Z pierwszego meczu z Interem Baku Lech Poznań wrócił z tarczą. Swoimi refleksjami na temat pobytu w Azerbejdżanie specjalnie dla iGol.pl podzielił się bramkarz „Kolejorza”, Krzysztof Kotorowski.
Jak Pan ocenia drużynę Interu Baku? Czy po tym, co zaprezentowała u siebie, jest w stanie zagrozić Lechowi na wyjeździe?
Jest to zespół nieprzewidywalny. Może poszczycić się kilkoma dobrymi zawodnikami. Grają tam reprezentanci Gruzji, są piłkarze z Czech. Mają kilku naprawdę fajnych zawodników, którzy potrafią grać w piłkę, ale myślę, że Lech jest drużyną dużo mocniejszą i każdy wynik inny niż zwycięstwo byłby odbierany jak porażka i to megaporażka. Nie możemy tego puścić, no i nie chcemy, bo walczymy o wysokie cele i z takim rywalem musimy sobie poradzić.
Mecz toczył się w mało sprzyjających warunkach pogodowych. Czy upał wpłynął na Waszą grę?

Myślę, że wpłynął. Zagraliśmy mecz, który raczej nie był w naszym wykonaniu rewelacyjny. Powiem szczerze, że trudno to wytłumaczyć słowami. Tam po prostu trzeba być i zobaczyć, jak tamta atmosfera, tamta pogoda wpływa na ludzi. Coś strasznego, niesamowita wilgotność. Tak jak powiedziałem wcześniej. Wiedzieliśmy mniej więcej, co nas czeka. Były też sprawy związane z jedzeniem, z wody, którą musieliśmy pić z własnych butelek. Mycie zębów też odbywało się przy użyciu butelek, a więc były utrudnienia, aczkolwiek wiadomo – trzeba było wyjść i zagrać mecz. Zrobiliśmy to i wygraliśmy spotkanie. Mogliśmy się nawet pokusić o większą liczbę bramek. Nie ma co narzekać. Myślę, że tu w Poznaniu postawimy poważną kropkę nad „i”.
Tego lata odszedł z klubu Robert Lewandowski. Dało się odczuć jego brak w pierwszym meczu eliminacyjnym?
Powiem szczerze, że faktycznie odszedł Robert, który był w megaformie i strzelał bardzo dużo bramek. Teraz myślę, że jego czas w tej drużynie się skończył. Wybrał inną ligę i wszyscy mu trochę kibicujemy. Jesteśmy z nim w kontakcie, to nasz dobry kolega. Teraz przyszedł Artur Wichniarek i spisał się bardzo dobrze. Strzelił bramkę w swoim pierwszym meczu, więc myślę, że jeżeli dalej będzie mu tak dobrze szło, to zadomowi się tutaj na bardzo długo.
„Kolejorz” wrócił z Azerbejdżanu z jedną, zwycięską bramką. Czy w Poznaniu zobaczymy zatem grę defensywną czy będziecie się starać o podwyższenie wyniku?
Lech nigdy nie gra defensywnie, nigdy nie broni swojej bramki. Zawsze chce atakować, tym bardziej w Poznaniu przed własną publicznością, gdzie chce się zaprezentować z dobrej strony, strzelić bramki i jak najszybciej przypieczętować awans do następnej rundy.
Jeżeli Lech przejdzie do następnej rundy, jego rywalem będzie prawdopodobnie Sparta Praga. Jest Pan zadowolony z losowania?
Właśnie przed chwilą odebrałem garść telefonów w tej sprawie. Na temat zespołu za dużo nie powiem, ponieważ go nie znam, ale przecież umiemy grać w piłkę. Plus jest taki, że jest blisko i nie będziemy musieli robić wielkiej wyprawy w związku z wyjazdem. Wpłynie to też na naszych kibiców, bo nie będą musieli daleko jechać, tylko liczniej przybędą na stadion w Pradze. To będzie nasz dodatkowy atut.
Z Krzysztofem Kotorowskim rozmawiał Jakub Bielawiec
No pogoda usprawiedliwia Lechitów.. ;)
Aczkolwiek Wichniarek 'nie zadomowi się na dłużej'
z racji zaawansowanego wieku ;p hehe :)