmy o organizowaniu meczów z Fenerbahce, Galatasaray, Diyarbakirsporem czy Besiktasem – to słowa ministra sportu. Co ciekawe, na początku współpraca prawie się układała. Udało się zaaranżować trening między Erbil SC a Diyarbakirsporem. Na koniec mecz i tak odwołano – oczywiście z powodów politycznych.

Problemy, podobnie jak w przypadku kontaktów z Irakiem, narastały z dnia na dzień. Safin Kanabi żalił się lokalnym mediom na to, jak traktuje się ich w Turcji. – Kiedy obserwujemy tam zawodników, nie możemy zakładać na siebie niczego, co jest związane z Kurdystanem. Powiedziano nam, że noszenie czegokolwiek z naszymi symbolami jest zbyt drażliwe.

Kłopoty spotkały również piłkarza trzecioligowego Amed SK, Deniza Nakiego, którego ukarano zawieszeniem na dwanaście spotkań i zmuszono do zapłacenia 20 tysięcy tureckich lir za propagowanie treści ideologicznych. Za co dokładnie? W prokurdyjskiej gazecie odważył się nawoływać do… zaprzestania walk między Kurdami a wojskiem tureckim. Kary nie ominął również jego pracodawca, który, znany niegdyś jako Diyarbakir Buyuksehir Belediyesport, odważył się zmienić nazwę i zaadoptować żółto-czerwono-zielone barwy kurdyjskie w klubowym herbie. „Amed” to zakazana nazwa miasta Diyarbakir, nieoficjalnej stolicy tureckich Kurdów. Ta samowolka oczywiście nie spodobała się działaczom, którzy zablokowali próbę rejestracji nowych danych zespołu.

Kurdowie gospodarzem piłkarskiego mundialu

Tyle o porażkach. Mówiąc o historii piłki w tym regionie świata, nie można zapomnieć o sukcesach i pierwszych międzynarodowych spotkaniach piłkarzy „Żółto-zielono-czerwonych”. Właśnie dla takich ekip istniała VIVA World Cup (obecnie ConIfa World Football Cup) – mistrzostwa świata drużyn niezrzeszonych w FIFA. Piąty taki turniej zorganizował iracki Kurdystan w 2012 roku.

Dziewięć ekip rywalizowało w łącznie osiemnastu spotkaniach o tytuł najlepszych. Wśród nich takie tuzy, jak: Cypr Północny, Zanzibar, reprezentacja Prowansji czy Zachodnia Sahara. Fanom w Arbil i trzech innych miastach było dane zobaczyć 102 gole (średnio 5,6 trafienia/mecz), a mistrzami zostali gospodarze. Finał obejrzało 22 tysiące fanów futbolu, którzy nie przejmowali się rozgrywanymi równocześnie mistrzostwami Europy w Polsce i na Ukrainie.

Miejscowi w ostatnim spotkaniu turnieju zmierzyli się z debiutującym na VIVA World Cup Cyprem Północnym. Wynik meczu w dziewiątej minucie otworzył Halgurd Mulla Mohammed. 23 minuty później podwyższył go Herdi Siamand. Trzy minuty przed przerwą samobójczym trafieniem wynik meczu na 2:1 ustalił Mohamad. Rozpoczęło się wielkie święto!

I pomyśleć, że równie dobrze w tej kadrze mógłby grać Eren Derdiyok, doskonale kojarzony przez fanów Bundesligi. Szwajcar wystąpił w 50 meczach kadry, jednak nie ukrywa swoich kurdyjskich korzeni. Wcześniej wspominany Deniz Naki zanotował dwa spotkania w kadrze U-21 reprezentacji Niemiec. Nie zapominajmy również o Jiloanie Hamadzie, kilkukrotnym reprezentancie Szwecji. Największą gwiazdą kadry Kurdystanu mógłby być… Mesut Oezil. Dlaczego mógłby? Reprezentant Niemiec unikał odpowiedzi na pytania o swoje pochodzenie. Jaka jest prawda? Tego prawdopodobnie się nie dowiemy.

Mecz Barcelona vs. Real w Kurdystanie?

Kurdowie kochają futbol – nie tylko ten w wykonaniu rodaków. Podczas El Clasico oddech wstrzymuje cała piłkarska Europa. To święto futbolowej społeczności jest obchodzone również w Kurdystanie. Ulice pustoszeją przede wszystkim w Irbilu, stolicy północnego Iraku. Życie nie umiera tuż po spotkaniu, bo fani zwycięskiej drużyny… wychodzą na ulice święcić triumf.

Nic dziwnego, że mieszkańcy tak bardzo kochają to starcie, skoro zadeklarowanym fanem „Blaugrany” jest sam prezydent Kurdystanu, Massoud Barzani, który trzy lata temu dostał od Sandro Rossela klubową koszulkę z dziesiątką na plecach i własnym nazwiskiem. Z drugiej strony, to dość ciekawe, że głowa autonomii kibicuje właśnie tej drużynie. W Europie w wielu przypadkach oczywiste jest, że kibicujesz jednym lub drugim, bo „Messi jest lepszy od Ronaldo” lub na odwrót.

O tym, że w Kurdystanie jest inaczej, zdradził dla BBC Adbulla Hawez, bloger i dziennikarz. Realowi kibicuje przede wszystkim klasa polityczna. Fani „Królewskich” są zazwyczaj bogatszymi ludźmi, podczas gdy „Katalończyków” wspierają biedniejsze warstwy. Czemu kibice wolą wspierać ekipę z Camp Nou? Utożsamiają się z nimi, bo Kurdowie podobnie do nich walczą o niepodległość. Poza tym na trybunach hiszpańskiego stadionu pojawiał się również banner z napisem „Katalonia nie jest Hiszpanią, Kurdystan nie jest Irakiem”.

baner o Kurdystanie na El Clasico
„Kurdystan to nie Irak” na El Clasico (fot. Helpcatalonia.cat)

O poprawę stosunków miejscowych z Realem Madryt zadbał projekt czterech akademii, które w 2013 roku powstały w czterech kolejnych miastach: Irbilu, Dahuku, Kalarze i As-Sulajmanijji. Szkółki zapewnią profesjonalny rozwój 400 młodym chłopcom z miasta. Rodzice, którzy kibicują „Blaugranie”, nie muszą posyłać tam swoich dzieci. Dlaczego? Daban Shadala, reprezentant rządu w Hiszpanii, twierdzi, że trwają rozmowy z Barceloną, która również jest zainteresowana otworzeniem swoich placówek. Szansa na spotkanie Real Madryt – FC Barcelona w Irackim Kurdystanie już za kilka lat jest całkiem spora.

fot. Dailymail.co.uk

Kurdowie są narodem typowych marzycieli. Po triumfie w VIVA World Cup dziennikarze mówili otwarcie, że byliby w stanie walczyć z kadrą Meksyku. Gdzieś w snach myślą też o niepodległości. Zaraz po przebudzeniu ze łzami w oczach przypominają sobie, że tak naprawdę ich los nikogo nie obchodzi. Pozostaje im jedynie marzyć i walczyć, a może kiedyś uda się wydostać z utopii, budząc się we własnym łóżku, we własnej ojczyźnie.

https://vizzlo.com/igol/26519cad-5c73-4580-bf38-5acd2ef7324e.png

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze